Znaczną część maja spędziłem w Kentucky, poznając bliżej bourbony i rye whiskey, a także w Tennessee, gdzie odwiedziłem Jacka Daniel’sa. Miałem okazję spróbowania ponad 100 american whiskey, znacznie tym samym wzbogacając dotychczasowe doświadczenia w tym zakresie, zwłaszcza o zupełnie nowe, eksperymentalne trunki, jak whiskey z: owsa, prosa, komosy ryżowej, czy w połowie z kukurydzy, w połowie z trzciny cukrowej. Miałem okazję odwiedzenia trzynastu dużych i mniejszych zakładów produkujących whiskey, wielu barów, spróbowania świeżego kukurydzianego spirytusu prosto z kolumny i zacieru prosto z kadzi, a także wielu destylatów typu moonshine i white dog, zupełnie w Europie niedostępnych. Podczas pobytu w USA próbowałem też oczywiście innych trunków – wódek, ginów, tequili, mezcalu, rumu, likierów, ale właściwie były one tylko tłem dla wspaniałej american whiskey.
Z racji wojaży podsumowanie maja ma wybitnie amerykański charakter i właściwie nie ma w nim europejskich trunków. Alkoholem miesiąca jest bezkonkurencyjny bourbon Pappy Van Winkle’s 23 yo (47,8%). To nie wpływ dobrego marketingu tego bourbona decyduje o jego niezwykłym smaku, lecz nieporównywalnie do innych długi czas przechowywania go w beczce, przy czym master distiller robi to tak umiejętnie, że trunek wcale nie jest przesycony taninami białego amerykańskiego dębu. Ma piękną mahoniową barwę, głębokie aromaty, w nosie poezja: stara beczka, orzechy włoskie i koniak. W ustach zaskakująco cierpki, potężny, smak skóry i cygar. Nie ma tu nic z piołunowej goryczy dwudziestoletniego, raczej gorzka czekolada, wspaniale dopełniająca ciężkie tytoniowe akcenty, pozostawia w ustach długi i bogaty finisz. Po dodaniu kropli wody pojawiają się aromaty bananów, znane z wersji piętnastoletniej. Zachwycił mnie ten bourbon.
Ale niemal równie wspaniała była żytnia whiskey Sazerac Rye 18 yo (45%), butelkowanie 2013 rok, bardzo aromatyczna, o intensywnym zapachu wanilii oraz piwnicy z beczkami, w ustach czuć stary żytni spirytus, to smak antykwariatu, w ustach tytoń i skóra, a jednocześnie słodycz – banany, kandyzowane skórki pomarańczy, a po dodaniu kropli wody dodatkowo mango i więcej bananów. Dla uhonorowania tego pięknego trunku wprowadzam w maju kategorię rye whiskey.
Wprowadzam też jednorazowo kategorię white dog, gdyż próbowałem wielu i uważam, że Jacob’s Ghost (40%) z oferty Jima Beama zasługuje na wyróżnienie, jest bardzo delikatny, a jednocześnie w pełni zachowuje walory zbożowego destylatu.
Nie mam też problemu z likierem maja, tu też wygrywa im Beam ze swoim likierem Maple (35%) na bazie bourbona i syropu klonowego, w którym poza typowym smakiem syropu odnajdziemy nuty lukrecji i czekolady, jest świetny.
Wódką miesiąca wybrałem Crop Organic Tomato (35%), redestylowaną z udziałem pomidorów, o bardzo pomidorowym smaku, choć według mnie ustępuje naszej znakomitej Belvedere Bloody Mary. Amerykanie lubują się w różnych dziwnych smakach wódki, tej samej firmy próbowałem wódki ogórkowej, przywiozłem też do Polski kilka ciekawych smaków, na razie stoją i czekają na werdykt.
Nie łatwo było wybrać gin miesiąca, bo Amerykanie mają w tym coraz więcej doświadczenia i destylują naprawdę wspaniałe giny. O palmę pierwszeństwa walczyły: Corsair Gin, Prairie Handcrafted Gin, Death’s Door Gin i St. George Rye Gin. Ostatecznie wybrałem ten ostatni, o mocy 45%, niezwykłym aromacie – słodkim i owocowym, prezentuje bardzo nowatorskie podejście do ginu, łatwiej w nim znaleźć smak moreli niż jałowca, dochodzi do tego czarny pieprz i słodycz żytniego destylatu. Bardzo ciekawe doświadczenie.
W kategorii tequila bardzo zaciekawiła mnie Fortaleza Blanco (40%, 100% de agave) o bardzo intensywnym aromacie fermentacji, o smaku piwnicznym, ale delikatnym, drożdżowym i jednocześnie słodkim z mineralnie żelazową nutą, ale to wszystko jest harmonijnie poukładane. Dobrego mezcalu nie próbowałem, choć testowałem kilku, żaden nie przypadł mi do gustu.
Bez większego entuzjazmu dokonuje wyboru rumu maja, bo zdarzały się miesiące, w których przegrywały znacznie lepsze trunki. Spodobał mi się biały rum Banks (43%) w jamajskim stylu, o intensywnym aromacie metalu, w smaku słodko-pikantny. Jest mieszanką destylatów z pięciu wysp: Jamajki, Trynidadu, Gujany, Barbadosu i Jawy.
Wybrałem też absynt maja – Corsair Red (56%), bardzo lekki, destylowany w alembiku, czuć w nim dużo lukrecji i anyżu, ma czerwony kolor, jest przyjemnie zbożowy. Nie jest to arcydzieło, ale doceniam pierwsze kroki na tym polu Amerykanów.
Odkryciem miesiąca była dla mnie bogata oferta destylarni Willett z Barnstown. Miałem okazję ich odwiedzić, a także degustować bardzo wiele ich whiskey, które trzymają bardzo wysoki poziom. Druga destylacja odbywa się w wielkim miedzianym alembiku rodem ze Szkocji. Są to długo leżakujące we własnych magazynach, harmonijne, a jednocześnie bardzo zróżnicowane destylaty. Innym ciekawym nowym doświadczeniem była przygoda z bardzo oryginalnym podejściem do american whiskey jakie prezentuje firma Corsair z Bowling Green. To innego rodzaju przygoda, Willett jest konserwatywny, Corsair na wskroś rewolucyjny, ale wyróżniam obydwa na równi bo z innych powodów oba zasługują na bliższą uwagę.
Wydarzeniem miesiąca jest oczywiście cała podróż do USA, czyli wizyta w destylarniach w Kentucky i Tennessee.
I na koniec lektura miesiąca. Trafiały mi w ręce w większości pozycje słabe amerykańskich lub meksykańskich autorów. Z jakąż ulgą po powrocie do Polski wziąłem do ręki solidnie opracowany europejski poradnik Klausa Hagmanna i Birgity Essich „Destylaty alkoholowe z owoców”, którego polski przekład ukazał się nakładem oficyny Multico z Warszawy. Nie znaczy, że Amerykańscy autorzy nie potrafią pisać o alkoholach, w poprzednim miesiącu nagrodziłem znakomitą pozycję Claya Risena „American Whiskey, Bourbon & Rye. A Guide to The Nation’s Favorite Spirit”. Zwyczajnie trafiały mi w ręce gorsze tytuły, ale przywiozłem z USA sporo książek na jesienne wieczory.
W maju spróbowałem 156 nowych mocnych trunków. Oczywiście alkohole maja, to nie są trunki, które w maju 2014 roku pojawiły się na rynkach, ale moje subiektywne podsumowanie tego, co próbowałem i zrobiło na mnie największe wrażenie.
Alkohol maja 2014: Pappy Van Winkle’s 23 yo (USA)
Wódka maja 2014: Crop Organic Tomato (USA)
Rye whiskey maja 2014: Sazerac Rye 18 yo (USA)
White dog maja 2014: Jacob’s Ghost (USA)
Gin maja 2014: St. George Rye Gin (USA)
Rum maja 2014: Banks 5 Island Blend (USA)
Tequila maja 2014: Fortaleza Blanco (Meksyk)
Absynt maja 2014: Corsair Red (USA)
Likier maja 2014: Jim Beam Maple (USA)
Wydarzenie maja 2014: Wizyta w destylarniach Kentucky i Tennessee (USA)
Odkrycie maja 2014 ex equo: Willett / Corsair (USA)
Lektura maja 2014: Klaus Hagmann, Birgit Essich „Destylaty alkoholowe z owoców” (Multico)