Wrzesień spędziłem w Warszawie, odwiedzając ulubione bary. Miałem trochę zaległych trunków do spróbowania, wszak to już jesień, a ja jeszcze nie degustowałem Młodego Ziemniaka 2013. Kilka wizyt w barach wzdłuż Krakowskiego Przedmieścia, Nowego Światu, a zwłaszcza w barze Max na Kruczej, pozwoliło mi nie tylko wyrównać zaległości, ale też wybrać najlepsze alkohole miesiąca. Łącznie we wrześniu spróbowałem 181 destylatów, jednak zaledwie kilka otrzymało najwyższą notę.
Alkoholem miesiąca wybrałem leżakującą trzy lata w dębowych beczkach, zaskakującą, gdyż przypominającą w smaku bourbona, Dwór Sieraków Wódka z beczki (40%). Marka Dwór Sieraków staje się wyznacznikiem wódek z górnej półki, a przede wszystkim bardzo oryginalnych receptur. Dwór Sieraków Wódka z beczki destylowana jest z żyta, kukurydzy i ze słodu jęczmiennego. Polecam, bo to rzecz wyjątkowa na naszym rynku.
Na wódkę miesiąca wybrałem wspomnianego Młodego Ziemniaka 2013. Nie jest to klasyczna wódka (podobnie jak Dwór Sieraków), raczej nazwałbym to ziemniaczaną brandy. Jednokrotna destylacja, dużo aromatów – w tym roczniku głównie słodkich, czekoladowych. Smakował mi mniej niż wcześniejsze edycje, ale Młody Ziemniak to jest zawsze pierwsza liga. Degustowałem we wrześniu sporo czystych wódek, ale to były rzeczy z niższej półki, natomiast na wzmiankę zasługuje kilka wódek smakowych (de facto likierów) – Smirnoff Black Espresso Coffee, Smirnoff Black Lime & Mint i bardzo udana Żubrówka Złota.
We wrześniu nie ma kategorii: brandy, koniak i armaniak miesiąca, to co degustowałem nie odstawało od średniej.
Próbowałem natomiast kilku naprawdę udanych okowit owocowych, spośród których szczególnie smakowała mi szwajcarska wiśniowica Siebe Dupf Baselbieter Kirsch (43%), wyrazista, aromatyczna, z lekką nutą liści i pestki.
Nie miałem trudności z wyborem rumu września. Ron Pampero Añejo Aniversario (40%) z Wenezueli jest tak wspaniały, że mało co może się z nim równać. Gładka czekoladowa słodycz, śmietankowa jedwabistość i aromaty egzotycznych owoców.
Ginem miesiąca wybrałem hiszpański Botanical’s Premium London Dry Gin (42,5%). Wbrew nazwie, wcale nie jest w stylu klasycznych brytyjskich ginów. Do maceracji wykorzystano 14 składników i jagody jałowca bynajmniej nie zdominowały smaku oraz aromatu. Jest to gin dla miłośników cytrusów, bardzo wyraźnie czuć lionkę, cytrynę, grejfrut a zwłaszcza pomarańczę. Na mój smak tych cytrusów jest za dużo, ale na pewno jest to gin wyjątkowy i bardzo rozpoznawalny.
Po sierpniowej wizycie w Normandii bardzo brakuje mi dobrych kalwadosów. Wiem, że wszystko co najlepsze w tej materii spróbowałem we Francji, kiedy budziłem się i zasypiałem ze smakiem jabłek w ustach. Wybór kalwadosów w warszawskich barach właściwie ogranicza się do wiodących marek jak Père Magloire, Boulard czy Papidoux. Wybrany na kalwados września Calvados Dauphin Pays d’Auge VSOP (40%) ma bardzo przyjemny smak soczystych, słodkich jabłek. W poprzednim miesiącu nie miałby szans nawet na wzmiankę, nie mając jednak wyboru z dużym zadowoleniem wypatrzyłem butelkę tego trunku na najwyższej półce w barze Max i znów poczułem ten przyjemny jabłkowy smak wypełniający usta.
W kategorii marc/grappa miałem trudny wybór, bo znajomy przywiózł z Włoch kilka naprawdę ciekawych destylatów z wytłoczyn, a w barze Max pojawiła się zaskakująca w ziołowo-goryczkowym aromacie Marc de Champagne Demoiselle Vranken. Ostatecznie wybrałem znaną markę, dostępną w wielu warszawskich barach, pięć lat leżakującą w dębie, o kwiatowo-trawiastych aromatach, wyrazistą Luigi Francoli Grappa Barrique (42,5%). Finiszowana w beczkach z francuskiego dębu, jest mieszanką destylatów z wytłoków winogron szczepów: Nebbiolo, Dolcetto i Moscato. Raj w ustach.
Jose Cuervo Black Añejo (40%) zrobił na mnie duże wrażenie, wydaje się, że zapowiada rewolucje na rynku tequili. Nie każdemu to się spodoba, ale widać, że tequila chce podążać tą samą drogą jaką obrały whisky i bourbony, a ostatnio nieśmiało także gin, czyli oferować wersje smakowe, mieszane. Jose Cuervo Black to tequila typu mixto, czyli z niższej półki cenowej I jakościowej, nie robiona w 100% z błękitnej agawy, mało tego – jest to mieszanka alkoholu z agawy i z trzciny cukrowej. Smak zawdzięcza jednak rocznej maturacji w bardzo opiekanych beczkach z amerykańskiego dębu. Efekt jest znakomity – słodycz wanilii, dębina i dym. Poza Jose Cuervo Black Añejo oferowana jest też tańsza wersja Jose Cuervo Black Medallion, jeszcze jej nie próbowałem.
W kategorii single malt whisky wybrałem niezwykłą Royal Lochnagar Distillers Edition, starzoną w beczkach po muszkacie, destylacja 1996, zabutelkowana w 2008 roku (40%). Wygrała dlatego, że jest bardzo oryginalna, tropikalny aromat – melon i banan, a do tego polne kwiaty, w ustach delikatna, słodka – prymulki, figi, melon, może fiołki. Rzadko wykorzystuje się beczki po muszkatach, bo i rzadko producenci tych win używają do ich leżakowania beczek a nie stalowych tanków. Tymczasem dla whisky to jest idealny aromat, moim zdaniem lepszy niż porto, sherry czy madera, no ale to rzecz gustu. Royal Lochnagar Distillers Edition to nie jest whisky na 5, ale zdecydowanie warto poświęcić jej trochę uwagi. Dwa inne single malty, które robiły na mnie wrażenie to Royal Lochnagar Selected Reserve 2007 i Glenrothes 1991.
Z whisky blendowanych bezapelacyjnie wygrywa Forty Creek Premium Barrel Select (40%), najlepsza kanadyjska whisky jaką kiedykolwiek próbowałem. Finiszowana w beczkach po sherry, jest mieszanką 6-10 letnich destylatów z: żyta, jęczmienia i kukurydzy. W nosie ziarna kawy, w ustach kawa z mlekiem, czekolada i cukierek maślany butterscotch. Warte wyróżnienia są natomiast dwie nowe edycje Ballantine’sa: 2014 Golf Limited Edition 17 yo i 2014 Golf Limited Edition 21 yo.
Zachwycił mnie bourbon miesiąca Jim Beam Signature Six Grains 6 yo (44,5%). W ostatnich latach Jim Beam wypuścił kilka pięknych edycji i ta do nich należy. Sześć zbóż wykorzystanych do destylacji to: kukurydza, żyto, jęczmień, pszenica, pszenżyto i brązowy ryż, czyli mamy niezwykły mashbill. Cudownie słodki, czekoladowy aromat, w ustach: waniliowe lody, maślany popcorn i nuty dębowe.
Równie pięknym trunkiem jest rye whiskey miesiąca, 1776 Straight Rye (50%) firmowana przez Jas E. Pepper & Co., a destylowana w Bardstown. Aromat wiśni w czekoladzie, w ustach… kompletna zaskoczenie. Spodziewałem się słodyczy, a tu są nuty leśne – mech, żywica i jałowiec. Jedna z najlepszych żytnich whiskey jakie w ostatnich latach powstały, lepsza od niej jest chyba tylko Sazerac Rye Whiskey 18 yo.
Likierem miesiąca zostaje Jim Beam Red Stag Hardcore Cider (40%), nic szczególnego, ale też nie było silnej konkurencji. To najbardziej udany likier z serii Red Stag, wyraźny smak bourbona, nie za słodki, nie za cierpki, w aromacie zielone jabłuszko, na szczęście bez cynamonu, który tak kochają Amerykanie.
We wrześniu jest absynt miesiąca, to wspaniały, wyrazisty, aromatyczny, lekko lukrecjowy, wyraźnie zbożowy Metelka Absinthe Verdoyante (60%). Czeska firma Metelka robi wspaniałe absynty, jedne z najlepszych w Europie.
W kategorii odkrycie miesiąca bezapelacyjnie wygrywa linia warzywnych destylatów węgierskiej firmy Brill. Rzecz absolutnie niezwykła, przedestylowano: seler, pomidor, szparagi, buraki ćwikłowe, marchew, czosnek niedźwiedzi i dynię. Są to destylaty rocznikowe, miałem różne roczniki, od 2009 do 2012, o różnej mocy – od 34 do 46%. Alkohol jest redestylowany po okresie maceracji. Myślę, że za kilka lat warzywa na dobre zagoszczą w świecie mocnych alkoholi, firma Brill nie jest jedyna, ale chyba nikt nie ma tak długiej kolekcji warzywnych destylatów. Dodajmy, że są one bardzo dobre i całkowicie zachowują smak i aromat produktu.
We wrześniu nie ma kategorii wydarzenie miesiąca. Jak wspomniałem na początku, siedziałem w Warszawie, chodzenie po barach, czy opróżnianie barków znajomych trudno nazwać wydarzeniem 🙂
I na koniec lektura miesiąca. Jest nią książka „Samogon. Historia i sposób jego przyrządzania w warunkach domowych” (Wydawnictwo Baobab), przedstawiająca historię samogonu przede wszystkim w Rosji, a także wizerunek alkoholu i pijaństwa w rosyjskiej (i radzieckiej) literaturze i sztukach plastycznych. Znajdziemy tu m.in. fragmenty książek: Jerofiejewa, Wojnowicza, Szyszkina, Ilfa i Pietrowa, wplecione w narrację odautorską na temat historii mocnych alkoholi. Dalej omówiona jest technologia produkcji bimbru głównie na podstawie źródeł rosyjskich. Trzecia część książki to receptury – na bimber i na nalewki.
We wrześniu, jak wspomniałem, spróbowałem 181 nowych mocnych trunków. Oczywiście alkohole sierpnia, to nie są trunki, które we wrześniu 2014 roku pojawiły się na rynkach, ale moje subiektywne podsumowanie tego, co próbowałem i zrobiło na mnie największe wrażenie.
Alkohol września 2014: Dwór Sieraków Wódka z beczki (Polska)
Wódka września 2014: Młody Ziemniak 2013 (Polska)
Destylat owocowy września 2014: Siebe Dupf Baselbieter Kirsch (Szwajcaria)
Rum września 2014: Ron Pampero Añejo Aniversario (Wenezuela)
Gin września 2014: Botanical’s Premium London Dry Gin (Hiszpania)
Kalwados września 2014: Calvados Dauphin Pays d’Auge VSOP (Francja)
Marc/grappa września 2014: Luigi Francoli Grappa Barrique 5 yo (Włochy)
Tequila września 2014: Jose Cuervo Black (Meksyk)
Single malt whisky września 2014: Royal Lochnagar Distillers Edition – Double matured in fine old muscat cask wood 1996/2008 (Szkocja)
Whisky blendowana września: Forty Creek Premium Barrel Select (Kanada)
Bourbon września 2014: Jim Beam Signature Six Grains 6 yo (USA)
Rye whiskey września 2014: 1776 Straight Rye Whiskey (USA)
Likier września 2014: Jim Beam Red Stag Hardcore Cider (USA)
Absynt września 2014: Metelka Absinthe Verdoyante (Czechy)
Odkrycie września 2014: warzywne destylaty firmy Brill (Węgry)
Lektura września 2014: „Samogon. Historia i sposób jego przyrządzania w warunkach domowych” (Wydawnictwo Baobab)