8 czerwca w Bar & Books odbyła się degustacja wyjątkowych bourbonów z Kentucky. Prezentowane były: Jim Beam Double Oak, Maker’s Mark, Baker’s, Booker’s i Basil Hayden’s. Poza miejscem pochodzenia łączą je dwie rzeczy – wszystkie należą do stajni Beam Suntory i każda z nich jest warta grzechu. I każda z nich jest inna. To była prawdziwa bourbon battle!
W spotkaniu wzięli udział Raju S. Mirchandani, właściciel sieci Bar & Books (trzy bary w Nowym Jorku, dwa w Pradze, jeden w Warszawie) oraz Wojciech Jaroszewicz, prezes Premium Cigars, importer kubańskich cygar i unikatowych alkoholi.
Degustację prowadził Łukasz Gołębiewski, redaktor naczelny magazynu „Aqua Vitae”, który najpierw wprowadził zebranych w historię Jima Beama. – Rodzina Beamów nierozerwalnie związana jest z produkcją whiskey w Kentucky. Od ponad 200 lat Beamowie zatrudniani są jako mistrzowie destylacji w różnych gorzelniach, nawet w konkurencyjnych – mówił Łukasz Gołębiewski.
Początki firmy sięgają XVIII wieku, kiedy niemiecki emigrant Jacob Boehm otworzył małą gorzelnię – pod nazwą Old Tub Distillery. Obecną nazwę zawdzięcza prawnukowi Jacoba Boehma – Jamesowi Beamowi, zwanemu Jimem, który pracę w rodzinnej gorzelni rozpoczął w wieku 16 lat w 1880 roku. Czas dobrej prosperity przerwała prohibicja. W 1933 roku udało się wznowić pracę, Jim Beam miał wówczas już 70 lat, a mimo to odbudował potęgę firmy. Zmarł w 1947 roku, a pięć lat później jego nazwisko pojawiło się na etykietach whiskey.
Za czołową rodzinną markę odpowiada dziś przedstawiciel siódmego pokolenia Beamów – Fred Noe. Uczestnicy spotkania mieli okazję obejrzeć film, w którym Noe opowiadał o swojej pasji.
Jim Beam to wizytówka stanu Kentucky, najważniejsza i najlepiej sprzedająca się marka bourbona. Powstaje w dwóch w gorzelniach, w Clemont i Bostonie, które rocznie produkują łącznie 40 mln l alkoholu. W 2014 roku markę przejął japoński koncern Suntory (producent m.in. whisky Yamazaki). W Clermont przy destylarni działa centrum dla zwiedzających, jak zapewniał Łukasz Gołębiewski, można tam spróbować wszystkich produkowanych przez firmę whiskey oraz zakupić limitowane, niedostępne nigdzie indziej edycje. Jak np. Old Tub, którego aromat mieliśmy okazję poznać podczas degustacji. Nazwa i receptura nawiązują do czasów przed prohibicją, kiedy destylarnia nazywała się właśnie Old Tub. Ma intensywny aromat zacieru z kukurydzy, pachnie brzoskwinią, wanilią, dębem. Podobno smak ma dokładnie taki, jaki miał bourbon Beamów na początku XX wieku (więcej o historii Jima Beama przeczytać można w numerze 1/2015 magazynu „Aqua Vitae”).
Jim Beam to bourbon typu Kentucky Straight Wiskey. Ale właściwie co kryje się pod tym sformułowaniem? Jak wyjaśnił Łukasz Gołębiewski, po pierwsze to whiskey robiona wyłącznie w stanie Kentucky według tradycyjnych, rygorystycznie opisanych przepisów. Po drugie – zacier musi zawierać minimum 51% kukurydzy (zwykle jest to ok. 70%). Po trzecie – po etapie zacierania i fermentacji zboża następuje proces destylacji do maksimum zawartości alkoholu 160 proof, czyli 80%. I po czwarte – destylat rozwodniony do mocy 125 proof, czyli 62,5%, trafia do leżakowana na minimum dwa lata w nowych beczkach z amerykańskiego białego dębu, wcześniej wypalonych.
Jim Beam Double Oak (43%), leżakował w nowych, wypalonych beczkach z amerykańskiego dębu, a potem został przelany do innych nowych beczek. Jak rekomenduje producent, bourbon dzięki takiemu zabiegowi – większa styczność z dębiną – uzyskuje doskonale wyważoną głębię, z nutami wanilii, wiórków drewna, karmelu i toffi. W aromacie jest bardzo amerykański – słodki, kukurydziany, dużo wanilii. Na podniebieniu złożony, z nutami toffi, ponownie wanilia, nutka skóry, z niuansem brązowego cukru i dębiny.
Maker’s Mark (43%), od 2011 roku, w wyniku różnych perturbacji własnościowych, należy do Jim Beam. Gorzelnia powstała w 1805 roku w hrabstwie Marion i jest najstarszą nieprzerwanie działającą destylarnią w tym samym miejscu w USA. Jej założycielami była rodzina Samuelsonów. Jako jeden z nielicznych bourbonów w nazwie ma „whisky” a nie „whiskey”, co z jednej strony zwraca uwagę na szkockie korzenie rodziny Samuelsonów, a z drugiej – podkreśla odrębność Maker’s Mark, która robiona jest praktycznie bez udziału destylatów żytnich (oryginalna receptura to: kukurydza, słód jęczmienny i ozima pszenica). Warto zwrócić na oryginalne butelki, które są ręcznie lakowane, każdy lak jest więc niepowtarzalny. W nosie cynamon, wanilia, w ustach delikatny, wytrawny, świeże owoce, korzenne przyprawy.
Baker’s (53,5%), nazwę zawdzięcza jednemu z członków klanu – Bakerowi Beamowi. Bourbon klasy premium, starzony siedem lat w małych beczkach, niefiltrowany. 85% wsadu to kukurydza, 15% żyto. Daje to bardzo klasyczny aromat, zdominowany przez wanilię i kukurydzę. W ustach karmel, migdały, odrobina skórki cytrynowej.
Booker’s (63,7%), markę stworzył osobiście Booker Noe, prawnuk Jima Beama. Początkowo jako edycja limitowana, trafił do sprzedaży w 1992 roku. Szybko zdobył duże uznanie i wszedł na stałe do oferty. Small Batch Bourbon, obecnie jedna z najbardziej prestiżowych marek ze stajni Beam Suntory. Produkowany w destylarni w Bostonie, butelkowany z mocą beczki, niefiltrowany na zimno. Wybierane są najlepsze beczki w wieku między 6 a 8 lat, a moc waha się od 60,5% do 65,3%, w zależności od zawartości beczki. To nieoszlifowany diament. Aromaty wyraźnie dębowe – dużo wanilii, toffi, w smaku intensywny, głęboki, oleisty, potężnie dębowy, taniczny, czerwone owoce, szczypta tytoniu, nieco pieprzu, czekolady. Długi finisz.
Basil Hayden’s (40%), nosi imię jednego z pionierów whiskey; Basil Hayden osiedlił się w Kentucky w 1796 roku i destylował alkohol. Gorzelnię whiskey z prawdziwego zdarzenia założył jednak jego wnuk Raymond Hayden blisko sto lat później, w 1883 roku, w miasteczku Hobbs. Marka od 1987 roku należy do Beam Suntory. Bourbon klasy super premium, zestawiany według receptury z 1796 roku. Whiskey ośmioletnia, zdecydowanie żytnia (zawiera dwukrotnie więcej ekstraktu żytniego niż inne bourbony), co jest dość wyczuwalne w nosie, w smaku łagodna i słodkawa, na podniebieniu miód i przyprawy.
Po degustacji uczestnicy wybierali najlepszy bourbon wieczoru. Wygrały ex aequo Jim Beam Double Oak i Booker’s, choć ten ostatni pity z odrobiną wody, dzięki czemu odsłaniał jeszcze bardziej swą głębię i nowe smaki.
„Any damn way you please” – tak na pytanie o to w jaki sposób powinno się pić bourbon, odpowiedział mistrz destylacji, przedstawiciel siódmej generacji wytwórców najpopularniejszego bourbona na świecie, Fred Noe. I miał rację.