Do degustacji rzadkich wypustów Ardebega zasiadłem nie byle gdzie, bo w Stockholm Ardbeg Embassy, na Gamla Stan. Mają tu wspaniały wybór szwedzkich whisky, a poza tym w karcie jest chyba cała oficjalna oferta Ardbega. Ceny jak na Szwecję całkiem przystępne.
Ardbeg Airigh Nam Beist 1990 (46%) został zabeczkowany w 1990 roku, wypuszczony w 2006 jako limitowana edycja, bliski klasycznego 10YO w aromacie – nie za dużo torfu, pieczone jabłka, biszkopty, lukier. W smaku słodko i torfowo, bardzo przyjemnie.
Ardbeg Alligator (51,2%) aromat ma niesamowity – ciasto ponczowe, cynamon, posypka czekoladowa, orzechy laskowe, toffi, kawa, a w ustach – grillowany boczek, barbecue, zaś finisz zaskakująco owocowy: gruszka, czereśnie, jarzębina.
Ardbeg Galileo 1999 (49%) destylacja – 1999, butelkowanie – 2012. W nosie cynamon, trochę ziół leśnych, majeranek. Nic torfu. W ustach już torf wyczuwalny, a także nuty apteczne – gencjana, pleśń, ponadto skórki cytryny, jest też coś przyjemnie słodkiego – karmelizowana skórka (?). W finiszu – kardamon i cynamon. Jakże inna od wszystkich.
Ardbeg Auriverdes (49,9%) ma aromat słodu, piwa karmelowego, kawy z mlekiem, nawet ze śmietanką i kakao, poza tym – anyż, a w finiszu bardzo dużo cynamonu, wręcz eksplozja.
Ardbeg The Ultimate (52,1%) beczki manzanilla-sherry. Nos bardzo słodki, ciasto drożdżowe, z wiśnią, skórka pomarańczowa. W ustach uderzenie torfu i apteki, mało przyjemne, dużo jodu, dużo piołunu, gorzko aż po finisz. Sherry było złudne, budowało jedynie miły aromat, uwodziło, a tu pułapka.
Ardbeg Still Young 2nd Release (56,2%) jest niemal przezroczysty. Destylacja – 1998, butelkowanie – 2006, pierwsza edycja była butelkowana w 2004. Co ta whisky ma pokazać? Nie jestem pewien. Aromat jest bardziej w stylu Highland niż Islay, maślany, nieco spiżarniany (konfitury, marmolada, śmietana), w nosie mało torfu, mało morza. Smak natomiast jest bardzo torfowy, wyrazisty, słony, morski. Kontrast. Jeszcze raz spytam – po co? Żeby pokazać możliwości destylarni? Być może, efekt robi wrażenie. Na pewno to bardzo dobra whisky, z długim finiszem przechodzącym w kierunku dżemu truskawkowego, ale na przypalonym toście.
Ardebeg Almost There 3rd Release (54,1%) destylacja w 1998 roku, butelkowanie w 2007 jako trzecia edycja, pierwsza ukazała się w 2004 roku. To whisky dziesięcioletnia. W porównaniu z klasyczną Ardbeg 10YO aromat jest mniej owocowy, a bardziej morski, słony. Według mnie to morski klasyk, whisky typowo wyspiarska, nie koniecznie podobna do klasycznego Ardbega, bardziej mi przypomina styl Old Pulteney.
Ardberg Renaissance 2nd Release (55,9%) wydestylowane w 1998 roku, zabutelkowane w 2008, ale pierwsza edycja była w 2004. Aromat ciasta drożdżowego, wiśni, leciutko dymny, na końcu – malina. W smaku jest dość dymnie: ziemniaki z ogniska i przypalony tost z marmoladą pomarańczową, ale jest tu też nieco cytryny, tarty cytrynowej.
Ardberg Rollercoaster (57,3%) ma aromat wiśni, ciasta, ponczu, gruszki w syropie, mlecznej czekolady. Smak wyraźnie czekoladowy, oczywiście jest też torf, spalenizna, ale słodycz przeważa. Rozczarowuje.
Ardbeg Kildalton 1980 Edition (57,8%) w 2004 roku zabutelkowano tą whisky z mocą beczki. W aromacie: ciasto z wiśnią i dużo czekolady, kakao, słodu. W smaku pojawia się nuta czerwonej porzeczki i maliny. Finisz bardzo tostowy i torfowy. Ciekawa edycja z rozczarowujący m finiszem.
Ardbeg Kildalton (46%) ma aromat dużo bardziej ziarnisty niż w wersji wcześniejszej z 1980 roku, to jest zapach śrutownika i nawet trudno wyodrębnić zboże, tak bardzo jest ziarnisty. Jest też w aromacie dużo torfu, smoły, papy. Trochę zbyt to wszystko oczywiste, a i smak nie zaskakuje, idzie w stronę rozgrzanej na dachu papy i spalonego mięsa. To nie jest udana edycja.