Degustacja mezcali

Znów wracam do Kentucky, do baru St. Charles Exchange w centrum Louisville, tym razem wieczór z mezcalem. Trunek ten nie cieszy się zbytnią popularnością poza swoją ojczyzną i nic dziwnego – ostry i gorzki, nie bardzo nadaje się do koktajli, a trzeba konesera by doceniał mezcal solo. Dla Meksykanów to przede wszystkim tani napitek, popularny właściwie wyłącznie w centralnej i południowej części, zwłaszcza zaś w stanie Oaxaca, gdzie pracuje większość destylarni mezcalu. Tradycyjnie na dnie butelki spoczywa robak, skoro się nie rozkłada w cieczy, to znak, że zachowano 40% mocy (większość mezcalu to zwyczajnie bimber z syropu z agawy). Podawany z limonką lub z papryczką chili, często z orzeszkami, prażoną kukurydzą, jeśli w drinku – to z sokiem z limonki i lodem lub z sokiem pomidorowym z dodatkiem chili.


Zasiadłem do degustacji trzech zupełnie nieznanych mi białych, czyli nie starzonych w beczkach, mezcali.

Mezcal del Maguey Minero (49%) reklamowany jest jako „single village mezcal”, co ma wskazywać na swoiste terroir, że uprawy, fermentacja, destylacja i butelkowanie odbywają się de facto na jednej farmie. Nie ma w tym niczego wyjątkowego, ale panuje moda na „single”, już przecież nie tylko malt, bo też cask czy grain, skoro powstają single cask gin i single grain vodka, to czemu swojego „singla” nie ma mieć mezcal? Produkcja odbywa się w wiosce Santa Catarina Minas, ok. 50 km od Oaxaca, w specyficznym mikroklimacie, gdzie jest spora wilgoć, chłód i gdzie zdarza się morskie i górskie powietrze. Firmę założył w 1995 roku Amerykanin Ron Cooper. Cały proces produkcji jest ręczny, uprawy agawy ekologiczne – wyłącznie odmiana espadon (inaczej vivipara), a destylacja odbywa się w małych kotłach. I jaki jest efekt tego całego marketingu? Żałosny. Mezcal del Maguey Minero ma bardzo intensywny aromat, ale bynajmniej nie przefermentowanego miodu z wnętrza agawy, lecz… rozpuszczalnika. Źle oddzielono frakcje, w smaku jest strasznie dużo elementów charakterystycznych dla pogonów, właściwie nie da się tego pić. Jako ciekawostkę podać można jak charakteryzuje ten bimber jego producent: „nos pełen esencji kwiatowych, wanilia, figi, palony miód i szczypta cytryny”. Nic podobnego – to rozpuszczalnik.  0.5/5
Mezcal Fidencio Clasico (44,7%) produkowany w Santiago Matatlan nieopodal Oaxaca. Limitowana seria, numerowane butelki a wypuszczono ich 5600. Bardzo ziemisty w aromacie, smak – jakby wgryźć się w czarnoziem i jeszcze trafić na dżdżownicę. Ma swój urok, ale trzeba mieć dużo dobrej woli by go docenić. Ratuje go przyjemny miodowy finisz – z wyraźna słodyczą agawy.  2/5
Mezcal Los Nahuales Joven (43,1%) robiony wyłącznie z agawy odmiany espadin. Moda na numerowanie butelek bywa obsesyjna – ja dostałem butelkę numer 1171960. Aromat niestety politurowy, znów źle oddzielono frakcje, nie tak intensywnie pachnie rozpuszczalnikiem jak del Maguey Minero, cóż jednak z tego, gdy pod lakierem odgrywamy zupełnie nieprzyjemne nuty ziemisto-metaliczne. Gdybym miał określić jednym słowem jego styl, powiedziałbym, że to mezcal „górniczy”. Aromat ulatniającego się w kopalni gazu, lepiej uciekać. 0.5/5  Piłem też tej samej firmy starzony mezcal Los Nahuales Reposado (42,3%) i ma tak samo politurowy aromat jak joven, kilka miesięcy w beczce nic nie może pomóc.

Wniosek – lepiej dać sobie spokój z degustowaniem mezcalu. Jeśli mamy ochotę na trochę egzotyki, można bezpiecznie kupić jedną ze znanych marek z robakiem – Monte Alban czy Gusano Rojo lub poszukać w dobrych barach takich marek jak Laguna Seca czy Scorpion.

SONY DSC SONY DSC SONY DSC

 

Scroll to Top
Spirits logotyp czarny

Dostęp zablokowany

Nie spełniasz wymogów dotyczących wieku użytkowników strony.
Spirits logotyp czarny

Czy ukończyłeś/aś 18 lat?

Treści na tej stronie przeznaczone są wyłącznie dla osób dorosłych.