W degustacji tej uczestniczyłem już jakiś czas temu, podczas wizyty w destylarni Maker’s Mark w Loretto, degustacja kończyła zwiedzanie zakładu. Do spróbowania dostałem cztery produkty, z których trzy miałem okazje wcześniej już pić, nie znałem tylko niedostępnego w Europie Maker’s Mark White.
Najbardziej znany Maker’s Mark Fully Matured (45%) to klasyka bourbona – ma waniliowy, słodki aromat, czuć też przefermentowany zacier kukurydzy, w smaku bardzo łagodny, kukurydziany, z krótkim i płaskim finiszem. la mnie jest zbyt łagodny.
Maker’s Mark 46 (47%) ma jeszcze bardziej słodki aromat, ale z nutą dymną, w ustach też słodycz – czekolada i toffi, a finisz przyjemny, z nutą orzecha laskowego. Bardzo harmonijny. Mashbill tego bourbona to 70% kukurydzy, 14% jęczmienia i 16% pszenicy. W procesie maturacji na trzy miesiące trafia do specjalnych beczek, w których umieszczono 46 deszczółek z beczek po koniaku. Ortodoksi mogą się zastanawiać, czy ta modyfikacja w maturacji sprawia, że trunek nadal może nazywać się bourbonem? W Loretto nie mają wątpliwości, że tak. Próbowałem go zarówno z butelki, jak i prosto z beczki. To bardzo udana kompozycja.
Wspomniany Maker’s Mark White (45%) to whiskey niestarzona, klarowna, o niesamowicie intensywnym kukurydzianym aromacie. Zdumiewające, że ma niewiele słodyczy znanej z oryginalnego Maker’s Mark, przeciwnie – pojawia się pikantna, pieprzowa nuta, a także tony przypieczenia. Ciekawe doświadczenie.
I na koniec coś, za czym nie przepadam, czyli likier na bazie bourbona – Maker’s Mark Mint Julep. Jest słodki, o silnym aromacie mięty, ale nawet po dodaniu lodu nie jest tym samym, co koktajl Mint Julep przyrządzony w barze. Według mnie kupowanie tego zupełnie nie ma sensu, choć organoleptycznie nie smakuje źle.
Podsumowując, w Polsce tradycyjny Maker’s Mark kosztuje ok. 125 zł za butelkę 0,7 l. Maker’s Mark 46 w Polsce nie jest dystrybuowany, można go kupić on-line za ok. 57 funtów, czyli prawie 300 zł. Różnica jest ponad dwukrotna i moim zdaniem nie warto płacić aż tyle. Ale jeśli gdzieś trafi się w barze – zdecydowanie polecam spróbować szklaneczkę wersji 46.