West Indies Rum & Cane to nowa linia luksusowych rumów, które wiele lat spędziły w beczkach. Pochodzą zawsze z jednej destylarni, z różnych krajów i są to edycje limitowane, prawdopodobnie kolejne butelki mogą być już inne. Wszystkie butelkowane są z mocą 46%, wszystkie nie są dobarwiane karmelem, mają naturalny kolor, nie są filtrowane na zimno. Niestety, producent nie podaje ich wieku, jedynie oznaczenie XO, extra old, wskazuje na to, że odleżały swoje w beczkach, choć być może w jeszcze większym stopniu symbolem luksusu jest ich cena – w Polsce dystrybutorem jest M&P, a ceny kształtują się od 370 do nawet 625 zł za butelkę 0,7 l. Kolekcja obejmuje dziewięć rumów z: Belize, Brazylii, Kuby, Fidżi, Gujany, Jamajki, Nikaragui, Panamy i Filipin. Właścicielem marki jest szkocka firma Crucial Drinks, znana także z whisky blended malt Lost Distillery. Na każdej butelce podane są: nazwa destylarni, z której pochodzi rum, numer beczki, liczba wypuszczonych butelek (ok. 300 sztuk) i w jakich beczkach trunek dojrzewał oraz co było destylowane (w każdym omawianym przypadku melasa). W dodatkowych informacjach od producenta można także znaleźć informacje czy destylacja odbywała się w kolumnie czy w alembiku, szczegóły są nie tylko na etykietach, ale też na stronie polskiego dystrybutora.
A oto wrażenia z degustacji (do testów otrzymałem od importera zestaw próbek po 0,05 l, oryginalne butelki mają elegancki kształt alembików). Nie próbowałem tylko tego z Brazylii.
West Indies Belize XO Rum (destylacja Travellers) ma bardzo intensywny, przyjemny, słodki zapach wanilii i pistacji, a także soczystej kolby kukurydzy. O ile aromat jest bardzo nęcący, to smak mu nie dorównuje – tu są nuty lakieru, landrynek, malin. W finiszu nieco drewna i słodyczy owocowej (maliny, marakuja). Finisz krótki, ale rozgrzewający. Leżakował w beczce po bourbonie, co czuć wyraźnie w aromacie. Rozczarował mnie.
West Indies Cuba XO Rum (destylacja Sancti Spiritus) ma wspaniały aromat tropiku – są tu: drewno cumaseba, banany, papaja. W ustach dużo nut aptecznych – gencjana, krople na kaszel, także anyż i lukrecja, szczypta tymianku, a finisz gorzki, czuć silny wpływ drewna, a także ostry – tytoń (i też popiół), czarny pieprz czy nawet chilii. Długi i rozgrzewający. Bardzo interesujący rum. Dojrzewał w raz wcześniej napełnionych beczkach po rumie.
West Indies Fiji XO Rum (destylacja South Pacific) to reprezentant bardzo przemysłowego stylu – aromat smaru, ropy, kolumn miedzianych, spalenizny, nawet siarki. Dopiero pod tym wszystkim trochę wanilii. W ustach wytrawny, lekko pikantny (pieprz) i słony (sól morska, soja), czyli to, czego po nim należało oczekiwać. Jeśli to nie stara fabryka, to przynajmniej parostatek. Nie każdemu będzie smakować, ale mi bardzo odpowiada – jest konsekwentny, producent nie bał się zaprezentować tak ciężkiego rumu. Żeby jednak smaki nie były wyłącznie przemysłowe, dodam przypaloną skórkę chleba i w finiszu kmin rzymski. Bardzo harmonijnie pasuje do całości. Leżakował w raz napełnianej beczce po bourbonie, której w smaku za bardzo nie czuć.
West Indies Guyana XO Rum (destylacja Diamond) ma delikatny aromat – słodycz mango, ale też zioła (rozmaryn i jałowiec), a także imbir i… zaskoczenie – kwiaty. Jest tu też wiśnia, ale kandyzowana. W ustach przyjemnie rozgrzewający, słodko-cierpki, papaja, gruszka, sól, papryczka jalapeño, w finiszu nuty skórki mandarynki i tytoniu. Ciekawy, ale dla mnie mało harmonijny. Dojrzewał w raz wcześniej napełnionych beczkach po rumie.
West Indies Jamaica XO Rum (destylacja W.P. Estate) to klasyka stylu z Jamajki, można go też nazwać stylem angielskim, jak w Navy Rum. Aromaty fabryczne, ale wyraźnie rumowe (olejków rumowych), ciężki i oleisty, ale też na języku przyjemny smak owoców tropikalnych, trudno je zdefiniować, może jest to mango, może papaja, chyba także awokado. Dojrzewał w raz wcześniej napełnionych beczkach po rumie.
West Indies Nicaragua XO Rum (destylacja Restricted Release) ma cudowny aromat trzcinowej słodyczy, jest też nieco kremowy. W ustach udanie łączy słodycz, oleistość, nuty fabryczne, słodkie tropikalne mango i smak wiśni w czekoladzie. Finisz niezbyt długi, lekko pikantny. Bardzo mi się podoba prostota tego rumu, można powiedzieć, że klasyk Karaibów. Dojrzewał w raz wcześniej napełnionych beczkach po rumie.
West Indies Panama XO Rum (destylacja Restricted Release) to dopiero zaskoczenie. Ten rum ma nieoczekiwanie amerykańsko-europejski aromat i smak – możemy tu znaleźć: bakalie, wanilię, a przede wszystkim dębinę, ale w smaku nawet włoskie orzechy i czereśnie, zaś w aromacie kukurydzę. Na pewno dużo zawdzięcza beczce po bourbonie, w której leżakował. Rozgrzewający, ale nie pikantny, bardziej w stylu amerykańskiej rye whiskey niż karaibskiego rumu. Zaskakuje, ale i świetnie smakuje.
West Indies Philippines XO Rum (destylacja Bago) ma słodki aromat, ale z nutą ziołową i wędzoną. W ustach czuć dużo tanin dębu, jakby leżakował w wiekowych beczkach (wcześniej napełnianych rumem, jak informuje producent), ale też dziwny smak trawiasty, taki w stylu grappy. W finiszu dym, nawet torf.
Firma Crucial Drinks oferuje też znacznie tańszy rum Six Saints z Grenady, jeśli jednak ktoś ma zasobny portfel, to polecam te droższe, różnica jakościowa jest wielka, o smaki możemy się spierać, każdy ma inne preferencje. Średnia not degustacyjnych dla ośmiu rumów wyszła 3,9, czyli wysoko, powiedziałbym że adekwatnie do ich ceny. Rzecz gustu, ja bym najbardziej chciał mieć w barku ten z Fidżi, absolutnie mnie zafascynował. I co ciekawe raczej należy do tańszych w tej kolekcji (najdroższa jest Kuba).
A tak ładnie wyglądają prawdziwe butelki