Znów siedzę w barze St. Charles Exchange w centrum Louisville, nie fizycznie, bo siedzę przy komputerze, ale wracam myślami, do pozostawionych tam smaków i aromatów, oraz do moich zdjęć i notatek. Dziś pora na małą degustację tequili, trunku który w USA jest popularny nie mniej niż w swojej ojczyźnie, tyle że tu przede wszystkim jako składnik drinków. Odwrotnie niż w Meksyku, w Stanach mało kto pije tequilę solo. W stanie Kentucky akurat najmodniejszy drink to tequila julep, na wzór ich własnego mint julep, tle że w szklance zamiast bourbona jest tequila, poza tym dużo mięty, limonek i lodu. Ale też oczywiście tequila sunrise i Margarita we wszelkich formach. Tymczasem w Meksyku jeśli miesza się tequilę, to głównie pół na pół z niewielką porcją soku pomidorowego i tabasco, a nazywa się to tequila vampiro.
Wracam jednak do moich tequili pitych w barze St. Charles Exchange. Wybrałem marki mniej znane w Europie, za to bardzo popularne w USA: Espolón, Fortaleza i Lunazul. Wszystkie zrobione w 100% z błękitnej agawy, zresztą co innego to nie tequila, przynajmniej wedle nomenklatury meksykańskiej, lecz mixto.
A zatem, tequila Espolón Blanco (40%), receptury jest Cirilo Oropeza. Zdobyła kilka złotych i srebrnych medali. Produkowana w Los Altos w destylarni Sani Nicolas, głównie z myślą o rynku USA w wersjach – niestarzona Blanco i starzona przez sześć miesięcy w beczkach z amerykańskiego dębu Reposado. Dla mnie duże rozczarowanie, niczym nie zachwyca, ma lekko wędzony smak i taki też aromat, w ustach delikatna ale przy tym nijaka. Finisz przyjemnie słodki z nutą cytrusową.
Fortaleza Bianco (40%) to tequila o długiej historii. Destylarnię La Perseverancia założył w mieście Tequila Don Cenobio w 1873 roku i była to pierwsza oficjalnie eksportowana do USA marka tequili. To wciąż rodzinny biznes, tak jak dawniej, agawa jest tu wypalana w małym ceglanym piecu, potem fermentuje w drewnianych zbiornikach i jest destylowana w jednym z dwóch małych miedzianych alembików. Nawet butelki dmuchane są ręcznie w małej manufakturze. Dostępne są trzy wersje: niestarzona Bianco oraz leżakujące w beczkach z amerykańskiego dębu: Reposado (minimum 7 miesięcy w dębie) i Añejo (minimum 2 lata). Bianco ma tak wyrazisty aromat fermentacji, że w pierwszej chwili w nosie czuć jakby wino, zwłaszcza, że dochodzą tu jeszcze nuty piwniczne. Smak słodki, delikatny, drożdżowe ciasto. Po chwili odkrywamy harmonię między aromatem przefermentowanego miodu, a tą słodyczą. Jedynym zgrzytem są wyczuwalne elementy mineralne, zapewne z wody, do zestawiania trunku czerpią wodę ze strumienia na wzgórzu, ale jednocześnie podkreśla to staroświecki charakter tej marki. Jedna z ciekawszych tequili jakie próbowałem.
I na koniec rzecz niegodna dłuższej kontemplacji. Tequila Lunazul Blanco, wersja butelkowana w Bardstown w zakładach Heaven Hill, gdzie powstają bourbony. Właściciele marki, rodzina Beckman i ich firma Tierra de Agaves, chwali się ponad 250-letnią historią i ośmioma pokoleniami w branży tequili, nie jest to jednak do końca prawda. Rodzina Backamannów jest spokrewniona z ojcem tequili, słynnym Jose Antonio de Cuervo i to do niego odwołują swoją tradycję. Przez lata byli udziałowcami w spółce Cuervo, ale przede wszystkim jako plantatorzy agawy, nie gorzelnicy. Dziś mają własną destylarnię 5 km od miasta Tequila, zbudowaną w 2004 roku. Robią tequilę z własnych upraw, destylują dwukrotnie w małych partiach w alembikach typu szarentejskiego. Mają cztery tequile: Blanco (niestarzona), Reposado (pół roku w beczkach po bourbonie), Añejo (12-18 miesięcy w beczkach po bourbonie) i Primero (18 miesięcy w nowych beczkach z białego amerykańskiego dębu). Wszystko to ładnie brzmi, ale jest to tequila ewidentnie robiona pod amerykańskie gusta, bardzo delikatna, z nutą waniliową, idealna do drinków. Dla mnie bezpłciowa.
Podsumowując, będę polował na tequilę Fortaleza w wersjach reposado i añejo, o pozostałych natomiast bez żalu zapomnę. Lunazul to jedna z najbardziej popularnych marek w USA i chyba dobrze oddaje istotę zainteresowania Jankesów – lać trunek z agawy do drinków, bo daje ciekawe aromaty. Do tego jednak wystarczy tanie mixto, szkoda błękitnej agawy, która aby uzyskać dorosłość potrzebuje wielu lat troskliwej opieki. Pozostawmy ją koneserom, robienie na niej Margarity to jak wycinanie zabytkowej alei topoli żeby z niej zrobić celulozę.