Niewielka destylarnia whisky ze Speyside, powstała w 1897 nad brzegiem rzeki Lossie, na przedmieściach Elgin. Wcześniej, od 1828 roku, w tym samym miejscu działał browar West Brewery. Zaczynali z jedną parą alembików, obecnie są dwie pary. Kilkakrotnie zamykana, kilkakrotnie też zmieniała właścicieli. W 1920 roku przejęta przez spółkę Macdonald & Muir (ówczesnego właściciela gorzelni Glenmorangie). Przebudowana w 1958 roku, w 1979 roku wprowadzono dwa nowe alembiki. W 2008 roku właścicielem Glen Moray został francuski potentat na rynku alkoholowym, grupa La Martiniquaise.
Trzy whisky Glen Moray degustowałem w barze The Stuart Arms w Dufftown. Oto wrażenia.
Glen Moray 10YO Old Chardonnay Cask Matured (40%) barwa jasno bursztynowa, w nosie bogato: czarny bez, wino, pomarańcze, melon. W ustach delikatna, słodka – melon i banan, poza tym słód. Nic beczki w ustach, finisz krótki, melonowy.




2/5
Glen Moray 12YO (40%) barwa słomkowa, w nosie egzotyka: przede wszystkim banany, ale też mango, papaja a nawet melon, ale też dużo zbożowego zacieru. Bardzo delikatna, dominuje banan, ale nadal wyraźnie czuć słodki jęczmienny zacier. Właściwie nie czuć wpływu beczki. Finisz delikatny, słodki, zbożowy.




2/5
Glen Moray Classic (40%) barwa słomkowa, w nosie: maliny i lekko aceton, kukurydza. W ustach delikatna, wyraźnie kukurydziana, lekko rozgrzewająca. Finisz krótki, lekko pikantny.




1.5/5
Wrażenie ogólne – bez rewelacji, pospolita whisky, która niczym szczególnym się nie wyróżnia.


