Degustacja whisky Glenfarclas podczas I Warsaw Whisky Fest

Glenfarclas to jeden z najbardziej utytułowanych i znanych producentów whisky. Ceniona zarówno jako single malt, jak i jako składnik blendów firmy J. & G. Grant, do której należy destylarnia Glenfarclas w Ballindalloch. Gorzelnia w tym miejscu działała już w XVIII wieku, jednak nowy zakład wybudował w 1836 roku Robert Hay i ta data uznawana jest za początek marki Glenfarclas. Rodzina Grantów przejęła gorzelnię w 1865 roku. Pod koniec XIX wieku tworzyła wielki jak na tamte czasy konglomerat Glenfarclas-Glenlivet Distillery, a rodzina Grantów weszła w konsorcjum z niechlubną firmą Pattisonów, którzy sprzedając fałszywą whisky spowodowali największy w dziejach tej branży kryzys. Glenfarclas przetrwała jednak finansowe załamanie i działała nieprzerwanie, cały czas pod okiem Grantów. W 1960 roku zakład rozbudowano, zwiększono moce produkcyjne z dwóch do czterech alembików. W 1968 roku wprowadzono whisky Glenfarclas 105, produkowaną do dziś, jedną z pierwszych na świecie whisky butelkowanych z mocą beczki – cask strength. W 1972 roku zaprzestano własnego słodowania jęczmienia, w następnym roku otwarto centrum dla odwiedzających, również jedno z pierwszych w Szkocji. W 1976 roku dodano jeszcze dwa alembiki. Kolejnym dużym wydarzeniem była edycja Glenfarclas 50 YO z 2005 roku. W 2007 roku pojawiła się seria whisky rocznikowych – Family Casks, a w niej trunki nawet z lat 50. XX wieku, dziś licząca ok. 50 pozycji. Styl Glenfarclas jest trudny do określenia przy tak rozległej produkcji, w większości są owocowe, z nutą bakalii, orzechów, często cytrusów. Roczna produkcja to 3,4 mln l.


Tyle o producencie, teraz degustacja. Spotkanie w warszawskim Bristol Clubie, towarzyszące festiwalowi whisky, prowadził Ian McWilliam, ubrany w kilt jak na szkockiego dżentelmena przystało. Do spróbowania przywiózł prawdziwe rarytasy, whisky ze wspomnianej serii Family Casks, pięć roczników: 1965, 1970, 1986, 1990 i 2005. Zacznijmy od najmłodszego.

Glenfarclas 2005 (61,1%), to nowość, butelkowanie 2014, zaledwie dziewięć lat w dębie, 2867 butelek. Na rynku nie ma jeszcze tej edycji, degustowaliśmy ja eksperymentalnie. To whisky jeszcze nie opierzona, ale już potężna. Bardzo dużo tanin, dużo sherry, słodycz zmieszana z wytrawnością. Koniecznie trzeba dodać kilka kropel wody by się otworzyła. Trochę goryczy, wpływ drewna na razie wydaje się być nieco zbyt agresywny. W finiszu jakby lukrecja i pieprz.  3.5/5
Glenfarclas Family Casks 1990 (56,9%), edycja ósma, butelkowanie w 2011 roku, czyli 21 lat w beczce po sherry oloroso, tylko 615 butelek. W aromacie sherry zdecydowanie dominuje, choć czuć tez słód i drożdże. U ustach rozlewa się słodyczą, trochę wanilii, trochę kandyzowanych owoców. Finisz również słodki, przyjemny, długi. Świetnie wykorzystana beczka, można powiedzieć, że to wzorzec dla whisky leżakowanych po sherry – jak wydobyć słodycz, zachowując jednocześnie smak słodowego destylatu, unikając cierpkości, która często niepotrzebnie pojawia się w takich whisky.  4/5
Glenfarclas Family Casks 1986 (58,4%), dziewiąta edycja, butelkowanie w 2012 roku, czyli 26 lat w beczce po sherry, tylko 574 butelki. Ładny niemal mahoniowy kolor, aromat dość ciężki – tytoń i skóra – nieco zduszony przez moc alkoholu, warto dodać kroplę wody. Smak też ciężki, nuty apteczne, pikantne i też tytoń, gdzieś daleko w tle odrobinka sherry (użyto ponownie napełnianych wielkich beczek sherry butt, czyli ok. 480 l). Ma swój styl, ale to styl prerii nie salonów. Na pewno oryginalna, mi jednak najmniej przypadła do gustu.  3.5/5
Glenfarclas Family Casks 1978 (46,3%), siódma edycja, butelkowanie 2011, 33 lata w beczce po sherry, tylko 240 butelki. Najpierw zaskakuje jej jasna barwa, a leżakowała w klasycznych beczkach typu hogshead (czyli oksef, ok. 240 l), zapewne kilkakrotnie już eksploatowanych. W aromacie i smaku sherry właściwie nie odnajdujemy, dużo bardziej – ziarno, słód, mniej taniny drewna, a przede wszystkim czarujące zapachy polnych kwiatów. Ten aromat ma w sobie coś z długo odleżakowanej grappy. Ma też słodycz grappy, jej owocowość i te nuty kwiatowe, obecne na każdym etapie degustowania, pozostają jeszcze długo w ustach po przełknięciu. Absolutnie nietypowa, na mnie zrobiła wrażenie bardzo dobre, ale przyznam, że uwielbiam grappę.  4/5
Glenfarclas Family Casks 1965 (53,7%), dziewiąta edycja, butelkowanie 2012, aż 47 lat w beczce sherry butt, wypuszczono 509 butelek. Powiedzieć, że niebo w gębie, to nic nie powiedzieć. Najpierw zachwyca ciemny mahoniowy kolor, po szkle kieliszka spływają długie, ciężki łzy. Aromat dystyngowany, to miód, czekolada i rodzynki. W ustach – pomimo słodyczy – ciężka, bardzo złożona, bo jest tu i gorzka czekolada, i trochę dymu ogniska, i ziarna kawy, i kandyzowany imbir, a przede wszystkim bakalie, które zdominowały też bardzo długi, zachwycający finisz tej whisky.  4.5/5

Noty byłyby wyższe, ale starałem się mierzyć te whisky w stosunku do ich cen, a nie w stosunku do średniej rynkowej. Są to trunki wyjątkowe, bardzo drogie, unikatowe, stąd nieco ostrzejsze kryteria i wyższe wymagania. Całościowe wrażenie jest jednak fantastyczne i chciałoby się kontynuować przygodę z Glenfarclas Family Casks.

Ian McWilliam prowadzi degustację, 26 października 2014

 

SONY DSC SONY DSC SONY DSC

SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC

Scroll to Top
Spirits logotyp czarny

Dostęp zablokowany

Nie spełniasz wymogów dotyczących wieku użytkowników strony.
Spirits logotyp czarny

Czy ukończyłeś/aś 18 lat?

Treści na tej stronie przeznaczone są wyłącznie dla osób dorosłych.