To kolekcja szkockich single malt whisky zestawianych we Francji, w Burgundii. Producentem jest Domaine Maldant Pauvelot, winnica założona w XIX wieku w Chorey Lès Beaune przez Jeana Pauvelot, ceniona wśród amatorów burgunda. Kolekcja obejmuje cztery whisky, degustowałem je w sympatycznym barze L’Essential w Arras, który specjalizuje się w dziwnych whisky z całego świata. Francuski bottler nie podaje gdzie kupował whisky, wskazuje jedynie na regiony: Speyside, Highland i Islay.
Charolais’ Speyside (43%) to dwunastoletni trunek z beczek po bourbonie, finiszowany w beczkach po burgundzie. Cytrynowo-wrzosowy aromat, w ustach w pierwszej chwili zaskakuje apteczny smak, ale po chwili odzywa się grejpfrut i granat, dalej jeszcze zioła – rozmaryn. W finiszu rumowa słodycz, bardzo udana whisky.
White Bresse Sherry (43%) – whisky z Highland, krótki okres starzenia w beczkach po sherry. Jest mało aromatyczna, w nosie głównie czuć słód. W ustach słodycz sherry, dużo słodyczy. W finiszu – toffi. Przyjemna choć nie skomplikowana.
White Bresse (43%) – whisky z Highland, krótki okres starzenia w beczkach po chardonnay, bez podania wieku destylatu, ale jest bardzo jasny i młody, oferowana jako single cask, ale rozcieńczona do mocy 43%. Zupełnie nietypowa dla Highland, bo w ustach czuć sól i smołę, w ustach także bardzo słona jakby leżakowała w beczkach po śledziach nie po francuskim winie. Jakoś mnie to nie zachwyca, choć jest oryginalne.
Black Malden (43%) – whisky z Islay, leżakowanie w beczkach po porto, finiszowanie w beczkach po sherry, bez podania wieku. Barwa prawie espresso. W nosie smoła i torf, przesadzone, nie wiem ile ppm, ale na pewno dużo. Tylko dla fanów silnie natorfowanego słodu. W ustach jest nieco lepiej niż w nosie, pojawia się słodycz miodu i nuty wiśni, ale ciągle bez rewelacji.
Ogólne wrażenie – można spróbować wszystkich, jako ciekawostki. Naprawdę dobra jest Charolais’ Speyside z beczek po burgundzie, broni się ta z beczek po sherry, pozostałe to eksperymenty z młodymi destylatami.