W hotelu Regent w Warszawie odbyła się ósma edycja French Wne Discoveries. Tym razem z udziałem zaledwie czternastu wystawców z: Szampanii, Langwedocji, Bordeaux, Burgundii, Alzacji, Sabaudii, Prowansji i Rodanu. W tym roku (zresztą podobnie jak w poprzednim) nie było żadnych mocnych alkoholi, nie było też win wzmacnianych, a z likierowych – jedynie wina lodowe. Zdecydowanie dominowały bąbelki.
Z win musujących dla mnie numerem jeden był szampan Haton Extra Brut, pół na pół z pinot noir i chardonnay, niezwykła owocowość – i dojrzałe jabłka, i śliwki, i banan, a i kwiaty, a i kukurydza. Rzecz absolutnie wyjątkowa. Należy wyróżnić także: Waris Hubert Chardonnay Vintage 2010 (champagne, sześć miesięcy w dębowej beczce), Petit le Brun Millesime 2008 (champagne), Petit et Bajan Millesime 2009 (champagne), Haton Extra Brut Rose (champagne), Devavry Chardonnay Millesime 2007 (champagne). Było kilka cremantów, ale jednak nie dotrzymały towarzystwa szampanom.
Z win białych bezkonkurencyjnym zwycięzcą prezentacji dla mnie jest Meursault 2014 z Burgundii z La Compagnie des Nins d’Autrefois – wino mocno nasycone beczką, w której spędziło 18 miesięcy, w ustach toffie i butterscotch. Na wyróżnienie zasługują: Domaine Gerard Tremblay Chablis 2013 Cuvee Helene (Burgundia, 8 miesięcy w beczkach), Famille Hauller Signature Riesling 2013 (z upraw na wulkanicznym podłożu) oraz tego samego producenta klasyczny dla Alzacji Gewurztraminer.
Z win czerwonych – tu nie było niespodzianek. To co przywieziono do Warszawy smakowało tak, jak prezentują się typowe dla regionów czerwone wina. Najciekawsze dla mnie było Domaine de Boissan Cuvee des Princes d’Orange, z Doliny Rodanu, ze szczepu grenache, kupaż win, które spędziły w beczkach 8-12 miesięcy, więc ciężko, dostojnie, tanicznie, dużo porzeczki w nosie i ustach.
Z win likierowych, jak i w roku poprzednim, nieodmiennie zaskakuje Vignoble Perceval Vin des Glaces, słodkie lodowe wino, winogrona zbierane są spod śniegu na wysokości 3613 m n.p.m., stamtąd na dół ściąga je w kontenerach helikopter. Nie wiem jak oni sobie z tym radzą, warunki mają surowe, obejrzałem film z winnicy, wygląda to na bardzo pionierski i wymagający hartu ducha oraz ogromnych nakładów finansowych projekt i aż trudno uwierzyć, ale butelka tego wina kosztuje zaledwie 25 euro. Oczywiście nie miało żadnej konkurencji.
Przegląd jest subiektywny, a na moje wybory na pewno wpływ ma moje upodobanie do win starzonych w dębowych beczkach, lubię w sukni wina odnajdywać ślady dębowych wanilin, które dodają im głębi i – jak dla mnie – szlachetności. Choć muszę przyznać, że Riesling z Famille Hauer był absolutnie wyjątkowy, choć beczki nie oglądał.