13 stycznia w restauracji Benihana w Warszawie odbyły się warsztaty ginu, które poprowadził Stephen Swinney. Do spróbowania było sześć jałowcowych trunków, reprezentujących różne style i różne kraje, niektóre rześkie, inne z beczek. Można było poznać aromaty poszczególnych składników typowych dla ginu, ale także różnych odmian jałowca. Fiolki z aromatami stanowią zestaw – Gin Aroma Kit. Próbowaliśmy także mieszać giny z tonikiem i lemoniadami, dodawać cytrynę, lionkę i zielony ogórek.
Próbowane giny to:
The Lakes Gin (43,7%)
Angielski. Destylowany ze słodu jęczmiennego. W aromacie dużo ziarna, słodu, głębiej – jałowiec, skórki cytryny w cukrze, grejpfrut, kwiaty, lawenda. Bardzo rześki. W ustach nadal słodko, ale tu jałowiec jest bardziej wyraźny niż w aromacie, w finiszu pojawiają się rozgrzewające nuty pieprzu i kardamonu.
W miksologii: Bardzo ładnie miesza się z tradycyjnym tonikiem i cytryną.
The Lakes Gin Oaked Experimental (43,7%)
Leżakował przez dziewięć miesięcy w małych beczkach z polskiego dębu. W dużo wanilii, pojawia się też nuta kiszonki, natomiast zioła i jałowiec praktycznie znikają. Podobnie w ustach, składniki zostały całkowicie przykryte przez dąb. W rezultacie mamy alkohol, który smakuje beczką.
W miksologii: Spróbowałem toniku o smaku czarnego bzu i zielonego ogórka – pomogło. Ta nudna dominanta dębu została złamana i stanowi ciekawe dopełnienie.
Brecon (40%)
Walijski, z Penderyn Distillery. Destylowany z pszenicy. Również dużo ziarna i słód, intensywnie zioła – chinina, jałowiec znów nie jest wyeksponowany. W ustach bardzo elegancki – gęsta słodka śmietana, waniliowe ptasie mleczko. Jałowiec bardzo przyjemnie harmonizuje z tą słodyczą, chininy, która była w aromacie praktycznie nie czuć. Za to pojawia się czarny bez.
W miksologii: Świetnie smakuje z tonikiem o smaku śródziemnomorskim i dodatkiem limonki.
Koskue (42,6%)
Fiński, 8-12 tygodni starzenia w beczkach. Destylowany z żyta. Słodycz, dużo pomarańczy, klementynki, wanilia, drewno sandałowe, pieprz, ale biały. W smaku więcej pieprzu, tu dopiero czuć jałowiec – ostry, rozgrzewający. Znikły cytrusy, jest leciutka gorycz piołunu.
W miksologii: Pasuje tonik o smaku czarnego bzu, eksperymentalnie dodałem mango, ale to nie był najlepszy pomysł, bardziej pasuje limonka. Ten gin jednak doskonale smakuje solo.
Dutch Courage Old Tom’s Gin (40%)
Holenderski, Zuidam Distiller. W połowie słodowany jęczmień, w połowie pszenica. W aromacie znów słodkie ziarno, pomarańcze, chinina. W ustach słodko – pomarańcze, mandarynki, melon, mango, cukier. W ogóle nie czuć jałowca. W finiszu – lukier. Doskonały alkohol, nie ma sensu go mieszać, to nie jest gin do koktajli, ale do delektowania się.
Zuidam Zeer Oude Genever 5 Jaar 2010 (38%)
Holenderski, słodowany jęczmień, pszenica, kukurydza i żyto. W aromacie sama słodycz – słód, banan, ananas, wanilia. W ustach: czarna czekolada, butterscotch, wiórki kokosowe. Duży wpływ beczki, ale przyjemny i nie tłumi aromatów, choć jałowiec jest ledwie wyczuwalny. Bardzo ciekawy trunek, chociaż trudno go już zestawiać na jednej półce z ginem. Absolutnie nie do koktajli, ale do cieszenia się zawartością kieliszka.
Bathtub Navy Strength (57%)
Angielski, żółtą barwę zawdzięcza maceracji składników, które dodano po destylacji. Aromat lekko korzenny, piernikowy, w ustach – gałka muszkatołowa i cynamon. W ustach rześkie cytrusy limonka, chinina, pieprz. Finisz jest bardzo piernikowy.
W miksologii: Spróbowałem z Lemon Tonic i cytryną – zabiło korzenną nutę. Zwykły tonic pasuje dużo lepiej, ale tak naprawdę ten gin najlepiej smakuje solo, może z piwem imbirowym byłoby znakomicie, ale tego nie próbowałem.
Różne możliwości miksowania tak zróżnicowanych ginów pozwoliły na eksperymenty i odnalezienie własnego, ulubionego smaku.