21 kwietnia w Bar & Books w Warszawie odbyła się prezentacja whisky z destylarni Glenrothes. Spotkanie prowadziła Valeriia Bondar-Chagnaud, dyrektor ds. sprzedaży na region Europy Wschodniej, organizatorem był polski importer – Tudor House. A do spróbowania były cztery whisky oraz new make spirit z Glenrothes.
Glenrothes jest jednym z największych sekretów whisky ze Speyside – napisał kiedyś „Whisky Advocate”. Do 1994 roku prawie nikt, poza ludźmi związanymi z branżą whisky, nie wiedział o istnieniu takiego single malt. Tymczasem marka ma długą historię. W 1878 roku James Stuart z innymi inwestorami z branży whisky (Williamem Grantem, Robertem Dickiem i Johnem Cruickshankiem) postanowił stworzyć nową odmianę whisky, inną niż Macallan, którego był wówczas właścicielem. Część pieniędzy na sfinansowanie budowy destylarni Glenrothes pożyczył im kościół prezbiteriański. Zaczynali z dwoma alembikami. W 1898 roku doszły dwa kolejne. Trzykrotnie wybuchał w destylarni pożar lub dochodziło do wybuchów – w 1897, 1903 i 1922 roku. Z uwagi na osoby właścicieli, Glenrothes zawsze działała w większej grupie destylarni i głównie na potrzeby blendów. Niemal cała produkcja do dziś idzie do blendowanych whisky, blenderzy lubią owocowy charakter Glenrothes. Tylko 5% jest butelkowane jako single malt. Duża część produkcji od lat trafia do blendu Cutty Sark.
Dziś destylarnia należy do Edrington Group (m.in. właściciela Cutty Sark, ale i wielu destylarni), jednak właścicielem marki i wyłącznym dystrybutorem jest Berry Bros. & Rudd. To firma rodzinna od ośmiu pokoleń, należąca do dwóch rodzin – Berry i Rudd, wciąż w branży whisky. Wszystko zaczęło się w Londynie w 1689. Najpierw był sklep z winami i mocnymi alkoholami, potem zaczęli sami mieszać whisky, dostarczali je m.in., na królewski dwór. Sklep przy St. Jameson Street 3 jest nadal, niedaleko Buckingham Palace.
Glenrothes ma dziesięć alembików i produkuje ok. 5,6 mln l alkoholu rocznie. Firma ma 16 magazynów, używa głównie beczek po sherry i bourbonie. Najstarsze beczki pochodzą z lat 70., była z 1968 roku, ale została już zabutelkowana. Specjalizują się w whisky Vintage, wypuścili ich ok. 20., pierwszy był rocznik 1979. – Zwykle cały proces starzenia odbywa się w tych samych beczkach, nie stosujemy finiszowania – mówi Valeriia Bondar-Chagnaud. – Wyjątkiem jest edycja Peated Cask z 2016 roku, ale to eksperymentalna wersja, na razie dostępna tylko w Wielkiej Brytanii. Finiszowała przez niezbyt długi czas w beczkach po torfowej whisky Laphroaig, najpierw dostępna ekskluzywnie w sieci Marks & Spencer. Eksperymentujemy także z finiszowaniem w beczkach po różnych winach, zwłaszcza po porto, to będą zapewne przyszłe edycje. Jesteśmy jednak ostrożni z eksperymentami, nasza firma jest bardzo konserwatywna – mówi Valeriia Bondar-Chagnaud.
A oto wrażenia z degustacji.
New Make Spirit (69,7%) kremowy, owocowy, dużo ananasa w nosie, także banany, mango, solony karmel, wspaniały aromat. W ustach alkohol bardziej agresywny niż w aromacie, ale mimo to przyjemny, bardzo kremowy, pełny, czuć dużo słodu, gorzkie jabłka.
Select Reserve (43%) mieszanka z różnych beczek – bo bourbonie i sherry, ponownie napełniane, o różnym wieku – od 8 do 13 lat. W nosie toffi, czekolada z wiśnią, miód, słód, delikatna mieszanka ziół i suszonych kwiatów, irysy, czarny bez. W ustach delikatna, słodka, dużo słodu. Finisz krótki, a w nim głównie toffi.
Vintage Reserve (40%) większy udział beczek po sherry niż po bourbonie, pierwszy raz pojawiła się na rynku w 2015 roku. To mariaż dziesięciu różnych roczników, od 8 do 16 lat. W nosie jabłka, gruszki i mango, butterscotch, słone paluszki. W ustach słód, jest maślana, czuć też dużo wanilii i toffi, lukier, ale i sól. Sherry bardzo wyczuwalna w finiszu, kiedy pojawiają się wiśnie i likierowe wino oraz posmak starej beczki, a także banany.
Sherry Cask Reserve (40%) wyłącznie pierwszy raz napełnione beczki po sherry, od 8 do 15 lat. Aromat maślany, wiśnie, agrest, czerwona porzeczka, toffi, wanilia. W ustach słodko, deserowo, ciasto z wiśniami, delikatnie zioła (majeranek). Finisz nieco ściągający, cierpki, dużo drewna w finiszu.
Peated Cask Reserve (40%) z beczek bourbonie i sherry, finiszowana w beczce po Laphroaig. Aromat przede wszystkim owocowy – banan, brzoskwinia, jabłka, kandyzowana skórka grejpfruta i pomarańczy. Te słodkie owoce przyjemnie otula delikatny dym, który pięknie podkreśla słodycz. To samo w ustach, pojawia się nuta apteczna, typowa dla Laphroaig, ale jakże elegancko przełamana słodyczą sherry i samego destylatu Glenrothes. Pojawia się też smak miodu i ziół, trochę kwiatowości. Pięknie to poukładane. Przyjemny owocowy, słodki finisz. Rzadki przykład, kiedy finiszowanie w beczce po torfowej whisky wniosło coś dobrego do rześkiej whisky ze Speyside.
Dostępne na rynku wersje Vintage to: 1975, 1979, 1982, 1988, 1994, 1995, 1997, 1998, 1999, 2001. Edycja 1968 kosztowała 5400 funtów, ale obecnie dostępna jest już tylko na aukcjach.