Whisky dojrzewała w beczkach po bourbonie, a ostatni etap w beczkach po winie madera. Jak rekomenduje producent, jest to trunek wyjątkowo smakowity i „krzepki” przy zachowaniu nut dymnych i torfu. Butelkowana z mocą 51,5%.
Whisky dojrzewała w beczkach po bourbonie, a ostatni etap w beczkach po winie madera. Jak rekomenduje producent, jest to trunek wyjątkowo smakowity i „krzepki” przy zachowaniu nut dymnych i torfu. Butelkowana z mocą 51,5%.
Komentarze są wyłączone.
Laphroaig budzi wiele uczuc, od skrajnie negatywnych po uwielbienie dla zmyslow… ja jestem w tej drugiej grupie ! 😉
Och tak, znam ludzi, których odrzuciło po Laphroaig już po pierwszej próbie zbliżenia nosa do kieliszka. Znam też takich, którzy zakochali się w niej od pierwszego wejrzenia.
Osobiście, uwielbiam ten bezkompromisowy konglomerat aromatu smoły, dymu, jodyny, wodorostów i całej reszty. Szczególnie w postaci Cask Strength, chociaż i standardowej dziesięciolatce też niczego nie brakuje.Występuje w niej notorycznie pewien element… hmm… medyczno-syropowaty :P;P..W Laphroaig sa niezwykle akcenty gnijacyh trupow i palonego miesa !!! Rzeklbym wojenne !!! zgniłych bandaży przesiąkniętych zapachem jodyny Mi bardzo bardzo odpowiada.Im blizej konca butelki tym wiekszy smutek, ze koniec jest bliski. Doznania niepowtarzalne, zwlaszcza w opcji cask strength, zwlaszcza bez wody, coli, tymbarku i czego tam jeszcze ludzie nie wymysla. Dla niewtajemniczonych – ogien piekielny. Raczej nie dla poczatkujacych smakoszy 🙂