pierwsza polska whisky typu straight rye, dzieło firmy Kozuba i Synowie. Powstaje w 100% ze słodu żytniego, destylowana w miedzianych kotłach do mocy nie większej niż 80%, a następnie rozcieńczana wodą ze studni głębinowej do mocy 62%. Leżakowana przez minimum 3 lata w nowych beczkach z białego dębu amerykańskiego o pojemności 200 l. Butelkowana jest z mocą 45%. Aromat bardzo przyjemny – dużo zacieru, wanilia, maliny, ziarno, przypieczona skórka chleba. W ustach delikatna, moim zdaniem za grzeczna. Tu też jest ta malinowa słodycz oraz gruszki Williamsa, ale też nuty cierpkie, wytrawne – kwaśne jabłka, białe niedojrzałe winogrona. W finiszu czuć wyraźnie zacier żytni. Zaskakuje mnie, że tak mało w smaku czuć amerykański dąb, alkohol dojrzewał w stosunkowo niewielkich beczkach, poza tym te charakterystyczne waniliny są wyraźne w aromacie. Może to kwestia chłodnego mazurskiego klimatu, gdzie trunek dojrzewał. Brakuje złożoności. Nie ma natomiast błędów w sztuce, ładnie rozdzielono frakcje, smak jest delikatny, spirytus schowany, średnio rozgrzewający. Na pewno warto było czekać trzy lata, choć – to rzecz gustu – z dzieł Kozubów wolałem zbożowe okowity i white doga.