Stary Macallan to było jakby przemysłowe miasteczko, pięknie osadzone w dolinie rzeki Spey, na obrzeżach Craigellachie, z wytyczonymi pomiędzy budynkami fabrycznymi i kamiennymi magazynami uliczkami, z bardzo ładnym (i tłumnie odwiedzanym) centrum turystycznym. Wielki popyt na whisky Macallan sprawił, że dotychczasowe moce produkcyjne (ponad 8 mln l rocznie) były nie wystarczające, a na wizytę w tym ładnym miejscu czekało się kilka miesięcy.
2 czerwca 2018 roku nastąpiło uroczyste otwarcie nowej destylarni Macallana. Niezwykła konstrukcja, pod dachem przypominającym szkockie wzgórza, kosztowała grupę Edrington, właściciela marki, 140 mln funtów. Produkcja whisky Macallan zwiększy się jednak o jedną trzecią za sprawą nowych alembików Forsyths. Nowe visitors center, obsługuje dwa razy więcej turystów niż stare.
Cóż jednak z tego? Nadal wizytę trzeba rezerwować z co najmniej trzymiesięcznym wyprzedzeniem, tak wielkie jest zainteresowanie. Nowa destylarnia jednym przypomina szkockie pagórki, innym domki hobbitów, ale złośliwi powiedzą, że to bunkry z albańskiego koszmaru Envera Hodży lub rumuńska konstrukcja obronna z czasów Nicolae Ceaușescu. Wewnątrz jest piękna ekspozycja poświęcona historii Macallana, zgromadzono butelki warte grubo ponad 100 mln funtów i sklepik z pamiątkami, w którym wszystko jest co najmniej w cenie razy dwa niż wcześniej w starym visitors center (zwykła pocztówka kosztuje funta). Dla zawiedzionych turystów, którzy nie mają szansy na bilet wstępu, nie ma nawet baru. Mogą przez szybę obejrzeć wielkie alembiki i odbyć wirtualną podróż wśród oszklonych gablot z cennymi butelkami.
Nowe visitors center pokazuje rynkową siłę Macallana, ale zatracono ducha pięknej niegdyś doliny. Z zagubionego wśród zieleni fabrycznego miasteczka zrobiono Hollywood. Jest hala sławy, ale nie ma whisky.