Rozmowa Markiem Hycza, twórcą marki Conopcia
– Produkty konopne cieszą się rosnącym zainteresowaniem. Czy dotyczy to także wódki?
– Zdecydowanie tak, dopiero w tym roku zacząłem dostrzegać zmianę myślenia wśród osób dorosłych. Konopie kojarzyły się głównie z działaniem relaksującym, rekreacyjnym i medycznym. Teraz zauważam, że aromat i smak świeżych konopi doceniany jest w kuchni a za tym uznaliśmy, że podniebienia degustatorów mogą docenić ten walor w czystym alkoholu. Conopcia® w wersji w kartoniku jest najczęściej kupowaną wódką na prezent i to są konkretne badania marketingowe.
– Czy wyprodukowanie konopnej wódki wymaga jakichś dodatkowych zezwoleń, badań, certyfikatów związanych z zawartością narkotycznych substancji w samej roślinie?
– Oczywiście wymaga, zarówno na rynku europejskim jak i USA a te rynki są w naszym zainteresowaniu obecnie. Większość producentów zwraca uwagę na przepisy o przeciwdziałaniu narkomani, ale zapomina o przepisach powiązany, np. dotyczących produktów spożywczych czy medycznych. W produkcie spożywczym nie może znaleźć się żadna substancja psychoaktywna, w naszym przypadku to THC i jej prekursory, kwasy czy sole. Każda partia produktu Conopcia® jest poddawana analizie w akredytowanym laboratorium zewnętrznym i posiada certyfikat TRAST. Dla badanej partii produktu przetworzonego z konopi suma zawartości Δ9-THC i Δ9-THCA nie przekracza wartości 3,0 mg/kg, co wg zapisów Rozporządzenia Komisji (UE) 2023/915 z 25 kwietnia 2023 w sprawie najwyższych dopuszczalnych poziomów niektórych zanieczyszczeń w żywności oraz uchylającego rozporządzenie (WE) nr 1881/2006 oznacza, iż w badanym produkcie nie przekroczono najwyższego dopuszczalnego poziomu sumy zawartości Δ9-THC i Δ9-THCA.
– Bardzo to skomplikowane dla laika. Twoja firma ma własne uprawy konopi. Jak to wygląda pod względem prawnym i organizacyjnym? Jesteście pod nadzorem policji?
– Uprawa jest prosta, formalności łatwe, wpis do rejestru producentów konopi włóknistych, zgłoszenie do KOWR i materiał siewny z certyfikatem. To całe formalności. Nasza działalność nie wzbudza zainteresowania policji, bo wszystko co robimy jest legalne, zarejestrowane i nie przekraczamy granicy prawa, a nasza świadomość prawna jest dodatkowym bezpiecznikiem. Mamy uprawy własne z przeznaczeniem na białko roślinne i odżywki, co do Conopcia® to zdecydowanie idziemy w kierunku poszukiwania wybitnych gatunków od najlepszych dostawców do limitowanych edycji. Rynek alkoholi jest bardzo trudnym rynkiem i tylko wybitny produkt może zaciekawić nabywcę z segmentu super premium, bo o takim segmencie alkoholu rozmawiamy. Dlatego w tym roku będzie premiera Conopcia® z konopi Belushi’s Farm gatunek Blues Brothers. Mam nadzieje że to będzie znakomity początek wejścia na globalny rynek.
– Powiedziałeś, że uprawa konopi jest prosta. Roślina nie ma specjalnych wymagań?
– Konopia nie jest wymagająca w porównaniu z innymi roślinami uprawnymi, to w zasadzie chwast. Raczej trudniej jest się jej pozbyć z pola niż zasiać. Przygotowanie gleby to stabilizowanie Ph na odpowiednim poziomie, potem trzeba siać i czekać. Mówimy tu o konopi włóknistej ogólnie, bo w przypadku gatunków, których używamy do wódki Conopcia® to już tak łatwo nie jest, są to odmiany gruntowe, ale również szklarniowe, z różnych regionów świata, trochę ze słonecznej Italii, z Kalifornii i odrobinę z naszych upraw.
– W jaki sposób pozbywacie się z roślin psychoaktywnych związków THC?
– Nie pozbywam się THC, ono zostaje w roślinie. Ta substancje i jej prekursory nie są w naszym zainteresowaniu. Ważne jest aby zabrać z rośliny to, co nas interesuje a nie wszystko razem.
– Zrobiliście wódkę Conopcia z wykorzystaniem świeżych kwiatów konopi. Czy bez własnych upraw można mieć do nich dostęp?
– Będzie trudno i kosztownie, ale można, tylko pamiętajmy że świeże są raz w roku, a w szklarni dwa razy w roku. Ponieważ szukamy wybitnych smaków i aromatów z różnych regionów świata, zabieram moje unikatowe urządzenia i lecę na farmę gdzie jest uprawiany mój „specjał”, który mam nadzieje oczaruje degustatorów. To w uproszczeniu, w rzeczywistości jest to bardziej skomplikowane, ale mniej więcej tak to wygląda.
– A zatem jakość, świeżość surowca ma tu duże znaczenie.
– To jest kwintesencja. Nie ma możliwości uzyskać z marnego suszu aromatu i smaku który byłby interesujący do degustacji. Będąc na farmie wyszukuję dojrzałe kwiaty o nieprzeciętnym aromacie i staram się z nich otrzymać w naszej technologii te frakcje, które odpowiadają za pierwsze wrażenie. Proces jest dość skomplikowany, ale nie mogę więcej o tym powiedzieć. Conopcia® wyznacza nową ścieżkę dla alkoholi, ale mam nadzieje, że to będzie również nowy gatunek jak gin.
– Kolejnym waszym produktem jest limitowana wersja wódki Conopcia z jednej wybranej odmiany Conopia sativa indica. Jak już powiedziałeś, wyselekcjonowana odmiana wpływa na smak i aromat wódki.
– Tak ogromnie wpływa. Odmiany materiału roślinnego, które przeznaczam w tym roku na degustacje i premierę podczas Warsaw Spirits Competition będzie pochodził od wspomnianej Belushi’s Farm z odmiany własnej Blues Brothers. Ale nie będę wchodził w szczegóły, bo nie będzie niespodzianki na gali WSC.
– Ile macie odmian konopi i czy każda nadaje się do aromatyzowania wódki?
– Odmian jest kilka, ale nie każda nadaje się do aromatyzowania tak aby powstał azeotrop. Niektóre związki aromatyczne są bardzo interesujące, intrygujące, ale nie utrzymują się w równowadze termodynamicznej z parą nasyconą, a ich połączenie nie jest stabilne. Innymi słowy szybko wietrzeje. Kieruję się aromatem i smakiem jaki chcę przedstawić degustującemu. Ma być jak najbardziej zbliżony do tego, co było w świeżej roślinie, zaznaczając jaki to rodzaj i gatunek. Ale nie z każdą rośliną to jest możliwe. Pamiętam pierwsze próby z pięknym zapachem cytrusowym, smak był lekko piperynowy, pozostawiłem to w zamkniętym rozdzielaczu w laboratorium do następnego dnia, a tam rano już nic nie było.
– Skoro już o tym mówisz, firma ICM, właściciel marki Conopcia, to także laboratorium badawcze i wasze własne urządzenia do destylacji próżniowej i ciśnieniowej, ekstrakcji czy perkolacji. Opowiedz mi o tym sprzęcie, jakie daje możliwości przy wyrobie alkoholi?
– Budowaliśmy laboratorium od 2012 roku, a właściwie kompletowaliśmy krok po kroku. Kupowałem na wolnym rynku wszędzie, gdzie tylko była okazja na zdobycie atrakcyjnego i użytecznego dla nas sprzętu. Miałem jasno określony cel, stworzyć laboratorium pozwalające na wykonanie każdego zlecenia klienta, oczywiście w ramach prawa w kraju zleceniodawcy i usługobiorcy. Teraz owocuje to możliwościami, o których można tylko pomarzyć, możemy wykonać wszystko od procesów w wysokich temperaturach, próżni, nadciśnieniu do cryo-ekstrakcji i wymrażania substancji poniżej -100oC. Możemy przeprowadzić destylację cienkowarstwową z precyzyjnym rozdziałam na frakcje, ekstrakcje konkretnej substancji lub grupy substancji i później wyizolowanie tej poszukiwanej. To wszystko na skalę laboratoryjną i przemysłową. Chromatografia preparatywna i analityczna, sprawdzanie jakości alkoholu, składu i wiele innych działań, których nie pomnę. Jestem przekonany że był to dobry kierunek bo wiedza i doświadczenie pozwalają na zbudowanie dowolnego urządzenia dla zleceniodawcy.
– Czy są to drogie technologie?
– Same technologie nie są drogie, oczywiście potrzebna jest wiedza, którą chętnie się dzielimy.
Ile nas kosztowały wolę nie mówić, bo to trudne do określenia, a wiele z technologii, które wykorzystujemy pojawiło się „przy okazji” wykonywania czegoś innego. Zawsze staram się znaleźć takie rozwiązanie, aby budżet firmy to wytrzymał.
– Robicie te urządzenia tylko dla siebie, czy można je u was zamówić?
– Oczywiście jesteśmy firmą technologiczną, i wszystkie technologie i patenty są dostępne. Projektujemy i wykonujemy urządzenia pod nasze technologie lub pod potrzeby zleceniodawcy. Najczęściej jednak przedsiębiorcy zgłaszają się z potrzebą, określają budżet, skalę przedsięwzięcia i termin. Jak wszystko jest realne, to realizujemy zlecenie. Takie projekty realizujemy w wielu branżach, również przy destylacji na dużą skalę.
– Stworzyliście także własną recepturę ginu Molecool. Czy w nim też jest konopia?
– Molecool to produkt bazujący na nowych technologiach i uznaliśmy, że warto pokazać, że można je do zrobienia ginu wykorzystać. Zawiera subtelny bukiet świeżych konopi, delikatnie cytrusowy. Premiera została jednak przesunięta na 2025 rok, prowadzimy rozmowy z globalnym dystrybutorem i są bardzo zaawansowane.
– Jakie będą kolejne produkty ICM?
Prowadzę rozmowy dotyczące ToTa Rum z kolumbijskim producentem, chcę naszą technologię wykorzystać przy tradycyjnych produktach rumowych, i według naszej receptury wyprodukować i leżakować rum w Kolumbii. Kolejny produkt alkoholowy to piwo Weedweiser®. Otrzymaliśmy patent w tym roku i mam nadzieję, że niebawem wprowadzimy je do sprzedaży. Nie będzie to kraftowe drogie piwo, a raczej lekkie jasne w przystępnej cenie. Piwo konopne z nutą aromatyczną konopi indyjskich.
– Jakie są największe trudności, przed którymi staje w Polsce mały, młody producent alkoholi?
– Zawsze jest tylko jeden problem, kto postawi na półce gotowy wyrób. Niestety, dystrybucja alkoholi to bardzo trudny rynek, wymagający ogromnych nakładów, a do tego wielu dystrybutorów posiadających sieci sprzedaży stosuje politykę „sprzedaj jak najwięcej w krótkim czasie”. A tak się nie da przy produkcie ultra premium. Zaufało nam kilku dystrybutorów i wiem, że nie żałują. Ja traktuję ich jak partnerów, reklamuję ich biznes, reklamując mój produkt. To jest moim zdaniem uczciwa współpraca i tak razem budujemy markę.
– Czy duże są koszty wejścia na rynek z własnym produktem?
– Ogromne. Jeżeli pytasz tylko o te finansowe, to da się wytrzymać, ale te emocjonalne to jest naprawdę wysoki koszt. Złym przykładem jest Conopcia® do pokazania kosztów, bo wymagała dwóch lat pracy nad recepturą i technologią w laboratorium, które kosztowało kilka milionów. Ale tego nie liczę. Potem ochrona patentowa, wybór butelki, grafika i opakowanie prezentowe, dedykowane kieliszki… Całość tych kosztów zamyka się w kilkuset tysiącach złotych. Wydaje się niewiele jak na taki produkt. Ale walka z urzędnikiem, który nie może uwierzyć, że tak pachnie jak marihuana, a nie jest narkotykiem to jest wysoki koszt emocjonalny. Bardzo dużym kosztem jest również reklama, ogłoszenia w magazynach branżowych, hotelarskich. Mam nadzieję, że podpisanie umowy z dużą agencją influencerów znacznie poprawi rozpoznawalność marki, a jednocześnie obniży nakłady na reklamę.
– W przypadku Conopcia, a zwłaszcza wersji limitowanej, niebagatelnym kosztem jest samo opakowanie, zwłaszcza butelka.
– Ta butelka jest naprawdę ładna moim zdaniem, choć to kwestia gustu. Wykonana jest w Dekorglass Działdowo, przez fabrykę znaną na całym świecie, produkującą butelki dla najlepszych marek. Miło jest wiedzieć, że jest się pod opieką tych samych projektantów, którzy są wykonawcami dla Louis Vuitton czy Macallan. Do tej butelki jest jeszcze opakowanie prezentowe kartonowe i oczywiście dwa kieliszki. Jest do tego zgodnie z trendami butelka kolekcjonerska 50 ml. Całość moim zdaniem jest naprawdę znakomicie zaprojektowana i dedykowana dla Conopcia®. Oddaje charakter tego alkoholu i wprowadza w dobry nastrój już po otwarciu korka.
– Wasza Conopcia dostała srebrny medal w konkursie London Spirits Competition 2024. Jak wyglądają możliwości eksportowe?
– To były ważne wydarzenia i jak zawsze sukces finansowy przychodzi po jakimś czasie. Teraz jest czas na pracę. Konkursy są moim zdaniem potrzebne bo w większości w jury są degustatorzy mający za sobą dystrybucję lub będący dystrybutorami. Branża alkoholi mocnych w UK jest bardzo trudna, rodzinna i wyjątkowo hermetyczna. Dotarcie do dystrybutorów jest kosztowne, jednak łatwiejsze niż w Polsce, bo nagrodzony produkt i tak nietuzinkowy jak Conopcia® szybko zniknie ze sklepowej półki. Inny sposób na zaistnienie na tamtym rynku, to wybitny produkt i kilka udanych imprez dedykowanych w Londynie, bez takich działań nie ma szansy aby zostać dostrzeżonym i tym samym na sprzedaż Conopcia® w UK. Mamy medale, teraz szukam partnerów w UK i jesteśmy na dobrej drodze.
– Czy są takie rynki, na których wyroby z konopi indyjskich wciąż są zakazane?
Oczywiście, że są. Są kraje w których nadal można dostać karę śmierci za posiadanie konopi.
– Na koniec zupełnie prywatnie, czy jesteś zwolennikiem legalizacji używania marihuany?
– Jestem absolutnie zwolennikiem legalizacji marihuany dla celów medycznych i rekreacyjnych. Musze jednak zaznaczyć, że sam nie jestem użytkownikiem marihuany, choć z uwagi na wiek niewykluczone, że będę w przyszłości zażywał – na jaskrę dla przykładu. Nie ma przypadku śmierci po zażyciu marihuany, nie da się jej przedawkować , nie powoduje skutków ubocznych, nie pobudza do agresji. Jest uwolniona do stosowania na własny użytek w wielu krajach.