W dniach 10-11 października w hotelu Marriott przy lotnisku Okęcie odbył się festiwal Whisky Live Warsaw. Wzięło w nim udział ponad 30 firm z całego świata, do spróbowania było ponad 300 różnych trunków, nie tylko whisky. „Aqua Vitae” była patronem medialnym tego wydarzenia.
Impreza stała na najwyższym poziomie – ładna aranżacja stoisk, dużo przestrzeni, restauracja, bezpłatna woda Acqua Panna, festiwalowe kieliszki (od huty Krosno), świetnie przygotowane sale konferencyjne na master class, festiwalowy sklep, specjalne edycje whisky, promocyjne ceny, do tego możliwość spróbowania za darmo często bardzo egzotycznych trunków. Animatorem festiwalu jest Jarosław Buss, właściciel firmy dystrybucyjnej Tudor House i sieci sklepów Ballantine’s. Do inicjatywy przyłączyły się trzy warszawskie bary – Syreni Śpiew, Zorza, Warszawa Powiśle i Wales, gdzie whisky polewano w promocyjnych cenach.
Specjalnym gościem festiwalu był Tim Smith, legendarny bimbrownik, bohater serialu telewizyjnego. Przywiózł swój własny bimber Climax i polewał go osobiście. Towarzyszyła mu ekipa filmowa z Discovery Channel. W kolejnym numerze Aqua Vitae do czytania m.in. rozmowa z Timem Smithem.
Skandynawska ofensywa
Niewątpliwie egzotyczną ofertę przedstawiły firmy ze Skandynawii, które stawiają pierwsze kroki na rynku whisky. – Flóki to pierwsza oficjalna i pierwsza w ogóle whisky wyprodukowana na Islandii – mówi Egill Gauti Thorkelsson, master distiller. Firmę prowadzi razem z bratem, ich destylarnia Eimverk poza whisky produkuje także aquavit i niezwykły gin, zestawiany z lokalnych roślin: jagód dzikiego jałowca, korzenia dziko rosnącego dzięglu, jarmużu, rabarbaru, liści brzozy, płucnicy islandzkiej (rodzaj grzyba), czarnych jagód dzikiej bażyny, rośliny typowej dla arktycznego klimatu, kwiatów dziko rosnącej macierzanki piaskowej oraz morskich glonów zwanych sweet kelp. Jest także wersja tego ginu leżakowana przez sześć tygodni w dębowych beczkach. Jakby jednak tych dziwów było mało, Egill dawał do spróbowania whisky, która nie ma oficjalnej edycji, a którą nazywa „shit whisky”, czyli gówniana. Zamiast torfu do suszenia słodu użyto tu… owczych odchodów. Sama whisky Flóki na razie jest bardzo młoda i trzeba ją traktować jako ciekawostkę. – Jęczmień jaki rośnie na farmie naszego ojca, a którego używamy do destylacji tej whisky, ma o połowę mniej cukru niż ten, który rośnie w Szkocji, dlatego do destylacji zużywamy dwa razy więcej ziarna – mówi Egill Thorkelsson. – Mamy mały miedziany aparat do destylacji, a do starzenia wykorzystujemy nowe amerykańskie beczki o pojemności 200 l.
Również gin i whisky przedstawiła destylarnia Kyrö z Finlandii. Whisky destylują ze słodowanego żyta, na razie ma zaledwie sześć miesięcy, bo firma wystartowała w kwietniu 2014 roku. Dobre wrażenie robi ich kolekcja ginów – Koskue i Napue. Ten pierwszy również leżakował w dębowych beczkach, przez dwa miesiące. – Według mnie dłuższy czas w beczce jest niedobry dla ginu, amerykański dąb, którego używamy jest zbyt agresywny, za bardzo zmienia smak alkoholu – mówi Mika Lipiäinen, prezes Kyrö Distillery. Receptura tego ginu nie jest typowa, poza jałowcem są tu macerowane m.in.: żurawiny, wiązówka błotna i rokitnik, a w wersji starzonej dodatkowo skórki pomarańczy i czarny pieprz.
Firma OHD z Olso prezentowała likier ziołowy pod nazwą Marka – to mieszanka 16 ziół, smak bardzo świąteczny, typowy digestif. Firma istnieje zaledwie od kilku miesięcy.
I kolejny producent ze Skandynawii, tym razem ze Szwecji, firma Box, producent whisky w wersjach: mocno torfowa (45 ppm), lekko torfowa (4 ppm) i nietorfowa. Destylarnia mieści się nad jeziorem, w budynku starej elektrowni, którą zamknięto w latach 20. XX wieku. Mają już spory dorobek, w ich magazynach jest 5500 beczek – niemal wszystkie po bourbonie Maker’s Mark. Zaprezentowana w Warszawie whisky Explorer ma 3,5 roku, jest lekko torfowa.
Była także szwedzka whisky Mackmyra, która pokazała nową edycję whisky Vinterrök, to ciekawa kombinacja czterech beczek – po bourbonie, sherry, nowa ze szwedzkiego dębu i po szwedzkim piwie, rześka i nieco ziołowa w aromacie. Mackmyra – najbardziej utytułowana whisky ze Skandynawii – na polskim rynku obecna jest od kilku lat w ofercie dystrybucyjnej Tudor House.
Woda z Himalajów
Dwie firmy pojawiły się z Indii. Pierwsza, to dobrze znany w Polsce Amrut, który kolejny raz zaprosił na master class, a prezentował m.in. nową whisky Rajigala, czteroletnią, o bardzo słodowym smaku. Drugi hinduski wystawca to całkowity debiutant, firma Paul John, która specjalizuje się w whisky z melasy, ale na warszawską imprezę przywieźli cztery whisky słodowe, single malt. Mieszczą się na Goa, są młodą firmą rodzinną. – Do zestawiania naszej whisky przywozimy wodę aż z Himalajów – mówi Krish Kumar, generalny menadżer w Paul John Distillery. – Do wersji nietorfowej używamy własnego jęczmienia z Goa, do wersji torfowej sprowadzamy torf ze Szkocji, ale sami torfujemy jęczmień. Butelkują whisky w wieku 5-6 lat, wersja torfowa ma 10 ppm, mają też dwie wersje whisky single cask, o mocy 55,2 i 55,5%.
Literackie inspiracje
Ciekawą ofertę whisky przedstawiła młoda firma ze Szwajcarii, Chapter 7 – niezależny bottler. Właściciel tej firmy, Selim Evin, jest pół Turkiem, pół Szkotem. – Mój ojciec jest wielkim tradycjonalistą, kocha wszystko co szkockie, więc także whisky, a zatem można powiedzieć, że miałem bardzo osobisty powód, żeby założyć firmę – mówi Selim Evin. Skupuje whisky w Szkocji i Irlandii, w Warszawie prezentował single malty z destylarni: Cooley, Ben Nevis, Braes of Glenlivet, Glenrothes i Arran. Butelkuje bardzo krótkie serie, po 200-300 sztuk. Niektóre whisky dodatkowo sam finiszuje w beczkach, magazyn ma w Belgii. Firma początkowo nazywała się Anthology, Selim Evin jest miłośnikiem literatury. – Na pudełku każdej whisky daję jakiś fragment z książki, który nawiązuje do whisky lub wiąże się z aromatem czy smakiem. Mój pomysł był taki, żeby pokazywać związek między whisky a literaturą, promować jedno i drugie – mówi właściciel Chapter 7.
Koniak z beczek po winie
Francuscy wystawcy prezentowali kalwadosy (marki Du Père Laizé i Père Magloire), koniaki (Comandon, Philbert, Leopold Raffin), armaniaki (Chabot) i brandy (Monteru, Auguste Barreau), a na stoiskach polskich dystrybutorów były też marki: Bowen, Chabasse czy A. De Fussigny). Zarówno Comandon, jak i Leopold Raffin, pokazali też nietypowe koniaki – finiszowane w beczkach po winach, a Comandon dodatkowo limitowane wersje vintage. – Mamy własne winnice i dwie destylarnie w Grande i Petite Champagne – mówi Aliette Mouroux z Comandon. – Szukamy nowej, mniej tradycyjnej, formuły dla koniaku – żeby zainteresować nim także miłośników whisky. Stąd pomysł na finiszowanie w beczkach po winie, czy też kolekcja naszych brandy typu single grape, jednoszczepowych – merlot, sauvignon blanc, cabernet sauvignon czy folle blanche.
Były też whisky z Francji – EDDU (w tym destylowane z udziałem gryki), Matisse czy Armorik.
Z Tajwanu i Tasmanii
Kolekcję znakomitych whisky przedstawił Kavalan z Tajwanu. Podczas ich master class można było spróbować m.in. niezwykłej, limitowanej edycji Kavalan PX Sherry. Była także whisky z Australii, a konkretnie z Tasmanii, wyśmienita Hellyers Road, a na ich stoisku nowość – wersja Port Cask. Obydwaj producenci przedstawiali swoją ofertę także w ubiegłym roku na festiwalu Warsaw Whisky.
Rum, tequila i gin
Uwagę degustujących przykuwał policyjny ubiór pań obsługujących stoisko rumu Dictador. Rum powstaje w Kolumbii, ale kapitał jest polski. To świetna marka, zwłaszcza ich stare rumy XO są wyśmienite. W procesie starzenia wykorzystywany jest system solera. Prezentowano także gin z beczek po rumie i nowe w ofercie likiery na bazie rumu. Poza Dictadorem z Kolumbii był też rum Parce. Rumy z Dominikany (Brugal) można było próbować na stoisku firmy dystrybucyjnej Premium Cigars, a rumy z Wenezueli na stoisku firmy Botucal, znanej też pod marka Diplomatico. Były też rumy z Kuby (Cubay i Santiago de Cuba) oraz Jamajki (Mezan).
Nie zabrakło i tequili. Na stoisku The Bar można było spróbować rozlewanej w Heaven Hill tequili 100% agawy – Lunazul, w wersjach añejo i reposado.
Bogata i ciekawa była oferta ginów. Poza już wymienionymi, były to: Langley’s (na stoisku dystrybutora The Bar), The Lakes czy Dutch Curage (na stoisku The Scotch Malt Whisky Society), a także świetny nowy produkt z Barcelony – Ginraw.
Bimber ze słoika
Stany Zjednoczone przedstawiły bogata ofertę bourbonów, głównie na stoiskach dystrybutorów, obecne były takie marki jak: Blanton’s, Buffalo Trace, Benchmark No 8, Eagle Rare, Jim Beam, Knob Creek, Booker’s, Basil Hayden’s, Rebel Yell, Ezra Brooks, Few, Heritage, Evan Williams, a także młode destylaty kukurydziane – Ole Smoky T. Moonshine czy Climax Moonshine Tima Smitha. Były też rye whiskey. Coraz więcej jest bourbonów infuzjowanych, o smakach: owocowych, miodowych czy cynamonowych, czego można było spróbować m.in. na ciekawie zaaranżowanym stoisku z ofertą Jima Beama, ale nie tylko.
Dużym zainteresowaniem cieszyła się oferta Ole Smoky T. Moonshine – kukurydzianych bimbrów sprzedawanych w słoikach. Poza podstawową wersją o mocy 64% jest też bimber starzony przez trzy miesiące w wypalanych beczkach oraz bogata kolekcja słoików z bimbrem smakowym – z sokiem ananasowym, pomarańczowym, porzeczkowym itd. Europejskim dystrybutorem tej oferty jest firma MAS Wines & Spirits. – W Stanach jest teraz moda na moonshine, czyli bimber, ale oczywiście są to tak naprawdę bardzo dobrej jakości alkohole, które po wlaniu do beczki mogły by być whiskey. Sprzedaż bimbru w słoiku, to dobry chwyt marketingowy, podkreśla odmienność, domowy charakter – mówi Pepijn Janssens, dyrektor sprzedaży MAS Wines & Spirits.
Wódka z rozmarynem
Miłośnicy czystej wódki mieli do wyboru polską Ostoyę lub włoską wódkę klasy super Premium Roberto Cavalli. Ta druga dostępna była także w wersjach smakowych – pomarańczowa i rozmarynowa. – Chcieliśmy stworzyć cos zupełnie nowego, a jednocześnie bliskiego włoskiej tradycji kulinarnej – mówi Francesco Bergellini, reprezentujący firmę. Bardzo oryginalna butelka nawiązuje do pasji twórcy tej wódki, gdyż Roberto Cavalli jest światowej sławy projektantem mody. Satynowe szkło, lekko pofałdowane, przypomina tkaninę. Wódka jest zestawiana z dodatkiem wody spływającej z alpejskich stoków Monte Rosa.
Na stoisku The Bar można było też spróbować bardzo dobrej czystej wódki Mamont – pszenicznej, filtrowanej przez węgiel brzozowy, woda pochodzi z Syberyjskich źródeł, marka jest rosyjska.
Świat whisky
Oczywiście najszerzej reprezentowane były szkockie whisky, zarówno znane marki, jak i nowicjusze. Z nowych whisky można było spróbować m.in. marek: Silver Seal z Highland czy kolekcji Wemyss Blended Malt.
– Pomysł jest taki, żeby pokazać bogactwo i zróżnicowanie szkockich destylarni w zależności od ich lokalizacji i tradycji – mówi Jacqueline Sutherland, przedstawicielka Wemyss Malts.
Osobne stoiska miały: Glenmorangie, Ardbeg, Glenfarclas, Glengoyne, Glenfiddich, The Balvenie, Tomatin, Tomintoul i Glencadam, Glenrothes, Tullibardine, Old St. Andrews. Diageo prezentowało swoje najważniejsze marki: Johnny Walker, Caol Ila, Lagavulin, Glenkinchie, Oban, Clynelish, Royal Lochnagar, Mortlach, Cardhu, Talisker i Singleton. Pernod Ricard prezentował marki: Chivas Regal, The Glenlivet i Aberlour. Grupa Bacardi przygotowała swoje whisky: Dewar’s, Aberfeldy, Aultmore i Cragelachie. Highland Park był dostępny na stoisku Premium Cigars. Tudor House pokazał szkockie whisky: Auchentoshan, Glen Garioch, Bowmore, ale także japońskie: Yamazaki, Hibiki i Hakushu. Firma MV przygotowała ofertę whisky: Black Bottle, Deanston i Bunnahabhain. Największa różnorodność whisky była na stoisku M&P – BenRiach, GlenDronach, Glenglassaugh, Kilchoman, Springbank, Kilkerran, Bladnoch, Longrow, Lost Distillery (blended malt) ale też japońskie Nikka i Yoichi, irlandzki Irishman oraz bourbony.
Irlandia również miała prężną reprezentację. Oczywiście był z dużym stoiskiem Jameson, ale też: Teeling, The Wild Geese, wspomniany Irishman czy The Quiet Man – zupełnie nowy i nieznany single malt z Derry. Był też producent whisky z Anglii, firma The Lakes oraz z Walii – Penderyn.
Stawili się ważni niezależni bootlerzy – Angus Dundee, Duncan Taylor, Compass Box, The Scotch Malt Whisky Society, ofertę unikatowych whisky w atrakcyjnych cenach przygotował Best Whisky Market.
Jeśli komuś było mało, to mógł wybierać w winach Casa Silva lub Giménez Méndez, spróbować szampana Joseph Perrier czy słodkości na stoisku Ciechan Impex lub ręcznie robionych czekolad na stoisku Manufaktury Czekolady.
Miłośnicy mocnych alkoholi przyjechali z całej Polski. Impreza była świetnie zorganizowana, nie było żadnych incydentów. Mieliśmy niepowtarzalną okazję by poznać nowe smaki i dowiedzieć się o produkcji alkoholi z pierwszej ręki, często od właścicieli, prezesów czy mistrzów destylacji. I można było jedynie żałować, że to tylko dwa dni… Za rok znów będziemy na kolejnej edycji Whisky Live Warsaw.
Fotorelacja
No ciekawe gdzie był ten Duncan Taylor, bo ja mam np. zdjęcie z pustego stoiska na festiwalu…