27 sierpnia w Salonie M&P Strzelecka 27 odbyło się spotkanie z Anną Szubińską, autorką książki „Nalewki. Natura zamknięta w butelce”, dziennikarką kulinarną. – Modę na nalewki w Polsce wprowadził Henryk Walezy, pierwszy król elekcyjny Polski. Od tego czasu były nieodzownym elementem w każdym szlacheckim dworku. Panny na wydaniu przygotowywały je samodzielnie dla kawalerów, aby zachęcić ich do ożenku. Receptury stanowiły tajemnicę pań domu, były skrzętnie przechowywane. Przepisy najczęściej zdradzano tylko spadkobiercom w testamencie – opowiadała Anna Szubińska. – Pasją nalewkarską zaraził mnie dziadek, ucząc jak zgodnie z rytmem natury je tworzyć. Książka jest swego rodzaju hołdem dla niego. Pomysł, aby zebrać receptury dziadka w książce przyszedł rok temu, tuż po jego śmierci. Moje przepisy są proste, nieskomplikowane, takie aby każdy mógł je z łatwością zrobić. Nie narzucam sztywno reguł przygotowania nalewek, bo moja książka ma również inspirować czytelnika do własnych eksperymentów, poszukiwań smaków i aromatów. Lektura ułożona jest w formie kalendarza. Rozpoczyna się w marcu. Pierwsza nalewka bazuje na suszonych owocach i jest gotowa do spożycia na Boże Narodzenie. Rytm, harmonia, cykliczność jest ważna w każdym aspekcie życia, jak również samodzielność wykonania od A do Z. Choć moje nalewki powstają na spirytusie czy wódce zakupionych w sklepie, a nie jak mojego dziadka na własnym owocowym bimbrze – opowiadała Anna Szubińska.
Spotkanie dostarczyło wiedzy o sposobach np. zbioru kwiatów, owoców – kwiaty czarnego bzu, akacji należy zbierać w pełnym słońcu, nie po deszczu, aby zachowały bukiet aromatów – mówiła autorka. – Starałam się unikać receptur ze świeżych ziół, traw, czy tym podobnych, aby ktoś się nie leczył nalewkami korzystając z mojej książki. W moich recepturach są zioła suszone i nie ma roślin kontrowersyjnych, jak np. wrotycz – podkreślała Anna Szubińska. Każdy z uczestników dostał książkę z dedykacją, a do spróbowania było wiele nalewek, zarówno autorki i jej dziadka, jak i uczestników spotkania, gdyż wiele osób przyniosło na to spotkanie własne wyroby.