Fińska kuchnia nie należy do tych najbardziej znanych, niewiele na świecie jest fińskich restauracji. Jeśli z czymś kojarzymy kulinarną Finlandię, to przede wszystkim ze wspaniałym ciemnym pieczywem, konfiturami z maliny moroszka i różnymi smakołykami z renifera. No i z wódką! Magdalena Tomaszewska-Bolałek alkoholom z Finlandii poświęca niewiele miejsca, ale trzeba oddać autorce, że niczego ważnego nie pomija. Zaczyna od fińskiej prohibicji, która była średnio udanym przeciwdziałaniem fińskiemu pijaństwu, pisze o monopolu w produkcji i dystrybucji alkoholi w Finlandii, o zachodzących zmianach – kulturowych, prawnych i biznesowych. Przedstawia historię fińskiego hitu eksportowego, wódki Finlandia, która powstała w 1970 roku z inicjatywy państwowego przedsiębiorstwa Alko, destylowana początkowo w Rajamäki, potem w Koskenkorva. Od 2004 roku właścicielem Finlandii jest Brown-Forman. W samej Finlandii bardziej popularna jest wódka Koskenkorva, zwana tam pieszczotliwie Kossu, marka wciąż państwowa. Od 1998 roku na rynku jest wódka Laplandia w wielu wersjach smakowych, także jako pierwsza fińska wódka koszerna. Dalej autorka przedstawia fiński gin, wspomina o żytniej whisky z Kyrö (jest też słodowa, ale o niej nic w książce), pisze też o rozwijającym się rynku piwa. O lakkalikööri autorka wspomina w innym rozdziale, poświęconym owocom i popularności maliny moroszka, z której robione są również likiery i domowe nalewki. Brakuje mi kilku zdań o fińskim akwawicie, nie jest on tak sławny jak norweski, duński czy szwedzki, ale o tyle interesujący, że robiony jest na lokalnych odmianach kminku.