Trzecia edycja Whisky & Friends

14 kwietnia miłośnicy dobrych alkoholi bawili się podczas trzeciej edycji Festiwalu Whisky & Friends. Organizatorem imprezy jest M&P, ale do udziału zaprasza wielu gości, więc były też stoiska innych importerów oraz właścicieli destylarni – Diageo, Pernod Ricard, Moët Hennessy, Stock czy Brown-Forman, a także Loża Dżentelmenów i Casino Vodka. Tradycyjnie impreza odbyła się w hotelu Mariott Coutryard przy lotnisku Okęcie.

Gwiazdą wydarzenia była destylarnia GlenAllachie i kolekcja niezwykłych whisky single malt, które wypuszczono z okazji pięćdziesięciolecia marki. Szerzej na ten temat piszemy osobno. Najdroższą whisky festiwalu była Loch Lomond 50YO. Eksponowana w pancernej metalowej skrzyni, zamykanej na kilka zamków, sprzedawana z kluczami do nich i certyfikatem, w cenie… 99 tys. zł. Ponieważ z okazji swojego festiwalu M&P zawsze oferuje duże rabaty, więc można ją było kupić za 79 tys. zł. Do Polski trafiły dwie butelki, jedną już kupił znany kolekcjoner znad Bałtyku. Były też whisky z zamkniętej destylarni Littlemill w cenach po kilkanaście tysięcy złotych za butelkę czy Port Ellen 37YO z serii Diageo Special Releases za ponad 11 tys. zł (z rabatem).

Festiwal gościł producentów mocnych alkoholi z: USA, Kanady, Japonii, Nowej Zelandii, Indii, Gwadelupy, Dominikany, Francji, Włoch, Szkocji, Irlandii, Portugalii, Hiszpanii. Kilka alkoholi pokazano po raz pierwszy, kilka pojawiło się na zasadzie testów. Z nowości w stałej ofercie M&P oczywiście wielkim zainteresowaniem cieszyły się butelki GlenAllachie (jesienią do sprzedaży wejdą edycje: 10-, 12-, 18 i 25-letnie), ale warto było przyjrzeć się ofercie Christian Drouin, czyli nowych kalwadosów na półkach M&P (wcześniej były w Polsce reprezentowane przez Premium Cigars). Pokazano kilka świetnych ginów – Garnish Island (West Cork Distillers), Le Gin (wspomniany Christian Drouin), nieoficjalnie Citrum (Distilleries et Domaines de Provence) czy od niedawna obecny na półkach sklepów M&P Scapegrace z Nowej Zelandii. Z limitowanych edycji warto było zwrócić uwagę na whisky z Indii Paul John Kenya – tylko siedem beczek, siedem lat leżakowania w virgin american oak, mocno wypalonych. – Jest tego naprawdę mało i jeżeli coś trafi do Polski, to nie więcej niż sto butelek – powiedział nam Benjamin Garlaschi, brand ambasador destylarni Paul John.

Dla mnie największym odkryciem imprezy jest hiszpańska wódka Pattar, destylowana z ziemniaków, 30 miesięcy starzona w beczkach po bourbonie, wydestylowana w 2015 roku, limitowana do 650 numerowanych butelek. Ma 45%, aromaty warzywne – karotka i dużo chrzanu. Świetnie prezentuje się wspomniany gin Citrum, o intensywnie cytrusowych i egzotycznych aromatach. – Chcieliśmy zrobić bardzo rześki gin z myślą o klasycznych koktajlach. Są tu: cytrusy, tymianek, kardamon czy różowy pieprz. Każdy botanik destylowany był osobno, a maceracja trwała minimum piętnaście dni – opowiada Jean Pierre Trouillet z Distilleries et Domaines de Provence.
Spoza oferty M&P zwracały uwagę nowości na stoiskach: Diageo (m.in. część z ubiegłorocznej kolekcji Diageo Special Releases, w tym z zamkniętych destylarni Brora i Port Ellen), Moët Hennessy (Glenmorangie Spios – szkoda, że było jej tak mało i natychmiast się skończyła) czy MV Poland (Bunnahabhain Special Limited PX Finish i Deanston 15YO). Jak zwykle dużym zainteresowaniem cieszył się Jim Beam nalewany prosto z beczki oraz pokazy lakowania szkła na stoisku z bourbonem Maker’s Mark.
Dodajmy, że organizator znów rozpieszczał odwiedzających prezentami. Każdy dostał pamiątkową koszulkę, notes degustacyjny, oczywiście kieliszek i katalog, ale pomyślano też np. o pipecie do whisky. Niby drobiazgi, ale dobrze pokazują jak M&P dba o swoich klientów. Jeśli ktoś wychodził z imprezy niezadowolony, to znaczy, że jest nieuleczalnym malkontentem.

Aqua Vitae rekomenduje
Najciekawsze nowości