Whisky Live Warsaw 2024

W dniach 11-12 października na stadionie piłkarskim Legii Warszawa odbyła się jedenasta edycja festiwalu Whisky Live Warsaw. Wzięło w nim udział blisko 100 wystawców, były nie tylko whisky, ale też: wódki, giny, tequile, mezcale, brandy, koniaki, wzmacniane wina i dobra muzyka.

Whisky Live Warsaw jak zwykle zorganizowane zostało z wielką klasą – aranżacja przestrzeni, stewardzi, hostessy, dużo miejsc do tego żeby usiąść, żeby odpocząć, zanotować, porozmawiać. Na to często organizatorzy nie zwracają uwagi, albo zwyczajnie nie ma dostatecznie dużo miejsca, a jest to ważny element imprezy – miejsce na oddech. Doceniam to z wiekiem, gdy nogi i kręgosłup coraz częściej zwyczajnie bolą od stania przy stoiskach. Festiwale whisky to nie są imprezy dla młodzieży, choć patrząc na niektóre etykiety butelek i gadżety mam wrażenie, że jest kilku producentów, którzy zaklinają rzeczywistość, by za wszelką cenę przyciągnąć małolatów. To duży błąd. Przekaz Whisky Live jest adresowany raczej do osób w średnim wieku, z grubszym portfelem i mi to pasuje, choć pewnie nie każdemu ta opinia się spodoba. Ściągnięcie Oddziału Zamkniętego z Krzysztofem Jaryczewskim, a drugiego dnia Lombardu (już niestety bez Małgorzaty Ostrowskiej), odbieram jako ukłon organizatora w kierunku pokolenia, które nie koniecznie chce gibać się przy techno, i także osób, które do whisky podchodzą serio. Dobrze, że Whisky Live jest imprezą, na której w spokoju rozmawia się o whisky, gdzie nie trzeba przekrzykiwać didżejów i mrużyć oczu zmęczonych laserowymi efektami.
Wchodzących na Stadion Legii witało duże stoisko Team Whisky Spirit, które w tym roku wystąpiło z własnym sklepem festiwalowym. Było tu wiele butelek z ich własnego importu, ale także od małych polskich firm, m.in. były wszystkie butelki z serii Bon Ton. Specjalnie na Whisky Live Warsaw ukazała się starzona limitowana edycja Bon Ton Wódki Żytniej – tylko sto butelek Old Rye Pie z mocą 45%. Zagłębiając się dalej, trafialiśmy m.in. na świetnie promowaną amerykańską markę Von Payne, zwraca uwagę butelka zwieńczona metalową paszczą gargulca, a także na stoisko Wealth Solutions, gdzie były do spróbowania nowe butelkowania rumów Hampden, ale też Glen Grant 60YO, Brora 1982, koniak Vallein-Tercinier Fins Bois Lot 74 czy armaniak z piwnic Dartigalongue Bas-Armagnac z 1959 roku. Na stoisku Brown-Forman mogłem spróbować wybitny bourbon Woodford Reserve Baccarat, a także bardzo udanej edycji Benriach 1992 Cask Edition Burgundy Wine Barrel (51,9%). Świetna festiwalowa edycja starzonej żytniej okowity z Podola Wielkiego, a także Best Whisky Market z unikatowymi butelkowaniami reprezentowały polskich producentów w pierwszym korytarzu, głębiej zaś swoje stanowiska miały m.in.: Loża Dżentelmenów, Al. Capone czy Świat Whisky z Poznania.
Tegoroczna whisky festiwalowa to Whitlaw 11YO 2013 Carn Mór Oloroso Sherry Hogshead WLW 2024 (50,4%), bardziej udana niż wcześniejsze butelkowania festiwalowe, choć tak jak poprzednie wyraźnie nacechowana sherry. Barwa ciemnego, brązu. Zapach rodzynek, fig, orzechów włoskich, śliwek. Smak słony, nuta grzybowa, śliwki, morele, jagody leśne. Finisz rozgrzewający – anyż, goździki, miód, morele, gorzkie i kwaskowe jabłka.
Podczas Whisky Live Warsaw odbyły się m.in. premiery wyczekiwanych whisky – Diageo Special Releases 2024 i Octomore 15, wyjątkowo udane w tym roku. Sporo bardzo ciekawych butelek na stoiskach United Beverages i Distillers Limited. Na stoisko LVMH spróbowałem m.in. nowego Ardbega 17YO i Glenmorangie A Tale of Ice Cream. Jak zwykle kilka bardzo ciekawych whisky na stoisku Adephi i kilka znacznie mniej udanych na stoisku innego niezależnego bottlera, marki Milroy’s. Na stoisku Pernod Ricard rocznikowa edycja z nieistniejącej już destylarni Imperial – A’Glac Charrann 1990 32YO, znakomita. Penetrując mniejsze stoiska można było trafić na kolekcję znakomitych mezcali jednoodmianowych, także z dziko rosnącej agawy oraz – dla przeciwwagi – na drogie, słodkie, niedobre tequile Cincoro. Marka została założona przez pięcioro właścicieli drużyn koszykarskiej ligi NBA, w tym legendarnego koszykarza Michaela Jordana. Dalej, bardzo ciekawa angielska wódka z solą Mermaid. Do tego sporo dobrych whiskey amerykańskich – bourbon, rye. Było w czym wybierać.
Dla mnie wydarzeniem był koncert Oddziału Zamkniętego z Jaryczewskim, półtorej godziny znakomitej muzyki, który skutecznie odciągnął mnie od whisky i innych dóbr z procentami.

Najciekawsze pierwszy raz próbowane alkohole podczas Whisky Live Warsaw 2024