To rodzinna firma, od pięciu pokoleń prowadzona przez rodzinę Dèche, która w 1819 roku kupiła posiadłość ziemską Millet. Mają 90 ha winnic, z czego 12 ha na armaniak: baco i ugni blanc, reszta na wina côtes de Gascogne, robią też floc. Winnica biegnie przez zielone wzgórza, na północny zachód od Eauze, gdzie gleby piaszczyste i gliniaste spotykają się z tak zwanymi „sables fauves”, czyli wyłącznie piaszczystymi. Ta specyficzna gleba daje bardzo delikatne i owocowe eau-de-vie. Mają trzy magazyny z armaniakiem, stare kadzie mają ponad 89 lat. Najstarszy oferowany vintage to rocznik 1975. Do lat 70. sprzedawali swoje armaniaki negocjantom, a resztę wypijano na miejscu. W latach 80. zdecydowali, że będą wszystko butelkować pod własną marką.
– Na armaniak winogrona wyciskamy bardzo lekko, sam sok. Część beczek na armaniak jest po własnych białych winach côtes de Gascogne, ale tylko po beczkach wykorzystywanych do fermentacji win, za długi kontakt wina z drewnem byłby szkodliwy dla armaniaku – mówi Laurence Dèche, która wspólnie z rodzicami prowadzi firmę.
Młody destylat leżakuje ok. 12 miesięcy w nowych beczkach. Potem trafia do beczek używanych. Kolor armaniaku zawsze jest naturalny.
Mają ponad stuletni alembik na kółkach, opalany węglem. Destylacja odbywa się w ostatnich dwóch tygodniach listopada, wówczas przyjeżdża Marc Saint Martin, który od lat jest destylatorem świadczącym usługi rodzinie Dèche. Corocznie butelkują 30 beczek, a mają ponad 350 pełnych beczek w dwóch magazynach – wilgotnym i suchym.
Swoje armaniaki sprzedają głównie do restauracji we Francji, ale też do Niemiec, Anglii, USA.