Potężne ruiny gorzelni w Wilhelmowie, w powiecie grójeckim, 15 km od Grójca, nie są żadnym zabytkiem techniki lecz smutnym symbolem współczesnego losu, a raczej upadku, branży spirytusowej w Polsce. Wybudowana 20 lat temu przez Wrocławianina, uznawana była za jedną z najnowocześniejszych w Polsce, produkowała wódkę koszerną z ziemniaków, zbóż i jabłek. W pięć lat produkcja padła. Przedsięwzięcie było przeinwestowane, więc zadłużony właściciel zbankrutował. Nowy właściciel zabrał, co można było, łącznie ze stalowym kominem, który razem z wyposażeniem gorzelni poszedł na złom. Pozostałość rozkradli złodzieje, nawet dekle od studzienek kanalizacyjnych się nie ostały, a resztę dopełnił czas. Obecnie ruina jest na licytacji, ale teren wygląda tak, że trudno będzie znaleźć chętnego. Budynki bez okien i drzwi zieją pustką. Teren, niegdyś sady owocowe, to ok. 3 ha, porośnięty zielskiem, zdziczałymi śliwami, czereśniami, winoroślą, krzewami jeżyn. Przykro patrzeć, zresztą obraz nędzy przedstawiają zdjęcia obiektu.