Alkohole – lektury mniej lub bardziej obowiązkowe

Pisząc własny leksykon alkoholi, korzystam z masy innych opracowań, stron internetowych prowadzonych przez recenzentów, blogerów-amatorów, ale i przez dystrybutorów oraz gorzelnie, z aplikacji (m.in. świetne „Whisky Companion” i „Cognac Companion” czy już mnie udanej „Vodka Bible”) oraz oczywiście książek.

Korzystając z okazji chciałbym tu podzielić się krótkimi refleksjami z lektury książek o mocnych alkoholach oraz o historii i kulturze konsumpcji alkoholu, z których spora część jest dostępna na polskim rynku. Wciąż dodaję nowe lektury, gdyż nie ustaję w zgłębianiu wiedzy 🙂 Kolejność nie jest przypadkowa, jest to swego rodzaju ranking – od najlepszych do najgorszych.

1. André Dominé „Alkohole świata” (wydawnictwo Olesiejuk) – opus magnum, potężna książka, w której znajdziemy informacje o wszystkich najważniejszych mocnych alkoholach oraz o winach wzmacnianych, historia znanych marek, metody destylacji i starzenia, sposoby podawania, noty degustacyjne, przegląd najbardziej znanych koktajli itd., rzecz absolutnie niezbędna w biblioteczce każdego konesera mocnych trunków. Imponuje wiedza autora, znajomość nie tylko trunków, ale też sposobu ich wytwarzania.

2. Dave Broom „Wielki atlas świata whisky” (Buchmann) – bez wątpienia jedna z najlepszych książek jakie powstały na temat whisky. Dave Broom pokazuje bogactwo smaków i aromatów, uczy jak się nim cieszyć, opowiada o gorzelniach dużych i małych, pokazuje je na mapach, zamieszcza masę bardzo ciekawych not degustacyjnych, a prosty sposób przedstawia tajniki powstawania whisky. Atutem co najmniej równym treści są jednak ilustracje. Graficznie jest to chyba najpiękniejsza książka o whisky, prawdziwy atlas ilustrowany. Polskie wydanie ukazało się pod koniec 2011 roku i na ten moment zebrane w książce informacje są bardzo aktualne.

3. Dave Broom „Rum” (Abbeville Press Publishers) – znakomita monografia poświęcona historii rumu, która splata się z jedną z najbrzydszych kart w historii – niewolnictwem, bo rum to plantacje trzciny cukrowej i handel niewolnikami na ogromną skalę od XVII do XIX wieku, ale rum to też historia romantyczna – piraci i poszukiwacze przygód. Z trunku biedaków rum szybko przeniósł się na salony. Dave Broom opisuje też sposoby produkcji rumu, regiony świata gdzie powstaje, a także omawia najważniejsze marki. Szkoda, że ta ostatnia część nie jest bardziej obszerna.  Całość uzupełniają naprawdę fantastyczne zdjęcia Jasona Lowe. Kto kocha rum, ten musi mieć tę książkę.

4. Josef Pischl „Destylaty owocowe” (Borus & InterPolonus) – znakomita książka austriackiego autora, w wyjątkowo dobrym polskim przekładzie, wzbogaconym o informacje dotyczące naszych realiów. Josef Pischl przedstawia sposoby wytwarzania najlepszych jakościowo owocowych destylatów, omawia wybór owoców, ich oczyszczanie, fermentację, destylację, oczywiście opisuje też urządzenia do destylacji i składniki przydatne w fermentacji (drożdże, enzymy etc), przedstawia wydajność poszczególnych owoców, daje receptury jak przygotować dobry alkohol z gruszek, z czarnego bzu i innych owoców. Nie ma lepszej pozycji na temat destylatów owocowych, lektura obowiązkowa, nie tylko dla tych, którzy sami destylują.

5. Clay Risen „American Whiskey, Bourbon & Rye. A Guide to The Nation’s Favorite Spirit” (Sterling Epicure) – jedna z najlepszych książek jakie w ostatnich latach powstały o bourbonach i amerykańskiej whiskey. Autor bardzo ciekawie przedstawia historię trunku, opisuje i ocenia ponad 200 whiskey, czyli mniej więcej 2/3 tego, co jest dostępne na rynku. Nie opisuje white dogów, limitowanych edycji, nieliczne whiskey typu vintage i koncentruje się na dużych destylarniach, choć mniejsze też są. I nie ma whiskey infuzjowanych, typu Red Stag czy Honey Whiskey. I dobrze, bo to nie bourbony tylko likiery.

6. Nicholas Faith „Cognac. The Story of The World’s Greatest Brandy”  (Infinite Ideas Limited) – chyba najlepsza książka o koniaku opublikowana w języku angielskim. Pozornie niewielka, tylko nieco ponad 200 stron, ale zadrukowana gęsto i pozbawiona ilustracji, w efekcie jest znacznie bogatsza niż znana polskiemu czytelnikowi „Wielka księga koniaków” Gilberta Delosa. Brytyjczyk Nicolas Faith od wielu lat zajmuje się koniakiem i brandy, jest autorem kilku znakomitych publikacji, jak „Pocket Guide To Cognac & Other Brandies”, „Classic Brandy” czy potężnego albumowego wydania „Cognac”, którego zresztą obecna książka jest w dużym stopniu zaktualizowaną kontynuacją. Dodać można, że Faith ma na koncie także inne książki na temat mocnych alkoholi, choćby biografię „The Bronfmans. The Rise and Fall of the House of Seagram”.
Autor jest typem skrupulatnego badacza, który czas dzieli między archiwa i biblioteki a podróże. Spędził dużo czasu w regionie Charente, zna producentów i technologię wytwarzania koniaku, ale jego wielką pasję jest historia, siłą rzeczy zatem jego prace idą w kierunku szczegółowej relacji dotyczącej poszczególnych domów koniakowych, w tym także koligacji rodzinnych, zmieniających się warunków ekonomicznych, prawnych i politycznych. Jego książka uzmysławia konsumentowi koniaku, jak silnie trunek ten związany jest nie tylko z historią Francji, lecz także relacji francusko-brytyjskich. Faith pisze też o zmieniającej się technologii produkcji, o skutkach jakie w XIX wieku wywołała plaga filoksery – zarówno finansowych, jak i agrarnych, o koniakowym biznesie – fuzjach, bankructwach, zmieniających się udziałach w rynku, areałach upraw, skali produkcji. Ta drobiazgowość, także w odnotowywaniu małżeństw między właścicielami domów koniakowych, jest nieco mecząca, ale daje niezwykle bogate tło historyczne i obyczajowe. Faith zresztą wiele uwagi poświęca ludziom, często dość złośliwie kreśląc ich sylwetki. Imponuje bogactwem dokumentów, które wykorzystał przy pisaniu monografii. Najsłabszą częścią tej książki jest przegląd współcześnie działających domów koniakowych – bardzo pobieżny i niepełny, niemal całkowicie pomijający małych wytwórców. Brakuje też tego, czego zwykle szuka czytelnik tego typu książek, a więc informacji o tym jak smakują poszczególne koniaki, not degustacyjnych, porad, przeglądu marek. Można odnieść wrażenie, że autor zna doskonale temat, ale sam w koniaku nie gustuje. Nie jest to prawdą, gdyż w innych swoich książkach wielokrotnie ze znawstwem pisał także o organoleptycznych właściwościach królewskiego trunku. Dlatego liczę, że spod jego pióra wyjdzie niedługo naprawdę wielka, ilustrowana księga o historii i teraźniejszości najbardziej cenionego destylatu z wina.

7. Gilbert Delos „Wielka księga koniaków” (Twój Styl) – pisana w połowie lat 90., wydana po polsku w 1998 roku książka jest dobrym dowodem na to, że w świecie koniaków czas upływa wolniej niż gdzie indziej. Tego samego autora „Wielka księga whisky” wydana po polsku w 1997 roku to już zupełny staroć o wartości wyłącznie archiwalnej. Tymczasem księga o koniaku zdezaktualizowała się nieznacznie. Owszem, wypadło z rynku kilku producentów, jest kilku nowych, są nowe marki a z rynku globalnych inwestorów zniknął Seagram, są za to Diageo i Pernod Ricard, ale koniak powstaje tak samo jak w XIX wieku, z tych samych szczepów winogron, dojrzewa w takich samych beczkach, a liderami pozostają stare marki: Hennessy, Remy Martin, Martell, Courvoisier, Camus czy Baron Otard. I wciąż barki leniwie płyną po rzece Charente, tylko zaczęto bardziej doceniać koniaki z uważanych kiedyś za pośledniejsze regionach: Fins Bois, Bon Bois czy Bois Ordinaire.

8. Dominic Roskrow (red.) „1001 whisky, których warto spróbować” (Muza) – nie ma drugiej równie wyczerpującej publikacji o whisky po polsku. Tom ma ponad dwudziestu autorów i obejmuje whisky z całego świata, także blendowane. Książka pomyślana jest jako swego rodzaju leksykon, kompendium wiedzy, trunki podzielone są regionalnie (Szkocja, Irlandia, USA, Kanada, Japonia, Europa i reszta świata), a w obrębie regionów alfabetycznie. Każda z 1001 whisky jest szczegółowo omówiona i towarzyszy jej nota degustacyjna, wartością samą w sobie są zamieszczone tu fotografie (nie tylko butelek!).

9. Jarosław Urban „Bourbon i inne whiskey Ameryki” (Wydawnictwo Aletheia) – napisana ze znawstwem i swadą, absolutnie kultowa książka o historii bourbona, najważniejszych producentach, markach, technologiach produkcji. Widać, że autor był w miejscach, które opisuje, rozmawiał z ludźmi i wypił nie jedną szklaneczkę złocistego trunku.

10. Mirosław Kuleba „Enographia Thalloris” (Fundacja Gloria Monte Verde) – dzieło benedyktyńskie, w dodatku mające swój – jak to się mówi – ciężar gatunkowy. Ogromnych rozmiarów księga waży ponad 5 kilogramów, liczy ponad tysiąc stron i nie mieści się na regale. Monografia zielonogórskiego winiarstwa jest bez wątpienia dziełem życia jej autora, w dodatku dziełem w dzisiejszych czasach niespotykanym i nie mającym w polskiej literaturze enologicznej odpowiednika. Nie używany w polskim języku termin enografia byłby tu jak najbardziej na miejscu, gdyż mamy do czynienia z książką, która jest nie tylko źródłem wiedzy, informacji, ale prawdziwym archiwum – i to zarówno w warstwie tekstowej, jak i fotograficznej. Takie księgi bierze się do rąk z nabożeństwem. Wnętrze przypomina sale muzealne, pełne jest reprodukcji eksponatów: rzeźb, dzbanów, butli, maszyn, etykiet, starych dokumentów, są tu pipy, prasy, beczki, wnętrza piwnic, kielichy, puchary i herby firm winiarskich. To także historia innych alkoholi, przede wszystkim tych, które z wina się wywodzą – winiaków i koniaków zielonogórskich, jak i np. znakomitych zielonogórskich jarzębiaków. W trzeciej części znalazło się kilka tekstów innych autorów. Niezwykle ciekawe są dwa opracowania o charakterze leksykonów, całkowicie unikatowe ze względu na ich wyczerpujący, totalny charakter. To leksykon niemiecko-polski zatytułowany „Produkcja branży winiarskiej i spirytusowej w Zielonej Górze do 1945 roku” (Mirosława Kuleby) oraz blisko sto stron leksykonu autorstwa Przemysława Karwowskiego „Produkcja branży winiarskiej i spirytusowej w Zielonej Górze po 1945 roku”. Odnajdziemy tu zapomniane już marki win, likierów, winiaków, wódek oraz firmy, których dawno nie ma. Ogromne zniszczenia przyniosła zielonogórskiemu winiarstwu II wojna światowa, a następnie przepisy prawne uniemożliwiały odrodzenie się prywatnych winnic. Leksykon Przemysława Karwowskiego pokazuje jednak jak bogata była oferta państwowych przedsiębiorstw działających w latach PRL – Lubuskiej Wytwórni Win i Lubuskiej Wytwórni Wódek Gatunkowych, powstałej w miejscu zakładów Alberta Buchholza, Scharlachberg czy Raetsch.

11. Jarosław Urban „Vademecum whisky” (Wydawnictwo Olesiejuk) – obszerna, wyczerpująca publikacja, skoncentrowana głównie na szkockich single maltach, ale zahaczająca też o whisky blendowane oraz te pochodzące z innych stron świata. Jako jedna z nielicznych książek o whisky zawiera informacje o niezależnych dystrybutorach. Każda szkocka gorzelnia przedstawiona jest zarówno w ujęciu historycznym, jak i współczesnym, a przede wszystkim są tu świetne noty degustacyjne autora i opisy samych whisky. Najlepsza książka o szkockiej whisky w języku polskim.

12. Wiktor Zastróżny „Degustacyjny słownik winiarski” (Festus Sopockie Towarzystwo Winiarskie) – znakomita publikacja, która z powodzeniem mogłaby ukazać się po włosku, hiszpańsku czy po francusku, jest to bowiem słownik kompletny, dający przegląd wszelkich terminów związanych z winem w różnych krajach. Jednocześnie wszystkie hasła zachowują słownikowy charakter, napisane są profesjonalnie, wyczerpująco, ale bez anegdot, bez elementów osobistych. Dużą wartością jest podanie angielskiego i francuskiego terminu przy każdym haśle. Jest tu charakterystyka najbardziej znanych odmian winorośli (znakomita!), a na końcu bardzo obszerna literatura związana z winem. Książka jest też bardzo elegancka pod względem edytorskim. Umieszczam tutaj tę publikację choć nie jest związana z destylacją, ale znajomość wina choćby w zakresie leksykograficznym jest nieodzowna przy zagłębianiu się w świat: winogronowej brandy, koniaku, armaniaku, rakiji czy grappy.

13. Barbara Holland „Radość picia” (W.A.B.) – kultowa książka dla osób, które lubią i potrafią znajdować radość z picia. Napisana z przymrużeniem oka, pełna anegdot i ciekawostek jak choćby brandy destylowana przez wymrażanie. Niedawno ukazało się jej drugie polskie wydanie. Absolutnie daleka od politycznej poprawności, chwaląca może nie tyle sybarytyzm, co pożytek z wesołego, towarzyskiego stylu życia. „Żadna większa cywilizacja nie narodziła się tam, gdzie pito wyłącznie wodę”, pisze autorka. Nie wiadomo, jak wiele zebranych tu zabawnych anegdot i historycznych lub literackich odniesień, to fakty, a jaka część to wesoła konfabulacja, nie fakty są dla autorki ważne, lecz lekkość życia. Kto chce, niech wierzy, że termin „miesiąc miodowy” pochodzi od zwyczajowego podarunku ojca panny młodej – miesięcznego zapasu miodu pitnego. Nawet jeśli tak jednak nie było, to czyż nie byłby to miły sercu obyczaj? Podobno w 1720 roku 600 tys. londyńczyków produkowało i wypijało 9,5 mln l ginu rocznie! To już mniej miłe, zwłaszcza, że tani gin piła do nieprzytomności głównie biedota. Barbara Holland skacze po epokach, kontynentach, trunkach, daje rady jak się dobrze bawić, jak samemu destylować, co z czym mieszać. Podobno królowa Elżbieta I wypijała pół na pół kieliszek czerwonego wytrawnego francuskiego wina i szkockiej whisky, dziś drink ten poszedł w niepamięć, ale może zainspirować. Autorka absolutnie odradza jogging i odurzanie się wywołującą niezdrowe podniecenie kawą, zamiast siłowni, proponuje knajpę. Jakże nie lubić tej książki?

14. Nicholas Faith „The Mitchell Beazley Pocket Guide To Cognac & Other Brandies” (Mitchell Beazley) – wydana w wąskim kieszonkowym formacie, z błyszczącą obwolutą, zaokrąglonym grzbietem, książka ta wygląda apetycznie jak tabliczka luksusowej czekolady. I choć wydana w 1987 roku, kryje we wnętrzu wiele niezwykle cennych informacji, których nie ma w książkach od niej obszerniejszych. Autor jest prawdziwym znawcą winiaków. Przedstawia style produkcji koniaku, armaniaku i brandy de Jerez, a także już mniej szczegółowo produkcję we Włoszech, Niemczech, Ameryce Południowej, USA itd. Największą wartością są jednak omówienia ponad setki firm produkujących winogronowe brandy. Szkoda, że ta wartościowa publikacja nie doczekała się kolejnych, zaktualizowanych, wydań.

15. Leszek Wiwała „Od gorzałki do wódki. Zarys historii polskiej wódki” (Wydawnictwo Leon) – zdecydowanie najlepsza książka jaka powstała o historii polskiej wódki, prezentująca dzieje trunku i kulturę picia od czasów najdawniejszych po współczesność. Bogaty materiał dokumentacyjny, ciekawie napisane, dużo świetnie dobranych ilustracji. Autor jest prezesem Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy, dysponuje wielką wiedzą na temat polskiej wódki i umie się nią z czytelnikiem dzielić.

16. Jerzy Besala „Alkoholowe dzieje Polski – czasy Piastów i Rzeczypospolitej Szlacheckiej” (Zysk i S-ka) – to pierwsza tak obszerna praca poświęcona obecności alkoholu na polskich stołach począwszy od początków naszego państwa. Książka napisana ze swadą, nie stroniąca od anegdot, literackich odniesień, a przede wszystkim nie wolna od sarkazmu autora, który punktuje alkoholowe uzależnienie u królów, biskupów, magnatów, literatów czy posłów. Polska jest krajem miodem i piwem płynącym, a z czasem do zestawu dołącza gorzałka oraz drogie importowane wina (przez wieki na pierwszym miejscu węgrzyn i małmazja) – symbol gościnności i zamożności. Już Bolesław Chrobry był alkoholikiem i awanturnikiem, a jego następcy z dynastii Piastów często umierali wskutek przepicia i rozwiązłości. Jagiellonowie jakoby byli bardziej wstrzemięźliwi w piciu, choć nie wszyscy, jednak w przypadku tej dynastii do kieliszka chętniej zaglądali książęta i biskupi niż koronowani władcy. Władcy elekcyjni pić musieli, bo żeby zyskać poparcie rozpitej szlachty należało wytoczyć nie jedną beczułkę miodu, piwa i wina. Jak było za Sasa – każdy wie. Do opilstwo dołączyło obżarstwo. Nie jest to typowa rozprawa historyczna, przede wszystkim dlatego, że opiera się na dokumentach dotyczących obyczajowości, a te – jak wiadomo – rzadko są obiektywne, wszak różne są oceny tych samych zachowań. Stąd wiele domysłów, interpretacji autora, ale bynajmniej lekturze książki to nie szkodzi, czyta się wyśmienicie o pijackich wybrykach naszych możnych, tak świeckich jak i duchownych. Przede wszystkim jednak jest to niewyczerpane źródło cytatów ze starych kronik, listów, relacji, utworów poetyckich i prozatorskich – o polskich obyczajach. A i o trunkach – o ich jakości, smaku, sposobie warzenia, fermentacji, destylacji, o recepturach. Z ironią autor odnotowuje dość powszechne przekonanie o zdrowotnym wpływie nalewek, miodów czy wódek ziołowych, podawanych także dzieciom. I kolejne powszechne przekonanie – że na złe samopoczucie najlepsza jest butelka, a na złe samopoczucie po nadużyciu alkoholu już nic innego nie pomoże jak kolejna porcja. Imponuje ogromna bibliografia jaką zebrał autor. Niecierpliwe czekam na kontynuację – Alkoholowe dzieje Polski pod zaborami i dalej, aż po czasy na współczesne.

17. „Malt Whisky Yearbook” (MagDig Media) – rocznik poświęcony single maltom ukazuje się od 2006 roku. Są tu omówione destylarnie, nie tylko Szkockie, ale też najważniejsze na świecie, zebrane dane liczbowe (wartość sprzedaży, eksportu, wiodące marki, roczna produkcja destylarni etc.), a także omówione – w formie osobnych artykułów – najważniejsze trendy. W edycji 2014 omówiono ponad 300 destylarni. Gwoli ścisłości, przedstawiono też najważniejsze szkockie whisky blendowane, nie ma natomiast bourbonów czy blendów kanadyjskich. Opisy destylarni wzbogacone są o noty degustacyjne wybranych whisky, część informacyjna jest wyczerpująca, osobno,. w formie kalendarium, zebrano najważniejsze fakty z historii każdej szkockiej gorzelni whisky.

18. Jim Murray’s „Whisky Bible” (Dram Good Books) – jak dotąd ukazało się dziesięć edycji „Biblii whisky” – zgodnie z tytułem i zamierzeniem autora, najważniejszej i najbardziej wyczekiwanej każdego roku książki zawierającej noty degustacyjne whisky i whiskey, bo autor recenzuje też bourbony. Książka wyczekiwana, ale jednocześnie szalenie kontrowersyjna. Jim Murray ocenia whisky w skali 0-100 punktów, przy czym punkty zdobywa się w czterech kategoriach, w każdej można uzyskać po 25 punktów, są to: nos, smak, finisz i zbalansowanie, czyli ostateczne wrażenie jakie robi trunek. Cena nie ma żadnego wpływu na ostateczną ocenę, bo – jak słusznie uważa autor, dla jednych coś może być bardzo drogie, dla innych nie koniecznie, poza tym w jedynym kraju ta sama whisky kosztuje drożej, w innym taniej z uwagi na politykę celną, podatkową czy decyzje handlowe samych producentów. Murray natomiast zdecydowanie ujmuje punkty whisky zabarwianym karmelem, toczy w tej sprawie od dziesięciu lat obsesyjną wręcz batalię z producentami i organizacjami skupiającymi producentów whisky, a ostatnio głośno też protestuje przeciwko finiszowaniu bourbona w jakichkolwiek beczkach, gdyż zgodnie z prawem i tradycją powinien on leżeć wyłącznie w nowych beczkach z białego amerykańskiego dębu. Z jednej strony ma niewątpliwie rację, dla konesera whisky karmel jest swego rodzaju oszustwem, gdyż wprowadza w błąd co do wieku destylatu i rodzaju beczki, drugiej strony – whisky robiona jest nie tylko dla koneserów i znawców, a zwykły klient chce żeby miała ciemniejszy kolor i na dokładkę nie kosztowała dużo. Ostatecznie zaś powinien liczyć się smak. Murray jest też przeciwnikiem dodawania do whisky wody, degustuje trunki zawsze w takiej samej temperaturze i w takiej samej szklance… a przynajmniej tak deklaruje, jak jest naprawdę, on jeden wie. Przez ostatnich 10 lat Jim Murray spróbował 12500 whisky i pod tym względem jest absolutnym rekordzistą, przygotowując najnowszą edycją spróbował 1127 whisky. Przez część roku jeździ po świecie i degustuje, a potem wraca do domu i wszystko opisuje – tak powstaje jego biblia, książka wydana na biblijnym papierze, to blisko 400 stron zapisanych drobnym maczkiem, pomyślana tak by można ją mieć zawsze w kieszeni gdy idziemy do baru na whisky. Łącznie w wydaniu 2014 omówionych jest ponad 4500 whisky.

19. Henrik Mattsson „The world’s premier apple brandy” (Flavourrider.com) – jedyna po angielsku obszerna publikacja przedstawiająca gatunki kalwadosu, metody produkcji, apelacje, dużych i małych producentów, a także kalwados w kuchni i w drinkach. Jest tu mapa, na której przedstawiono ponad sto firm produkujących kalwados, cydr i pommeau, jest też mapa zasięgu poszczególnych apelacji. Są podpowiedzi przydatne podczas degustacji, jakich smaków nabiera kalwados wraz z wiekiem, jest też „koło aromatów”, czyli zbiór najbardziej typowych dla trunku woni. Autor zamieszcza też krótką charakterystykę regionu – klimatu, gleby, upraw, gatunków jabłek typowych dla kalwadosu (w przypadku apelacji Domfrontais dochodzą gruszki), pisze o sposobach fermentacji i destylacji jabłkowego eau-de-vie.

20. Helen Arthur „Whisky Uisge Beatha” (Bellona) – zgrabnie napisana książka, przedstawiająca krótki zarys historii whisky, jej Marketing, produkcję, oczywiście także znane marki, także poza Szkocją, Irlandią, USA i Japonią. Atutem są różne cytaty, odniesienia do literatury, a także bezpośrednie relacje z miejsc i od ludzi, którzy zajmują się produkcja whisky. Wartością samą w sobie są znakomite zdjęcia z destylarni, muzeów i archiwów. Niestety, polskie wydanie z 2008 roku oparte było na angielskiej edycji z 2000 roku. Od tamtego czasu w świecie whisky zmieniło się bardzo wiele, więc bieżące informacje są mocno nieaktualne. Historia jednak pozostaje historią i ta część jest najbardziej interesująca.

21. Wojciech Gogoliński „Encyklopedia alkoholi” (wydawnictwo Czas Wina) – z polotem, znawstwem i wyczuciem napisana książka, która opisuje najważniejsze mocne trunki, ale wzbogacona jest o osobiste dygresje i liczne noty degustacyjne, bezsprzecznie jedna z ciekawszych pozycji o alkoholach polskiego autora.

22. Zdzisław T. Nowicki „Nowe vademecum barmana” (wydawnictwo Galion) – zgodnie z tytułem, książka pisana jest z myślą o najważniejszym zawodzie świata, o barmanach i oby wszyscy ją czytali, bo dobry barman musi nie tylko dobrze mieszać alkohole, ale także potrafić o nich opowiedzieć. Ta książka dostarcza zarówno wiedzy, jak i umiejętności, choć nic nie zastąpi praktyki (w tym także organoleptycznej).

23. Radomir Vlastelica – „Rakije Srbije” (Log in Advartising) – niestety książka dostępna tylko po serbsku, nie znam tego języka, ale szczęśliwie mam przyjaciół, którzy w pokaźnych fragmentach mi ją przetłumaczyli. Nieocenione źródło wiedzy o serbskich mocnych trunkach destylowanych z owoców, o ich producentach, sposobach destylacji i starzenia. Masa ilustracji, każde przedsiębiorstwo produkujące w Serbii rakiję zostało opisane, wraz z adresem, więc można to traktować jako przewodnik po Serbii, jeśli chce się podążać szlakiem rakiji.

24. Patricia Herlihy „Vodka. A Global History” (Reaktion Books) – zajmująco napisana książka, zwłaszcza w części poświęconej historii i kulturze picia wódki, pełna ciekawostek, choć nie wolna od błędów i uproszczeń. Przykładowo według autorki w Polsce i Rosji jednym z głównych produktów do produkcji wódki jest malasa (czy ktokolwiek jeszcze robi u nas markową wódkę z malasy?, wątpię), a Rosjanie zdaniem autorki wierzą, że wódka redukuje radioaktywność, dlatego pili jej dużo po awarii elektrowni w Czarnobylu. Zaskakujące i inspirujące są zebrane porady, do czego można wykorzystać wódkę, pomijając aspekty zdrowotne, kobiety mogą przemywać wódką twarz dla zachowania urody, można ją też dodać do szamponu by lepiej spłukiwać włosy, doskonale nadaje się do czyszczenia kieliszków (sic! – ciekawe czy również kieliszków po wódce?), a także jako środek płatniczy – robotnikom można płacić wódką za wykonaną pracę (dotyczy Rosji, nie USA). Pomimo śmiesznostek jest to jedna z najlepszych książek jakie na Zachodzie wydano na temat wódki.

25. Stuart Walton „Vodka Classified” (Pavilion) – autor opisuje najważniejsze marki wódek z całego świata, w tym wiele w Polsce nie znanych, ale też wiele pochodzących z naszego kraju. Jest też ciekawy rozdział o historii wódki i mniej ciekawe przepisy na drinki z wódką.

26. Carlos Marrodan Casas „Brandy de Jerez” (Ambasada Hiszpanii w Polsce) – bardzo osobista podróż po krainie płynącej sherry, napisana przez wybitnego tłumacza literatury hiszpańskiej na język polski. Autor opisuje historię sherry i jej młodszej siostry, brandy de Jerez, sposoby produkcji, starzenia, degustowania, omawia kilka najbardziej znanych marek, na koniec daje porady kulinarne i propozycje drinków z brandy de Jerez. Pozycja ukazała się w małym nakładzie i praktycznie dostępna jest dziś tylko jako antykwaryczny rarytas, a szkoda.

27. Jan Rogala „Gorzałka, czyli historia i zasady wypalania mocnych trunków” (Baobab) – książka popularyzatorska, zbierająca ciekawostki o historii alkoholi, a także informacje praktyczne on destylacji, jak i liczne przepisy na wódki gatunkowe, ziołowe czy owocowe. Rys historyczny przedstawia dzieje gorzałki w dużym skrócie i uproszczeniu, w drugiej części książki jest coś na kształt małego leksykonu najważniejszych mocnych trunków, nie wszystkie zebrane tu informacje są jednak precyzyjne.

28. Jan Cieślak „Od Abboccatto do Żubrówki” (Wydawnictwa Naukowo-Techniczne) – książka nieco już przestarzała, pamięta czasy PRL, napisana w formie leksykonu, sporo danych statystycznych, sporo informacji technicznych, nie mniej bardzo przydatna jako źródło wiedzy o trunkach i ich producentach.

29. Charles MacLean „Whisky” (wydawnictwo Hachette Polska) – książka przypomina przewodnik turystyczny i oprowadza czytelnika po świecie whisky. Właśnie po świecie – od Szkocji, przez Irlandię, USA, Kanadę, Japonię, aż po Francję, Belgię czy Niemcy, czyli kraje bynajmniej nie słynące z whisky. Pod tym względem nieoceniona, a i strona ilustracyjna jest najwyższej jakości, tylko charakterystyki gorzelni dość lakoniczne.

30. „Samogon. Historia i sposób jego przyrządzania w warunkach domowych” (Baobab) – ciekawa książka, zarówno pod względem zebranych tu tekstów, jak i doboru ilustracji, przedstawia historię samogonu przede wszystkim w Rosji, a także wizerunek alkoholu i pijaństwa w rosyjskiej (i radzieckiej) literaturze i sztukach plastycznych. Znajdziemy tu m.in. fragmenty książek: Jerofiejewa, Wojnowicza, Szyszkina, Ilfa i Pietrowa, wplecione w narrację odautorską na temat historii mocnych alkoholi. Napisane ze swadą i lekkością, więc czyta się to przyjemnie. Dalej omówiona jest technologia produkcji bimbru głównie na podstawie źródeł rosyjskich, ale uzupełnionych tam gdzie trzeba zdroworozsądkowymi uwagami, bo choć bimber można pędzić ze wszystkiego, to jednak trzeba pamiętać, że po pierwsze może być trucizną, po drugie to materiał łatwopalny. Trzecia część książki to receptury – na bimber i na nalewki.

31. Paweł Grata „Przemysł gorzelniczy w II Rzeczypospolitej” (Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego) – niezwykle bogaty i ważny z badawczego punktu widzenia materiał archiwalny zebrany przez rzeszowskiego historyka. Książka ukazała się ponad dekadę temu, zgrzebna edytorsko, dziś dostępna wyłącznie na Allegro, ale warto ja przypomnieć, gdyż mimo upływu kolejnych lat nic tej miary się w naszym kraju nie ukazało. Temat gorzelnictwa właściwie nie funkcjonuje w dyskursie publicznym, a przecież przez ponad sto lat była to bardzo ważna gałąź polskiej gospodarki i właściwie niemal jedyny przemysł polskiej wsi. Ogromne zniszczenia I wojny światowej, a potem monopolistyczna polityka państwa sprawiły, że w II RP produkcja spirytusu była niższa niż w czasach rozbiorów, nigdy też nie odbudowano stanu liczebnego gorzelni. Przed I wojną na terenach późniejszej Polski działało 2466 gorzelni, z czego 70% zostało podczas wojny zniszczonych, a 40% nigdy już nie odbudowano. Ani jednak I, ani II wojna światowa, ani Polski Monopol Spirytusowy w II RP, ani monopol w PRL nie dokonały takich spustoszeń w gorzelnictwie rolniczym jakie zaszły w XXI wieku, kiedy liczba pracujących zakładów zmniejszyła się o… ok. 96%. Dziś czynnych jest ok. 50 gorzelni, a i one są na granicy istnienia.
Paweł Grata opisuje przemysł od strony gospodarczej – koszty produkcji, zakupu surowców, sprzedaży spirytusu, analizuje zatrudnienie, płace, rynek wewnętrzny i eksport, osobno przedstawia gorzelnie: rolnicze, które w II RP niemal wyłącznie przetwarzały na spirytus ziemniaki (minimalny był udział słodowanego jęczmienia), pejsachowe (działające na potrzeby mniejszości żydowskiej), drożdżowe (mające minimalne znaczenie gospodarcze, działające przy drożdżowniach) i melasowe (jedyne działające w skali przemysłowej). Najciekawsze są rozdziały poświęcone historii działania i organizacji Polskiego Monopolu Spirytusowego. Szkoda, że wciąż nie ma podobnej książki o produkcji alkoholu w II RP oraz o gorzelnictwie i działalności Polmosów w PRL.

32. Tomasz Lachowski „J.A. Baczewski. Ilustrowana historia wódki” (Definition Design) – to zdumiewające, jak niewiele informacji o jednym z największych fabrykanckich rodów przetrwało burzliwą historię Polski. Niewiele wiadomo o kolejnych pokoleniach twórców Wódki Monopolowej Baczewski, o ich inwestycjach, często nie są nawet znane dokładne adresy zakładów produkcyjnych, zaginęły dokumenty dotyczące zmian kapitałowych czy sukcesji. Pozostała marka, jej renoma, legenda, i bardzo dużo informacji na temat produktów. Przetrwały też całkiem okazałe kolekcje butelek (w tym pełnych) i etykiet od trunków Baczewskiego, co pozwoliło pięknie zilustrować książkę poświęconą historii rodziny i jej wyrobów. Na etykietach wyrobów Baczewskiego widnieje data 1782. Wówczas to we wsi Wybranówka koło Bóbrki, 44 km od Lwowa, Layb Baczeles założył swoją fabrykę wódek. Bardzo niewiele wiadomo o tamtym okresie, ani o wyrobach Baczelesa, a nawet o tym, kiedy dokładnie i w jakich okolicznościach potomek (być może wnuk) Layba Baczelesa zmienił nazwisko na Baczewski. Zachowany dokument pozwala jedynie określić, że w 1854 roku posługiwano się już marką L.M. Baczewski (Leopold Maksymilian). Wówczas też firma miała już swój oddział w Wiedniu, trzeba bowiem pamiętać, że działała na terenie cesarstwa Austro-Węgierskiego. Firmę rozwinął Józef Adam Baczewski (1829-1911) i to za jego czasów marka stała się sławna także poza C.K. Monarchią. Co ciekawe, mimo udziału w Powstaniu Styczniowym, Baczewski był szanowaną personą na carskim dworze. Wyroby Baczewskich opatrzone były godłem Carsko-Królewski Dostawca Dworu (K.u.K. Hoflieferant). Firma zbierała liczne nagrody, a zakład był jednym z najnowocześniejszych w Europie. Kolejny z rodu, Leopold Baczewski, otrzymał od cesarza Franciszka Józefa tytuł szlachecki Edler von Chomczyc. Zakład przetrwał I wojnę światową. Lata II RP to Państwowy Monopol Spirytusowy, który niekorzystnie odbił się na kondycji branży wódczanej, ale marka Baczewski w tych czasach radziła sobie więcej niż dobrze. Przede wszystkim była ceniona w wyższych sferach, poza tym była najważniejszą marką eksportową wśród polskich wódek gatunkowych. Szczególnie lubiane były: pomarańczówka, wiśniowa czy likier Sauverain, ale produkowano tu też m.in.: starki, żytniówki, araki, winiaki i wiele innych trunków. Firma zbierała główne nagrody na festiwalach na całym świecie, produkty Baczewskiego podawano nawet na brytyjskim królewskim dworze. Wojna pogrzebała wszystko. 14 września bomby Luftwaffe doszczętnie zniszczyły zakład na Zamarstynowie, spłonęły zapasy spirytusu. 22 września do Lwowa wkroczyli Rosjanie, 25 września aresztowani zostali Adam i Stefan Baczewscy. Stefan zginął w Katyniu, Adam nawet nie wiadomo gdzie został zamordowany. Po II wojnie światowej udało się odtworzyć część rodzinnej tradycji dzięki ocalałemu oddziałowi w Wiedniu. Ciekawe, że nawet ten etap historii nie jest dobrze znany, nie do końca wiadomo jak doszło do połączenia rodzinnych interesów Baczewskich i Gesslerów (oni również stracili swoje zakłady w Polsce i Czechosłowacji). Powstała spółka Altvasser Gessler – J.A. Baczewski, która do dziś pozostaje firmą rodzinną, zarządzaną przez Toma i Rasiela Gesslerów. Na polskim rynku dostępne są takie wyroby jak: Monopolowa Baczewski, Dry Gin, Ovovit, Pomarańczówka, Jeżynówka czy Orzech Laskowy.

33. „Tasting grappa” (Trenta Editore) – bardzo niewiele jest książek o grappie po angielsku. Ta niewielka publikacja została wydana staraniem firmy Marzadro, największego producenta grappy w Trydencie, a wstęp napisał Alessandro Marzadro. Pod tytułem „Assagi di grappa” ukazała się też jej włoska edycja. Oczywiście każdy w Europie chce być prekursorem w sztuce destylacji i nie inaczej temat traktują Włosi, przekonani, że w ich klasztorach mnisi już w XII wieku destylowali alkohol i sporządzali likwory. Autorzy wskazują na szkołę Magistra Salernitanusa, gdzie destylowano alkohol. Sztuka destylacji była też znana i doceniana w Watykanie. O destylacji („łez destylowanych z cierpienia”) pisał Dante Alighieri. Destylował mistrz Michele Savonarola, podobno znał tę sztukę sam Leonardo da Vinci. Natomiast pierwsza udokumentowana destylacja brandy z wytłoków winogron, czyli grappy, miała miejsce w 1636 roku, dokonał jej jezuita Francesco Terzi Lana. W 1779 roku powstała pierwsza komercyjna destylarnia grappy. Od 1989 roku Unia Europejska uznaje grappę jako chroniony regionalny włoski produkt. Książka koncentruje się na grappie z regionu Trydentu, gdzie działa dziś 24 producentów grappy i gdzie powstaje ok. 10% tego trunku. Grappa destylowana jest do mocy 70-86%. Zwykle jest butelkowana z mocą 42-45%. Ze 100 kg wytłoczyn uzyskuje się 1-2 butelki grappy. Dozwolona zawartość cukru to 2g/l. Przed rozlaniem do butelek jest filtrowana na zimno. Ostateczny wpływ na smak ma dobór szczepów winogron, odbiór frakcji przy destylacji, drewno z jakiego wykonano beczki, jeśli była starzona, czas spędzany w beczkach. Dalej autorzy przedstawiają pomysły na wykorzystanie grappy w kuchni i na drinki z grappą. Tradycyjnie uważa się, że grappa dobrze smakuje z kawą, czekoladą, suszonymi owocami, pasuje też do cygar. W książce zamieszczono tak smakowite kombinacje jak: krewetki w grappie, taglioni z dodatkiem grappy, befsztyk wołowy marynowany w grappie, rozmaite desery etc. Liczne receptury na drinki pokazują, że grappa sprawdza się także w miksologii.

34. Mark Lawrence Schrad „Imperium wódki. Alkohol, władza i polityka w carskiej Rosji”, (Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego) – wstrząsająca książka, opowiadająca o wpływie wódki na politykę Rosji carskiej, w czasach ZSRR i współcześnie. Wydana w Polsce pierwsza część koncentruje się na Rosji carskiej, na pijanej polityce Iwana Groźnego, Piotra Wielkiego, carycy Katarzyny itd. aż po tragiczny finał dynastii Romanowów. Autor stawia tezę, że pijaństwo w Rosji ma cechy zorganizowane, jest wynikiem świadomej polityki państwa. To nie „rosyjska dusza”, to zyski ze sprzedaży wódki pchały społeczeństwo do wyszynków. Karczma bowiem była carska, sprzedaż wódki zasilała budżet cara, odmowa sprzedaży pijanemu była traktowana jako przestępstwo, gdyż naruszała interes cara. Potem, po okresie prohibicji po rewolucji październikowej, kontynuowano tę „pijaną politykę”, zachowując przy tym państwowy monopol na produkcje i sprzedaż gorzałki. „Dla zmaksymalizowania dochodów państwo gorliwie popychało swych poddanych do alkoholizmu. Wielowiekowe uzależnienie Rosji od wódki nie jest więc żadną odwieczną i niezmienną cechą kulturową, lecz skutkiem decyzji politycznych mających na celu wzbogacenie skarbu państwa” – pisze Mark Lawrence Schrad. Książka jest interesującym historycznym studium pijaństwa, choć pisana z wyraźną tezę, pod którą autor nieco naciąga dokumenty, czasami zapominając o chronologii. Niewielka jest wiedza autora na temat samej wódki, choć próbuje nawet zabierać głos w dyskusji, kiedy powstała i czy najpierw w Polsce, czy najpierw w Rosji. Ciekawy jest rozdział poświęcony badaniom rosyjskich historyków nad dziejami ich narodowego trunku, przypomnienie Williama Pochlebkina, autora „Historii wódki” i trwających do dziś sporów wokół tej publikacji. Bardzo jestem ciekaw dalszej części, zwłaszcza rozdziałów poświęconych Rosji współczesnej, ale też czasom Gorbaczowa, kiedy prowadzono – bezskutecznie – bardzo agresywną politykę antyalkoholową. Nie jest bowiem tak, że od czasów Iwana Groźnego stosunek polityków w Rosji i ZSRR do wódki pozostawał niezmiennie entuzjastyczny. Do czasu kryzysu ekonomicznego związanego z embargiem i konfliktem z Ukrainą, także prezydent Putin prowadził politykę, delikatnie mówiąc, nie sprzyjającą branży wódczanej, windując m.in. minimalne ceny wódki. Książka warta przeczytania, choć dużo lepszą pracą historyczną na temat „pijanej polityki” Rosji jest wciąż nie przetłumaczona na polski znakomita monografia Patricii Herlihy „The Alcoholic Empire: Vodka & Politics in Late Imperial Russia”.

35. David Wishart „Whisky leksykon smakosza” (wydawnictwo RM) – książka wyłącznie o świecie szkockich single maltów, zawiera ciekawe opisy gorzelni i noty degustacyjne wybranych whisky. Wartością jest stworzona przez autora typologia profili smaków, która pozwala porównywać whisky z różnych destylarni. Niestety książka jest już mocno przestarzała, w 2013 roku ukazało się drugie polskie wydanie, które ma jedynie zmienioną okładkę, tak jak poprzednie opiera się na angielskim wydaniu z 2006 roku. Od tamtego czasu w świecie whisky zmieniło się bardzo wiele.

36. Jerzy Mazgaj „Whisky” (WIG-Press) – czy były prezydent Lech Wałęsa ma szkockie korzenie? Jerzy Mazgaj bynajmniej nie rozstrzyga, ale zwraca uwagę, że wielu Szkotów o nazwisku Wallace w wiekach minionych do polski przybywało. Książka Jerzego Mazgaja na forach internetowych zbierała słabe recenzje, moim zdaniem nie słusznie, trzeba ją po prostu oceniać inną miarą. W przeciwieństwie do większości autorów, Mazgaj nie skupił się na notach degustacyjnych, tych jest tu bardzo niewiele. Opisuje historię whisky, szerzej wpisaną w historię Szkocji, a nawet świata. Zebrał ciekawostki, które innym autorom często umykają, opisał destylarnie, których już nie ma. Przystąpił do opisywania whisky z pasją badacza historii i to jest niewątpliwa wartość. Nie jest to kompendium wiedzy, a raczej ładnie ilustrowany prezent dla kogoś, kto zaczyna przygodę z whisky i interesuje go coś więcej niż tylko jej aromat, smak i finisz.

37. Helen Arthur „Zostań koneserem whisky” (wydawnictwo mwk) – niecodzienna to sytuacja, w której na temat wody życia pisze kobieta. To spojrzenie „innej płci” jest zarówno wadą jak i zaletą tej książki. Niewiele tu na temat procesów produkcyjnych, za to całkiem sporo na temat smaków i aromatów. Noty degustacyjne są największą wartością tej książki. Opisy destylarni właściwie ograniczają się do znanych faktów. Autorka opisuje whisky z różnych krajów, ale jest jednocześnie do tego stopnia żarliwą patriotka Szkocji, że proponuje nawet koncepcję, w myśl której nie byłoby w innych regionach świata whisky, gdyby nie szkoccy budowniczowie kolei i osadnicy w XVIII i XIX stuleciu. Mocna stroną książki jest materiał ilustracyjny i typografia.

38. Glibert Delos „Wielka księga alkoholi świata” (Twój Styl) – pozycja z początku lat 90. XX wieku, bardzo już przestarzała, bardzo frankofońska, nie mniej warta postawienia na półce bo przedstawia naprawdę wiele gatunków mocnych alkoholi od koniaków po anyżówki.

39. Desmond Begg „The Vodka Companion” (Running Press) – książka mocno już przestarzała, bo pisana w 1998 roku. Autor jest wyraźnie pod wrażeniem ówczesnego rynku polskich wódek (dopiero pojawił się Chopin, wciąż działały wszystkie Polmosy i żaden jeszcze nie został sprywatyzowany, nawet nie podzielono jeszcze ogólnopolmosowych marek wódek). Sporo uwagi poświęca też wódkom rosyjskim, znacznie mniej markom z innych krajów. Książka ciekawa głównie ze względu na noty degustacyjne oraz sporo informacji dotyczących receptur i technologii produkcji poszczególnych wódek.

40. Kazimierz Jarosz, Jerzy Jarociński „Gorzelnictwo i drożdżownictwo” (Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne) – podręcznik dla osób kształcących się w zawodzie gorzelnika, częściowo przestarzały, ale w większości zachowuje aktualność, od czasu wynalezienia w XIX wieku kolumny Coffeya nie aż tak wiele się w gorzelnictwie zmieniło. Ale jednak trochę się zmieniło, w czasach kiedy Jarosz i Jarociński pisali swój podręcznik w Polsce działało ponad 1000 gorzelni rolniczych, siłą rzeczy zatem książka kształci przede wszystkim do pracy w tego typu przedsiębiorstwie – dziś już odchodzącym w przeszłość. Poza tym w latach 80. XX wieku destylowano głównie melasę, podczas gdy dziś u nas praktycznie nie korzysta się z niej dla potrzeb przemysłu spirytusowego. Za to w książce właściwie nie wspomina się o pszenicy, uważanej w  tamtych czasach za zboże zbyt drogie do produkcji spirytusu. Dodajmy, że przed trzema dekadami gorzelnie destylowały wszystko, także odpady – spleśniały chleb, zgniłe owoce, celulozę. Czytając dziś książkę Jarosza i Jarocińskiego widzimy jaki postęp jakościowy dokonał się w branży spirytusowej, nie tylko zresztą w zakresie surowców, ale także maszyn, które autorzy również szczegółowo omawiają.

41. Klaus Hagmann, Birgit Essich „Destylaty alkoholowe z owoców” (Multico) – książka w skrótowej formie przedstawia technologię produkcji destylatów owocowych. Osoby szerzej zainteresowane tym tematem powinny raczej sięgnąć po obszerną i wydaną po polsku pracę Austriaka, Josefa Pischla pt. „Destylaty owocowe”, gdzie znajdą wszystko na temat doboru owoców, ich obróbki, fermentacji i destylacji. Pischl prezentuje nieco inną szkołę, bardziej perfekcyjne podejście, prawdopodobnie trudne do osiągnięcia dla polskiego wytwórcy, a i bardzo kosztowne. U nas wciąż brakuje ustawodawstwa, które ułatwiałoby rozwój regionalnej oferty alkoholi, choć owoców – zwłaszcza jabłek – mamy nadmiar i aż się prosi o ich zagospodarowanie. Nie tylko Niemcy, Austriacy i Francuzi osiągają w tym mistrzostwo, ale też: Czesi, Słowacy, a zwłaszcza Węgrzy. Pod względem prawnym bliżej nam w tym względzie do Rosji, niż do Unii Europejskiej. Dlatego nie wszystkie zawarte w książce informacje da się przenieść na nasz grunt i przydałyby się komentarze redaktora polskiego wydania. Autorzy przetłumaczonego poradnika przedstawiają m.in. najczęstsze wady destylacji i ich przyczyny, jak: noty przedgonu i pogonu, posmak octu, goryczy, zgnilizny czy pleśni itp. Klaus Hagmann ma bogatą praktykę, sam jest zarówno sadownikiem jak i gorzelnikiem, warto zatem skorzystać z jego doświadczenia. Największą wartość mają opisy cech sensorycznych dla destylatów z poszczególnych owoców oraz przykłady najczęstszych pomyłek podczas przygotowywania zacieru czy doboru owoców.

42. „Wina i alkohole Francji” (Sopexa) – ta dość dawno już wydana po polsku książka w zamyśle miała być swego rodzaju wizytówką francuskich winnic oraz wprowadzeniem do świata francuskich alkoholi, także tych mocnych, jak: koniaki, armaniaki, kalwados czy marc oraz wódki owocowe. Przedstawia winnice region po regionie, omawia szczepy winogron, charakteryzuje apelacje i najważniejsze odmiany. Jest ładnie ilustrowana i nowicjuszom na pewno uprzyjemni pobyt we Francji i pierwsze degustacje, zwłaszcza że autorzy piszą też o tym, jak rozkoszować się francuskimi trunkami. Brakuje mi tu informacji o francuskich likierach, o pastisze oraz chciałoby się znaleźć więcej o najsłynniejszych likierowych winach, niektóre z nich zostały zupełnie pominięte. Co jednak ważne, książka ta w niewielkim tylko stopniu się zestarzała (zmieniły się niektóre apelacje i regulacje prawne), opisy winnic są równie ponadczasowe, jak odporność na upływ czasu francuskich win i koniaków. Czas tu wciąż płynie leniwie, jakby pod prąd światowym trendom. I jest to niewątpliwie urokiem francuskiego podejścia do alkoholu, jakże innego niż choćby w pobliskiej Wielkiej Brytanii czy w innowacyjnych Niemczech.

43. Ray Foley „The Spirits of Ireland” (Foley Books) – „God gave the recipe for whiskey to the people of Ireland because he loved them” – twierdzi autor tej niesłychanie irlandzkocentrycznej książki. To święty Patryk już w 5 wieku nauczył Irlandczyków sztuki destylacji i tak narodziła się uisge beatha. Co do ewentualnego szkockiego pierwszeństwa do whisky Ray Foley nie ma wątpliwości, pisząc, że zamieszkujący tereny dzisiejszej Szkocji Piktowie malowali jeszcze na niebiesko ciała, kiedy Irlandczycy destylowali swój trunek. Wspaniale prosperujący przemysł gorzelniczy Irlandii zniszczyli z początkiem XVI wieku Anglicy, którzy z irlandzkich pieniędzy finansowali swój imperializm. Te i inne mity i bajki Ray Foley relacjonuje całkiem serio, o ile w ogóle jego książkę o irlandzkich destylatach można traktować poważnie, gdyż cała okraszona jest wyspiarskim humorem. Czytać ją zatem należy jako przypowieść ku pokrzepieniu serc Irlandczyków, z przymrożeniem oka. I mimo zupełnego braku zainteresowania autora historycznymi dokumentami, książka wcale nie jest bezwartościowa. Patrząc na nią przez pryzmat irlandzkiego folkloru, osobliwej narodowej dumy i tradycji, dostrzegamy wartość zebranego materiału, i to nie tylko w postaci ponad 300 zebranych przepisów na drinki z wykorzystaniem irlandzkich alkoholi. Są tu ciekawie opisane tradycyjne irlandzkie marki – whiskey, likierów, ale też takich narodowych trunków jak: potcheen i poitin (bimber) czy meade (miód pitny). Poza historią irlandzkich spirytualiów i receptami na drinki, autor zebrał też narodowe toasty. Najbardziej podoba mi się ten: „Bless your little Irish heart and every other Irish part”.

44. Rafał Wawrowski, Marcin Szulakiewicz „Poradnik amatorów domowych alkoholi” (Ares) – pozycja absolutnie obowiązkowa dla każdego homo bimbrownikusa, czy też dla tych wszystkich, którzy chcą destylować wodę do akwarium 🙂 Wydestylowanie alkoholu jest łatwiejsze niż nauczenie się tabliczki mnożenia, wystarczy podgrzać wino i je skroplić. Sztuką jest jednak zrobić alkohol, który będzie się nadawał do konsumpcji – i to nie tylko będzie miał elegancki aromat i dobry smak, ale może przede wszystkim – nie będzie trucizną. Z tego powodu każdy bimbrownik w zasadzi powinien traktować tę krótką pozycje jako lekturę obowiązkową, wręcz powinien legitymować się certyfikatem z przeczytania (dla tych. co potrafią pędzić a nie potrafią czytać, przydałby się audiobook). A tak zupełnie serio, w książce są wszystkie informacje o tym, jak zrobić dobry i zdrowy alkohol, a także jak to zrobić możliwie najtaniej. A zatem omówione są rodzaje dostępnych w sklepach drożdży, filtrów, enzymów, wiórków dębowych, a także urządzeń do domowej destylacji. Napisano też jak się tym posługiwać, jak destylować żeby trunek smakował, które frakcje destylacji są trujące i bezwzględnie nie należy ich dla oszczędności mieszać z resztą alkoholi. Pamiętajmy – jeżeli alkohol cuchnie jak politura czy rozpuszczalnik, to nie nadaje się do konsumpcji, choćby nas bardzo piliło. Niestety, nie raz spotkałem bimbrownika-amatora, który z poradnikiem się nie zapoznał i próbował sprzedawać śmierdzącą berbeluchę, po której gigantyczny kac byłby najmniej przykrym z efektów. A jeszcze gorzej jak ktoś wydestyluje rozpuszczalnik i doprawi go ziołami czy miodem żeby nie było czuć zapachu, zamiast wylać świństwo jeśli nie do zlewu, to chociaż do ponownej destylacji. Czytajcie ten poradnik zanim zaczniecie eksperymentować z zacierem i ogniem!

45. Marta Szydłowska, Andrzej Fiedoruk „Nalewki domowe” (SBM) – Andrzej Fiedoruk to człowiek-instytucja jeśli chodzi o nalewki – ich historię, konteksty kulturowe i receptury. Napisał na ich temat wiele książek i nikt w Polsce nie może pochwalić się podobnym dorobkiem w tej dziedzinie. Marta Szydłowska jest natomiast autorką licznych poradników kulinarnych, ale nie tylko, bo ma w swoim dorobku obszerną monografię „Wino. leksykon”, jak i kilka autorskich pozycji o nalewkach domowych i staropolskich. Będący efektem współpracy tak doświadczonych autorów leksykon, to właściwie opus magnum polskiej sztuki robienia nalewek, z głębokim rysem historycznym – znakomicie ilustrowanym archiwalnymi materiałami oraz ponad setką przepisów na własne trunki. Nie tylko zresztą o nalewkach tu mowa, bo też o innych tradycyjnych rodzimych napitkach – miodach i wódkach gatunkowych czy owocowych. Całość została elegancko zilustrowana. Jest to najładniejsza i najpełniejsza publikacja o nalewkach jakie mamy na rynku.

46. Andrzej Fiedoruk „Domowy wyrób alkoholu” (Wydawnictwo SBM) – kolejna książka Adama Fiedoruka, który od wielu lat opisuje domowe alkohole – przede wszystkim nalewki, ale też okowitom poświęca nieco uwagi. Siłą rzeczy część informacji powtarza się w kolejnych książkach Fiedoruka, ta jest jednak nie tylko najładniej wydana (świetne ilustracje), ale też znacznie rozszerzony został rys poświęcony historii mocnych alkoholi, dziejom samogonu i kulturze konsumpcji trunków. Jak zwykle u tego autora dużo odniesień do dzieł literackich, a w dalszej części zamiast receptur na nalewki znajdziemy bardzo ciekawe przepisy na własne wódki – ziołowe, owocowe, zbożowe, na miodzie itd. Dużo jest także porad dotyczących techniki domowej destylacji – wraz z przekrojowymi ilustracjami. Pędzenie bimbru wprawdzie wciąż jest w Polsce niezgodne z prawem, ale czytać na szczęście wolno.

47. Jan Wisniewski „Vodka. Discovering, exploring, enjoying” (Rylend Peters & Small) – przykład jak można napisać krótką, a interesującą książkę, wprowadzającą laików w świat wódek. Zaledwie 60 ilustrowanych stron niedużego formatu, a jest tu to co najważniejsze: o historii wódki, i o produkcji, i o kulturze picia, o krajach, które z wódki są znane. Zabawny jest rozdział o toastach („chusniem bo usniem – this means ‘let’s down another one, or we’ll fall asleep’, which unfortunately doesn’t rhyme when translated”). W Finlandii do 1991 roku obowiązywał zakaz sprzedaży alkohole w weekendy, powstało więc określenie „piątkowa wódka”, jak nazywano duże zakupy na weekend. Pito w domach, bo wyszynki były przez represyjne państwo zamknięte.

48. Stuart Walton, Brian Glover „The Ultimate Encyclopedia of Wine, Beer, Spirits & Liqueurs” (Hermes House) – interesująca mnie część, czyli Spirits & Liqueurs zajmuje sto stron, 1/5 książki i są to informacji podstawowe i dość wybiórcze, nie mniej można znaleźć kilka ciekawostek. Zdjęcia butelek w wielu przypadkach są nieaktualne – wydanie jest z 2011 roku, a np. polska Pieprzówka tu przedstawiona w tej wersji jest nieobecna na rynku od połowy lat 90. XX wieku. Książka zatem głównie dla osób, które dopiero zaczynają się wgłębiać w tajniki świata alkoholi. Dodam jednocześnie, że część i winie i piwie jest dużo bogatsza.

49. Łukasz Czajka (red.) „Starka – Perła w koronie polskich trunków (Agapress) – książka niewielkich rozmiarów, stanowiąca wybór różnych tekstów, także z XIX wieku, będzie z pewnością gratką dla koneserów Starki. Można tu także znaleźć informacje ciekawe dla kolekcjonerów miniaturek.

50. „Polmos Wrocław” (Oficyna Artystyczno-Wydawnicza W Kolorach Tęczy) – książka pisana w innych czasach, kiedy Polmos Wrocław był jeszcze zakładem państwowym, który próbuje odnaleźć się w nowych warunkach gospodarczych, ma ponad 400 pracowników i intensywnie inwestuje w nowe maszyny do produkcji wódek. Pod każdym względem – także edytorskim (wklejane na karty etykiety wódek) – pozycja wyjątkowa, jako fragment historii polskiego przemysłu spirytusowego. Zdjęcia i tekst dokumentują historię wrocławskiego zakładu, pierwszej fabryki jaką w 1945 roku otwarto w zburzonym Wrocławiu. Największą wartość mają wspomnienia dawnych pracowników, którzy często podejmowali pracę w 1945 i 1946 roku. Szkoda, że tych wspomnień spisano i opublikowano tak niewiele, stanowią ciekawy dokument minionych czasów.

51. Hubert Czochański „Bimbrownictwo na Podlasiu” (Muzeum Podlaskie w Białymstoku) – krótka książeczka przedstawiająca tradycje bimbrownicze na Podlasiu, sięgające jeszcze czasów rozbiorów. Autor wyróżnia cztery szkoły bimbrowników: leśną (okolice Gródka i Michałowa), bagienną (okolice Rzeki Biebrzy), podmiejską (okolice Czarnej Białostockiej) oraz polną (Gródek, Michałowa, Walił). Zebrane zdjęcia pokazują jak działaja takie leśne bimbrownie. Wymienia też regionalne trunki na bazie bimbru jak: bukwicówka, miodówka, pieprzówka czy rodzynkówka.

52. Julian K. Hombek „Wino, Armagnac, calvados” (HEK Hombek Urban) – to książka pisana przez amatora z wykształceniem technicznym, jest w niej trochę błędów merytorycznych, trochę nieporadności językowej, ale to wszystko ma swój urok, bo autor relacjonuje swoje upodobania ze skromnością, a jednocześnie radością człowieka, który dzieli się swoją pasją. Mniej tu zatem fachowej wiedzy, a więcej porad – jak kupić dobre wino i zapłacić za nie niewiele, co warto obejrzeć przy okazji podróży do Gaskonii śladem armaniaku czy do Normandii, gdzie wytwarza się kalwados. Są też porady dotyczące degustacji, garść własnych wrażeń smakowych, ale niewiele, więcej o historii i geografii trunków. Informacje są wybiórcze – zebrane podług gustów autora, bez ambicji by opisać wszystko.

53. Halina Ondrusz, Anna i Józef Ondruszowie „Słownik pijacki” (Beskidzka Oficyna Wydawnicza) – to właściwie nie tyle słownik pijacki, co słownik pijackiej gwary góralskiej. Pozycja nieoceniona, zbiera bowiem m.in.: nazwy trunków, określenia pijaka, karczmy, popijawy, anegdoty góralskie z alkoholem w roli głównej, poezję pijacką, krótkie formy prozatorskie. Widać silne przenikanie się terminów polsko-czesko-słowackich i wspólne tradycje, także konsumpcyjne.

54. „Współczesne kierunki rozwoju gorzelnictwa rolniczego” (NOT) – książka koszmarnie wydana, stanowi pokłosie konferencji i zawiera zbiór referatów. Był to czas, Kidy w Polsce działało blisko 1000 gorzelni rolniczych (dziś jest ich prawie dziesięciokrotnie mniej). Już wtedy zwracano uwagę na niską efektywność ich działalności, niekonkurencyjność w porównaniu z gorzelniami z krajów zachodnich, przede wszystkim duże zużycie energii, niegospodarne używanie surowców i straty w procesie destylacji, a także brak automatyki. Przynajmniej to ostatnie się zmieniło, jednak niska efektywność była powodem likwidacji kolejnych gorzelni w warunkach wolnego rynku. Zastanawiano się nad możliwością wykorzystania alkoholu do produkcji paliw, a także nad bardziej efektywnymi metodami fermentacji. Ciekawy materiał jako przyczynek do historii polskiego gorzelnictwa rolniczego, branży niestety zamierającej z uwagi na niską opłacalność produkcji spirytusu. Taniej jest sprowadzać go z zagranicy, i to nie koniecznie z zachodu, gdyż kupowany jest głównie na Ukrainie i Białorusi.

55. Adam Dunin „Wykład teoretyczno-praktyczny sztuki wyrabiania i pędzenia spirytusu, robienia wódek i likierów” (N. Glucksberg) – wydana w 1820 roku w Warszawie rozprawa Adama Dunina była jedną z pionierskich w polskim piśmiennictwie prac poświęconych nie tylko historii gorzałki, ale przede wszystkim technologiom nowoczesnej produkcji. Był to czas, kiedy destylacja ciągła wciąż była nowinką. „Wynalazek Pistoriusza zdając się zapowiadać ostateczną doskonałość, wzbudził we mnie chęć ogłoszenia go ziomkom, upatrując, iż przez rozprzestrzenienie się onegóż, wielkie korzyści dla kraju spłynąć mogą, tak dzięki osiągniętym oszczędnościom palnego materiału, którego niedostatek coraz bardziej daje się we znaki w prowincji mego rodu, jako też nierównie wielką oszczędnością pracy ludzkiej i kapitałów na zakłady mniej doskonałych aparatów gorzelniczych” – pisał z iście pozytywistycznym zacięciem Adam Dunin. Autor omawia proces technologiczny począwszy od przygotowania surowców, ziaren i suszenia słodu po konstrukcję i wydajność nowych technik gorzelniczych – sztuki wypalania spirytusu, jak pisze. Są tu też receptury dotyczące zarówno oczyszczania surówki, jak i tworzenia wódek gatunkowych („zaprawiania ich korzennymi i pachnącymi istotami”), są też zebrane stare przepisy na wódki gdańskie i wrocławskie.

56. Janausz Ramm (red.) „Almanach wódek polskich” (Agencja Informacyjna) – rzecz już bardzo archaiczna, wydana w 1996 roku, przedstawia rynek polskich wódek w okresie poprzedzającym prywatyzację Polmosów, z bogactwem marek i smaków jakie pojawiły się w Polsce na początku lat 90. XX wieku.  Ciekawa dla osób, które interesują się historią polskich alkoholi, jest to bardziej katalog ofertowy niż typowa książka.

57. „La Dolce Vita. Whisky” (G+J Gruner+Jahr Polska) – mała popularyzatorska publikacja, wydana tak dawno, że whisky blendowane omawiane są tu przy regionach Szkocji na równi z single malts, których na początku XXI wieku było jeszcze stosunkowo niewiele. Książka tylko o whisky szkockiej, głownie o jej historii. Swego rodzaju wartością są cytowane tu fragmenty utworów z angielskie literatury i poezji poświęcone opiewaniu whisky.

58. Pierre Duplais „A treatise on the manufacture and distillation of alcoholic liquors” (H. C. Baird) – klasyczna pozycja, wydana w 1871 roku, ciekawa dla osób, które interesują się historią alkoholi, choćby ze względu na zawarte w niej definicje oraz opisy dawnej technologii destylacji. Przystępnie napisana i dostępna bezpłatnie w zasobach biblioteki Google.

59. Harrisom Hall „The distiller” (J. Biorex Printers) – kolejna klasyczna pozycja, wydana w 1818 roku, pisana przez Amerykanina i przedstawiająca ówczesną wiedzę nie tylko o destylacji, ale też o historii mocnych alkoholi, w tym ciekawe obserwacje dotyczące kultury picia wśród Indian. Pisana z pasją i prostotą, dziś ciekawa głównie jako dokument epoki. Dostępna bezpłatnie w zasobach biblioteki Google.

60. Alexander Byrd „Alkohole wykwintne – przewodnik konesera” (Wydawnictwo Aura) – jeden z pionierskich leksykonów poświęconych alkoholom, pisany w czasach, kiedy nie było jeszcze internetu, a na półkach polskich sklepów wciąż obecna była bogata oferta Polmosów. Wielu opisywanych tu wódek i likierów już nie ma (Angielska Gorzka, Cacao-Choix, Myśliwska, Mandarin Ginger, Jarzębiak na winiaku, Krakowianka, Klubowa itd.), a szkoda. Wiele informacji jest błędnych, ale też trzeba mieć świadomość, że wiedza na temat whisky czy koniaku, a i wyobrażenie o potencjale tych trunków, w 1996 roku była zupełnie inna niż dzisiaj. Od tamtego czasu na rynku alkoholowym zmieniło się prawie wszystko.

61. Hector Sanchez „Tequila. The Spirit of Mexico” (Hector Sanchez) – słabiutka książka, na dokładkę powtarzająca nieprawdziwe mity, jak ten, że tequilę destylowano w prekolumbijskim Meksyku. Indianie nie znali sztuki destylacji, przywieźli ją wraz z prochem i metalurgią europejscy przybysze, potrafili jedynie uzyskiwać przefermentowany napój z agawy, znany jako pulque, a mający moc piwa. Tequila narodziła się prawdopodobnie w XVI lub nawet XVII wieku, a pierwszy udokumentowany zakład produkujący tequilę założył w 1758 roku Jose Antonio Cuervo. Wracając do książki urodzonego w sercu tequili, w stanie Jalisco, Hectora Sancheza – nie ma w niej absolutnie nic, czego nie można znaleźć w ogólnodostępnych źródłach. Autor nie przedstawia producentów, nie omawia marek, nie zajmuje się smakiem i aromatem (bardziej interesują go ceny trunków, tyle że ceny w Meksyku mają się nijak do cen w innych częściach świata). A szkoda, bo brakuje dobrej monografii o tequili, najlepiej obejmującej także mezcal i mniej znane destylaty z agawy jak: sotol, bacanora czy raicilla.

62. John Stone „Making Gin & Vodka. A Professional Guide for Amateur Distillers” (Saguenay International) – autor w prosty sposób wyjaśnia jak produkować w domowych warunkach alkohol, nie tylko tytułowe gin i wódkę, ale też whisky czy brandy, omawia proces fermentacji, destylacji i infuzjowania trunków, pisze o historii trunków, kwestiach prawnych (głównie w Kanadzie) oraz sprawach związanych z BHP. Wśród wielu podobnych publikacji ta niczym się nie wyróżnia.

63. Paweł Miłosz Lipnicki „Johnnie Walker Red Book” (Diageo Polska) – książka napisana chyba z myślą o inspiracji dla barmanów (sporo ciekawych przepisów n drinki z whisky Johnnie Walker Red Label), niż o miłośnikach szkockich blendów. Spodziewałem się więcej o historii marki Johnnie Walker, o jej marketingu, o składzie mieszanek etc., tymczasem są tu tylko najbardziej podstawowe informacje i jedyną wartością dla osób zainteresowanych historią whisky mogą być ciekawe archiwalne zdjęcia, nie ma ich jednak zbyt wiele. Autor jest aktorem, ale też ambasadorem marki Johnnie Walker w Polsce, książka była wydana jako materiał bezpłatny, a jest ładnie wydana, twardą okładką, kolorowymi ilustracjami.

64. Andrzej Fiedoruk „Okowita, przepalanki i nalewki” (Zysk i S-ka) – książka jakich na rynku wiele, wypełniona głównie przepisami na domowe nalewki, wymieniam ją tu tylko dlatego, że kilkadziesiąt stron autor poświęcił metodom domowej produkcji alkoholu (bimbru) a także historii wody życia.

65. Judyta Fibiger „Świat wg Smirnoffa” (Stowarzyszenie Smirnoff Club) – sporo ciekawostek – historycznych i literackich, dobrze dobrane cytaty, jednak informacje o samych alkoholach często błędne (np. Holendrzy robią w średniowieczu z wina wódkę, a Hiszpanie odkrywają na nowym kontynencie trunek o nazwie tequila i tym podobne), co właściwie dyskwalifikuje tę pozycję.

66. Władysław Bogatyński „Walka z pijaństwem w renesansowym Krakowie” (Towarzystwo Miłośników Historii i Zabytków Krakowa) – praca z 1954 roku. Autor wychodzi od tego, że pijaństwu winny jest kapitalizm: „Tradycja alkoholowa ma swoje źródło w szarym życiu, spędzonym w warunkach ustroju kapitalistycznego z jego wyzyskiem, beznadziejnością i szarzyzną, gdzie istotnie tylko z alkoholem związane były rzadkie i jaśniejsze chwile. Państwo Ludowe prowadzi walkę z nadużywaniem alkoholu, ukazując postawę abstynencką jako najwłaściwszą z punktu widzenia medycyny i higieny psychicznej. (…) Bolesław Bierut najwyraźniej zaznaczył, że nie ma dla alkoholików miejsca w życiu publicznym Państwa. Ostre ustawy karzą opilstwo i związane z nim chuligaństwo”. Dopiero po tej inwokacji autor opisuje jak to drzewiej bywało, w wiekach od XIV do XVIII, a więc nie tylko w okresie renesansu, wniosek jest jednak taki, że bywało źle, z opilstwem sobie nie radzono, studenteria rozrabiała, karczmarze zbijali szmal, a ludzie oświeceni pisali mniej lub bardziej złośliwe pamflety na „Pijaństwo nieposkromione i pijusów” (jak pisał Krzysztof Opaliński).  Krótki wywód historyczny kończy się ponownym nawiązaniem do czasów współczesnych. „Nie rozumiano jednak w tych czasach, że pijaństwo jest nie przyczyną, ale skutkiem wyzysku ekonomicznego i krzywdy społecznej, jaka w Krakowie, podobnie jak gdzie indziej, panowała. Zrozumienie tych zjawisk i racjonalna walka z pijaństwem zjawiły się dopiero w naszych czasach jako rezultat wielkich przemian społecznych, do których przyszło w Polsce Ludowej” 🙂

67. David Milsted „Whisky” (Da Capo) – wydana w serii „Dobry blef wchodzi w krew!” książka jest pełna tak kardynalnych i głupich błędów, że lepiej w ogóle do niej nie zaglądać, by coś z tych głupot nie zostało w głowie.

Scroll to Top
Spirits logotyp czarny

Dostęp zablokowany

Nie spełniasz wymogów dotyczących wieku użytkowników strony.
Warsaw Spirits Competition 2024

Rejestracja otwarta

Zgłoś swoje uczestnictwo w festiwalu!

Spirits logotyp czarny

Czy ukończyłeś/aś 18 lat?

Treści na tej stronie przeznaczone są wyłącznie dla osób dorosłych.