bardzo nietypowe amaro. O ile w aromacie dominują pomarańcze, mandarynki i delikatnie czuć zioła (głównie mięta) oraz przyprawy korzenne, to w smaku… pierwsze tony to pietruszka i seler. Do tego powidła z orzechów włoskich, dżem pomarańczowy. Ciekawe i dobre w smaku. Finisz bardzo orzechowy, nic typowego dla amaro, jak: piołun, mięta, karczoch, rabarbar, chinina, goryczka… Mam wrażenie, że cała gorzkość tego trunku pochodzi z orzechów włoskich, a cała słodycz z posypanych cukrem skórek gorzkiej sewilskiej pomarańczy. Przyjemnie deserowy, nie podawałbym go ani jako digestif, ani aperitif, lecz w małych kieliszkach do ciast, owoców, orzechów, lodów… – Rzeczywiście, jest to nietypowe amaro. Do maceracji wykorzystaliśmy piętnaście śródziemnomorskich botaników, z których najważniejsze są te gorzkie, jak korzeń goryczki, anyż gwiaździsty, skórka gorzkiej pomarańczy czy kurkuma. Jednakże prawdziwy sekret smaku tego amaro, to bazowy alkohol – jest to destylat z winogron, który u nas nazywa się „most”. Daje on delikatność, której nie da się osiągnąć, stosując alkohol zbożowy – tłumaczy Silvia Blasoni, kierownik ds. eksportu w firmie Bepi Tosolini. Nie wymienione składniki to: piołun, soliród, zatrwian, kritmum, dzięgiel, czapetka pachnąca, melisa, mięta, imbir, cytryny, rozmaryn, rabarbar i tatarak. Alkohol był destylowany w alembikach, a po maceracji dojrzewał w beczkach z drewna jesionu. Po leżakowaniu obniżono moc wodą z alpejskiego strumienia, dodano cukru i zabutelkowano z mocą 30%.