Ballantine’s należy do moich ulubionych mieszanych whisky, oczywiście jeśli pominiemy milczeniem wersję Fine, która nadaje się tylko do koktajli. Z zainteresowaniem przyjąłem trzy nowe, limitowane, edycje: Ballantine’s: 2014 Golf Limited Edition 17 yo i 2014 Golf Limited Edition 21 yo oraz Ballantine’s 17 yo Final Signature. Dedykowane są głównie na rynek azjatycki i do stref wolnocłowych, ale także na rynek polski, co znaczy, że Pernod Ricard pilnie śledzi wzrosty konsumpcji whisky w naszym kraju. Usiadłem do degustacji, zastanawiając się przede wszystkim, czy poza opakowaniem cokolwiek je różni od wersji tradycyjnych.
Opakowania wersji golfowej są, co tu dużo mówić, brzydkie. Niby mają się kojarzyć z grą, z trawą etc., ale są mało wyraźne, szkło odbija światło i blade litery są jeszcze bledsze, poza tym rysunek golfisty zupełnie nie pasuje do stylistyki Ballantine’sa. Obydwie mają 40%, podczas gdy wersje tradycyjne miały 43%. Miały, bo już nie mają, Ballantine’s wypuścił ich nowe edycje także w wersjach 40%, tych jednak nie maiłem okazji próbować, więc porównywać mogłem tylko do klasycznych 43%. W przypadku Golf Limited Edition różnice z oryginalnymi wersjami 17 yo i 21 yo są właściwie minimalne (ale są!), przede wszystkim to mniej słodowe aromaty, a w ustach więcej nut morskich, soli i jodyny. Podejrzewam jednak, że tych różnic nie będzie przy porównaniu z nowymi wersjami 40%.
Ballantine’s: 2014 Golf Limited Edition 17YO to whisky o bardzo słodkim, uwodzącym aromacie, w nosie czujemy wiśnie w czekoladzie, nie ma tych ziół i dymu typowych dla klasycznej edycji 17 yo. W ustach również dużo słodyczy, więcej niż zwykle w Ballantine’się – mleczna starta czekolada, ale też sól, może solony karmel. Finisz charakterystyczny dla marki – nuty wytrawne, lekkie akcenty ziół, również solony karmel.
Ballantine’s: 2014 Golf Limited Edition 21YO to tak samo jak w przypadku wersji klasycznej, niepotrzebnie wydane większe pieniądze, bo „siedemnastka” jakościowo jest na tym samym poziomie. Oczywiście, w smaku są różnice – w aromacie pojawiają się nuty owoców, dojrzałych czerwonych jabłek, truskawek, arbuza. W wersji limitowanej smak jest chyba bardziej wytrawny, gryzący, niż w wersji klasycznej, ale też czuć w ustach cukierki typu butterscotch. W finiszu dużo wytrawności, lekka ziemista nutka goryczki.
Ballantine’s 17YO Final Signature Glentauchers Limited Edition to już inna bajka. Tu różnie w smaku i aromacie są wyraźne. Jak poprzednie, ma 40%. Powstał dla uczczenia współpracy z destylarnią Glentauchers ze Speyside. Ten mało znany single malt (dostępny właściwie tylko w limitowanych edycjach, np. Gordon & MacPhail) niemal w całości trafia do mieszanek Ballantine’s, jest jej podstawową whisky słodową (inne to: Glenburgie, Miltonduff i Scapa). Final Signature jest zdecydowanie ciemniejszy niż wersja podstawowa i niż 2014 Golf Limited Edition, odnoszę jednak wrażenie, że zwyczajnie dodano więcej karmelu by zmienić barwę. Aromat ma bliski klasycznemu 17YO, tyle, ze z nuta toffi, w ustach ma natomiast niezbyt przyjemny „mineralny” posmak, a w finiszu wyczuć można… pokrzywę. Szczerze mówiąc, nie jest najlepszą wizytówką dla destylarni Glentauchers. Nie ma tego przyjemnego słodko-cierpkiego zrównoważenia tak typowego dla „siedemnastki”. Wart uwagi tylko jako jednorazowa ciekawostka, w domowym barku lepiej jednak trzymać o wiele tańszą i lepszą wersję klasyczną.
Na koniec przegląd cen, klasycznych butelek 0,7 l. Wszystkie te edycje są dostępne w Polsce, więc ceny podaję w złotówkach.
Ballantine’s 17YO (już nowa wersja, 40%) – 199 zł.
Ballantine’s: 2014 Golf Limited Edition 17 yo – 295 zł.
Ballantine’s 17YO Glentauchers Limited Edition – 265 zł
Ballantine’s 21YO (klasyczna edycja 43%) – 319 zł
Ballantine’s: 2014 Golf Limited Edition 21 yo – 420 zł
Gdybym miał wybierać, czy dla siebie, czy na prezent, to absolutnie sięgnąłbym po klasyczny 17YO, bo to zwyczajnie świetna mieszanka. O poziom wyżej jest naprawdę luksusowy i doskonały 30YO, ale ten kosztuje 749-899 zł (w zależności od wersji). Jest też 40YO, ale o cenie i liczbie wprowadzonych do obiegu butelek nawet nie ma co wspominać. Ludzi, którzy próbowali czterdziestoletniego Ballantine’sa można pewnie policzyć na palcach. W Polsce sprzedano jedną jej butelkę, za ponad 25 tys. zł.