Wódka zbożowa, produkowana przez słynące z brandy zakłady Sarajishvili. Gruziński klasyk jeśli chodzi o wódkę, ale trzeba pamiętać, że to kraj winem, chachą i brandy płynący. Wódka jest tu ciekawostką. I tak ją potraktujmy.
Iverioni Classic (40%)
W wersji Classic bardzo wyczuwalny jest glicerol, łzy są tłuste i powolne, w aromacie czuć cukier, w ustach też bardzo słodko, bardziej przypomina biały rum niż klasyczną zbożową wódkę. Mam wątpliwości, czy to nie blend zboża z melasą. Mimo tych oczywistych wad jest to wódka przyjemna w smaku, w finiszu cukier się karmelizuje, jest lekko przypalony, pojawia się też zaskakująca nuta owoców granatu. Z uwagi na swoją słodycz i delikatność zapewne sprawdzi się zarówno w koktajlach, jak i jako wódka weselna.
Iverioni Original (40%)
Nadal oleista, łzy powolne, ale w aromacie nie ma już dominanty cukru, natomiast pojawia się zapach naftaliny, typowy dla wódek starej daty. Wódka nostalgiczna, bo taki aromat miała większość polskich wódek w latach PRL, zanim zaczęto je filtrować po raz enty. W smaku – z charakterem. Jest tu i pieprz, i wanilia, a i nuty mineralne, nawet korzenne. W finiszu dominuje pieprz (plus naftalina), ale nie pieczący, delikatny.
Iverioni Terragon (40%)
Z dodatkiem estragonu, ale chyba nie tylko, bo w aromacie czuć także: anyż, koper, kmin, miętę. Smak słodki, przyjemnie ziołowy, nie tak aromatyczny jak zapach. Do dziczyzny, ale i do golonki się nada. Dobra ziołowa wódka do ciężkiego mięsiwa. W finiszu dużo kminu. Można ją pić też pod czarny litewski chleb, najlepiej ze słoninką.
Iverioni Lemon (40%)
Producent reklamuje się, że to cytryny z Gruzji. Być może, smakują jak z Izraela czy Cypru. Czyli są bardzo aromatyczne. W przypadku tej wódki jednak trudno oceniać aromat cytrusów, bo w nosie bardzo czuć za mocno spirytus i te naftalinowe nuty (plus wanilia). W ustach słodko-gorzka, bynajmniej nie kwaśna. W degustacji w ciemno miałbym z tą wódką problem, chyba bym stawiał na żółty grejpfrut. Źle zbalansowana, bo niby jest cukier, ale bardziej na początku niż końcu, after taste jest mało przyjemny – gorzki.
Iverioni Pepper (40%)
Jeśli ktoś ma w pamięci Absolut Pepper, to niech zapomni. Tym bardziej o pieprzówce Stocka czy nawet Gutta. To jest wódka zupełnie innego rodzaju. Tu nie ma pieprzu czarnego, a być może pieprz kajeński, a bardziej prawdopodobne, że palące papryczki chilli. Aromat jest jeszcze w miarę delikatny, nie zdradza w pełni tego, co będzie na języku. W ustach… no może nie Piekło i Szatani, ale jest zdecydowanie, ostro, i żadnego słodzenia. Smak przesuszonych ostrych czerwonych papryczek piri-piri lub innych w tej klasie ostrości. A jednak, ta wódka nie jest tylko ostra. Jest jednocześnie, zwyczajnie smaczna. Idealny komponent do marynat mięs – dziczyzny, baraniny, wołowiny. Do sosów, zaryzykowałbym do sałat. Mi bardzo smakuje solo, choć nie jestem miłośnikiem pikantnych wódek. Czuć, że udało się do tego maceratu znaleźć pierwszej klasy aromatyczne papryczki.
I na koniec – zrobiłem sobie w kieliszku blend wódek Terragon + Pepper. Aromat – ku mojemu zaskoczeniu – zabrał pieprz. Owszem, pozostały estragon, koper i kmin, przykryte jednak nutą pieprzu. Smak – świetny. I zioła, i gorycz. Absolutnie rekomenduję taką właśnie wersję. Kupcie moi drodzy te dwie wódki i je zmieszajcie, eksperymentujcie ze mną, zanim master blender z destylarni zrobi to za nas.