To zdumiewające, jak niewiele informacji o jednym z największych fabrykanckich rodów przetrwało burzliwą historię Polski. Niewiele wiadomo o kolejnych pokoleniach twórców Wódki Monopolowej Baczewski, o ich inwestycjach, często nie są nawet znane dokładne adresy zakładów produkcyjnych, zaginęły dokumenty dotyczące zmian kapitałowych czy sukcesji. Pozostała marka, jej renoma, legenda, i bardzo dużo informacji na temat produktów. Przetrwały też całkiem okazałe kolekcje butelek (w tym pełnych) i etykiet od trunków Baczewskiego, co pozwoliło pięknie zilustrować książkę poświęconą historii rodziny i jej wyrobów.
Na etykietach wyrobów Baczewskiego widnieje data 1782. Wówczas to we wsi Wybranówka koło Bóbrki, 44 km od Lwowa, Layb Baczeles założył swoją fabrykę wódek. Bardzo niewiele wiadomo o tamtym okresie, ani o wyrobach Baczelesa, a nawet o tym, kiedy dokładnie i w jakich okolicznościach potomek (być może wnuk) Layba Baczelesa zmienił nazwisko na Baczewski. Zachowany dokument pozwala jedynie określić, że w 1854 roku posługiwano się już marką L.M. Baczewski (Leopold Maksymilian). Wówczas też firma miała już swój oddział w Wiedniu, trzeba bowiem pamiętać, że działała na terenie cesarstwa Austro-Węgierskiego. Firmę rozwinął Józef Adam Baczewski (1829-1911) i to za jego czasów marka stała się sławna także poza C.K. Monarchią. Co ciekawe, mimo udziału w Powstaniu Styczniowym, Baczewski był szanowaną personą na carskim dworze. Wyroby Baczewskich opatrzone były godłem Carsko-Królewski Dostawca Dworu (K.u.K. Hoflieferant). Firma zbierała liczne nagrody, a zakład był jednym z najnowocześniejszych w Europie. Kolejny z rodu, Leopold Baczewski, otrzymał od cesarza Franciszka Józefa tytuł szlachecki Edler von Chomczyc.
Zakład przetrwał I wojnę światową. Lata II RP to Państwowy Monopol Spirytusowy, który niekorzystnie odbił się na kondycji branży wódczanej, ale marka Baczewski w tych czasach radziła sobie więcej niż dobrze. Przede wszystkim była ceniona w wyższych sferach, poza tym była najważniejszą marką eksportową wśród polskich wódek gatunkowych. Szczególnie lubiane były: pomarańczówka, wiśniowa czy likier Sauverain, ale produkowano tu też m.in.: starki, żytniówki, araki, winiaki i wiele innych trunków. Firma zbierała główne nagrody na festiwalach na całym świecie, produkty Baczewskiego podawano nawet na brytyjskim królewskim dworze.
Wojna pogrzebała wszystko. 14 września bomby Luftwaffe doszczętnie zniszczyły zakład na Zamarstynowie, spłonęły zapasy spirytusu. 22 września do Lwowa wkroczyli Rosjanie, 25 września aresztowani zostali Adam i Stefan Baczewscy. Stefan zginął w Katyniu, Adam nawet nie wiadomo gdzie został zamordowany.
Po II wojnie światowej udało się odtworzyć część rodzinnej tradycji dzięki ocalałemu oddziałowi w Wiedniu. Ciekawe, że nawet ten etap historii nie jest dobrze znany, nie do końca wiadomo jak doszło do połączenia rodzinnych interesów Baczewskich i Gesslerów (oni również stracili swoje zakłady w Polsce i Czechosłowacji). Powstała spółka Altvasser Gessler – J.A. Baczewski, która do dziś pozostaje firmą rodzinną, zarządzaną przez Toma i Rasiela Gesslerów. Na polskim rynku dostępne są takie wyroby jak: Monopolowa Baczewski, Dry Gin, Ovovit, Pomarańczówka, Jeżynówka czy Orzech Laskowy.
Szkoda, że książka jest niedostępna w księgarniach, wydana bez numeru ISBN, stanowi rodzaj gadżetu dodawanego do zakupu wódek Baczewski w sklepach Centrum Wina. Ta ciekawa publikacja, dokumentująca ważny wycinek polskiej historii, powinna trafić do bibliotek i cieszyć szersze grono czytelników.