Jim Murray’s Whisky Bible 2014

To już dziesiąta edycja „Biblii whisky” – zgodnie z tytułem i zamierzeniem autora, najważniejszej i najbardziej wyczekiwanej każdego roku książki zawierającej noty degustacyjne whisky i whiskey, bo autor recenzuje też bourbony. Książka wyczekiwana, ale jednocześnie szalenie kontrowersyjna. Za whisky 2014 roku Jim Murray uznał Glenmorangie Ealanta 1993 – doceniając jej niecodzienny, nieco surowy smak, dwa kolejne miejsca na podium przyznał trunkom amerykańskim, są to: bourbon William Larue Weller oraz rye whiskey Thomas Handy Sazerac Rye. Jim Murray ocenia whisky w skali 0-100 punktów, przy czym punkty zdobywa się w czterech kategoriach, w każdej można uzyskać po 25 punktów, są to: nos, smak, finisz i zbalansowanie, czyli ostateczne wrażenie jakie robi trunek. Cena nie ma żadnego wpływu na ostateczną ocenę, bo – jak słusznie uważa autor, dla jednych coś może być bardzo drogie, dla innych nie koniecznie, poza tym w jedynym kraju ta sama whisky kosztuje drożej, w innym taniej z uwagi na politykę celną, podatkową czy decyzje handlowe samych producentów. Murray natomiast zdecydowanie ujmuje punkty whisky zabarwianym karmelem, toczy w tej sprawie od dziesięciu lat obsesyjną wręcz batalię z producentami i organizacjami skupiającymi producentów whisky, a ostatnio głośno też protestuje przeciwko finiszowaniu bourbona w jakichkolwiek beczkach, gdyż zgodnie z prawem i tradycją powinien on leżeć wyłącznie w nowych beczkach z białego amerykańskiego dębu. Z jednej strony ma niewątpliwie rację, dla konesera whisky karmel jest swego rodzaju oszustwem, gdyż wprowadza w błąd co do wieku destylatu i rodzaju beczki, drugiej strony – whisky robiona jest nie tylko dla koneserów i znawców, a zwykły klient chce żeby miała ciemniejszy kolor i na dokładkę nie kosztowała dużo. Ostatecznie zaś powinien liczyć się smak. Murray jest też przeciwnikiem dodawania do whisky wody, degustuje trunki zawsze w takiej samej temperaturze i w takiej samej szklance… a przynajmniej tak deklaruje, jak jest naprawdę, on jeden wie. Przez ostatnich 10 lat Jim Murray spróbował 12500 whisky i pod tym względem jest absolutnym rekordzistą, przygotowując najnowszą edycją spróbował 1127 whisky. Przez część roku jeździ po świecie i degustuje, a potem wraca do domu i wszystko opisuje – tak powstaje jego biblia, książka wydana na biblijnym papierze, to blisko 400 stron zapisanych drobnym maczkiem, pomyślana tak by można ją mieć zawsze w kieszeni gdy idziemy do baru na whisky. Łącznie w wydaniu 2014 omówionych jest ponad 4500 whisky. A teraz trochę o kontrowersjach. Zacząć należy od tego, że Murray nigdy nie przyznał whisky noty 98 i więcej punktów. W 2014 roku 97,5 punktów, czyli maksimum otrzymały: szkockie malty: Ardbeg Uigeadail, Scotch Malt Whisky Society Cask 33.120 Aged 8 years (Arbeg), wspomniana Glenmorangie Ealanta 1993 oraz Old Pulteney Aged 21 years, z blendów tak wysoką ocenę dostał Ballantines 17 yo, z bourbonów: George T. Stagg, William Larue Weller i William Larue Weller bott Fall 2011 oraz wspomniana żytnia Thomas Handy Sazerac Rye. Nie mam doświadczenia Jima Murraya, moje własne noty degustacyjne whisky obejmują niewiele ponad 700 pozycji, jest to jednak dostateczni dużo, by się zadziwić. Przede wszystkim moim zdaniem Murray ocenia zbyt wysoko większość whisky z niskiej półki, niewiedzieć czemu winduje np. Finest Ballantinesa wyżej niż wspaniały blend trzydziestoletni tej marki. Postanowiłem jednak popatrzeć jak Murray ocenia te whisky, za które nie dąłbym złamanego grosza oraz te, za które zapłaciłbym worek złota (doceniając ich jakość). Zacznijmy od blendów: Label 5 – dla mnie nie do picia, Murray za podstawową wersję daje 75 punktów, czyli uznaje ją za przeciętną, podobnie z Lauder’s czy Scottish Collie, Matisse Old daje aż 85 punktów, ja bym jej nie polecił do dolania do coli (swoją drogą w ogóle odradzam picie whisky z colą), zdumiewają mnie też wysokie noty dla bardzo przeciętny blendów jak: Passport, Red Johnny Walker, VAT 69, William Lawson’s czy Queen Margot. Za to jedna z najlepszych według mnie mieszanek świata – Johnnie Walker Blue King George V jest oceniona na poziomie Red Label, bo za dużo karmelu dodają! Hola, to nie jest uczciwe. Cutty Sark w wersjach 15 i 18 yo też są moim zdaniem skrzywdzone, ale może nie aż tak wyraźnie to kontrastuje jak przy King Goerge V. Dimple 12 yo osobiście wolę niż 15 yo, ale to już sprawa gustu, Murray punktuje odwrotnie. H&B 12 yo nie uwzględnił, dziwne. Z oferty Old St. Andrews przedstawia tylko podstawową wersję Clubhouse, tymczasem są to wspaniałe blendy, zwłaszcza piętnastoletnia Nightcap. Teraz single malty. Zdecydowanie pokrzywdzony jest Bowmore, oceny poniżej 80 punktów dla Bowmore 17 yo i 18 yo mnie zaskoczyły. Bowmore 25 yo to dla mnie jedna z najlepszych whisky, tymczasem Murray ocenia ją niżej niż np. Auchentoshan 12 yo. Wyśmienita Caol Ila 18 yo tu oceniona niżej niż ich podstawowa wersja 12 yo. Kolejna niedoceniona whisky to Dalmore, szczególnie w wersji 18 yo, tak samo Edradour. Piękny Glen Garioch 15 yo tu jest niżej niż przeciętny jak dla mnie Glen Garioch 12 yo. Laphroaig Islay Single Malt Triplewood potraktowany obcesowo, Mortlach 16 yo zasługuje na więcej respektu, tak samo Tomintoul 12 yo Sherry Cask, Oban 1989 Double Matured (były kolejne edycje, piłem 2003 i 2011) pominięty. Z żalem nie znalazłem u Murraya najlepszego jak dla mnie single malta – Glenrothes 35y z edycji Duncan Taylor (beczkowany w 1968 roku). To tylko część wynotowanych rozbieżności ze Szkocji. Kraje europejskie, zwłaszcza Niemcy, oceniane są zdecydowanie na wyrost. Żytnie whisky za to na ogół przecenione, zwłaszcza Bulleit 95 Rye, moim zdaniem bardzo przeciętny trunek, a tu oceniony na 96. W kategorii bourbonów nie mam właściwie zastrzeżeń, może bym gorzej ocenił Ancient Age, a wyżej Old Fitzegrald’s 1849, ale to są drobnostki i każdy ma swój smak. Dodam, że po whiskey amerykańskich trudno się poruszać, mikrodestylarnie omówione są osobno co bez indeksu utrudnia poszukiwania. Moim zdaniem książka absolutnie powinna mieć indeks także ze względu na niezależne firmy rozlewające pod swoimi markami whisky, u Murraya (słusznie) są one umieszczone alfabetycznie pod destylarniami, problem w tym, że np. Scotch Malt Whisky Society na butelkach w ogóle nie podaje destylarni. Znawcy oczywiście sobie poradzą, ale książka nie jest tylko dla znawców. Jim Murray sprzedał jej dotąd ponad 300 tys. egz., warto zatem by zadbał w kolejnych edycjach o przejrzystość i łatwość wyszukiwania. Swoją drogą papierowa „Whisky Bible” to już jednak przeżytek, ja stawiam na półce ze względów kolekcjonerskich, idąc do baru zabieram tablet i aplikację – jest „Whisky Bible Pro”, która umożliwia dodawanie własnych not degustacyjnych. 


1 komentarz do “Jim Murray’s Whisky Bible 2014”

  1. Odnoszę wrażenie, że na ocenianie whisky może mieć duży wpływ „lobbing” niektórych destylarni.

Komentarze są wyłączone.

Scroll to Top
Spirits logotyp czarny

Dostęp zablokowany

Nie spełniasz wymogów dotyczących wieku użytkowników strony.
Spirits logotyp czarny

Czy ukończyłeś/aś 18 lat?

Treści na tej stronie przeznaczone są wyłącznie dla osób dorosłych.