gin z Bielska-Białej, robiony w stylu tradycyjnej dla regionu Karpat jałowcówki, z wyraźnie pieprzną nutą w aromacie, bardziej przypomina słowacką borovickę niż holenderski genever. Dolna etykieta ma sugerować produkt limitowany, ale zamiast numeru beczki i butelki, jest tu numer linii i receptury oraz fikcyjny podpis „Master distiller John Jenever”. Jednym słowem – ściema na całego, tymczasem trunek w ustach jest bardzo przyjemny – jest tu i jałowiec, i kardamon, i posmak jabłek, ale też słodycz ziarna czy wręcz skórki chleba. W aromacie poza pieprzem – cytrusy, także uchwytne w ustach, choć nie dominujące jak to często bywa w London Dry Gin. Finisz wręcz słodki, bardzo delikatny, na samym końcu grejpfrut w cukrze. Udało się w Bielsko-Białej stworzyć naprawdę ciekawą recepturę, zupełnie inną niż Gin Lubuski. John Jenever jest lekki i nie tylko do koktajli, świetnie smakuje sam w kieliszku. Moc – 37,5%.
Хотя мне больше по душе – Джон джин – ориджинал женевер)