„Książka ta jest raczej zaproszeniem do wspólnej podróży – przez miejsca, przez emocje, zachwyty, zaskoczenia, a czasem śmieszne potknięcia. Bo najpiękniejsze wspomnienia rodzą się wtedy, gdy nie wszystko idzie zgodnie z planem. Może właśnie dlatego wierzę, że podróże to jedyna rzecz, na którą wydajesz pieniądze, a mimo to stajesz się bogatszy. Bogatszy w zapachy, obrazy, ludzi, których spotkałeś – i te małe chwile, które zostają w sercu na zawsze”, pisze Małgorzata Sułek.
Książka opowiada o odkrywaniu wina, a przy okazji też miejsc i ludzi. Odkrywaniu z szeroko otwartymi oczami, młodzieńczą ciekawością świata. Wiedza uporządkowana w różnych kolorowych ramkach jest podręcznikowa.
Podoba mi się układ tej książki, naturalnie płynąca opowieść, jeden rozdział przechodzi w kolejny, jakby autorka jednym ciągiem snuła swoją podróżniczą historię, prowadząc czytelnika za sobą. Urzeka też bezpretensjonalny styl, naturalna łatwość dzielenia się własną pasją.