Z dużą ciekawością przystąpiłem do degustacji nowych smaków Żubrówki. Podoba mi się kampania promocyjna tych wódek, odwołująca się do Puszczy Białowieskiej, ale w też szerzej – do polskich lasów, tradycji i ekologii. Podoba mi się też nowe opakowanie z krótką charakterystyką trunku. Degustacyjny trójpak jest szczególnie estetyczny – kartonowe pudełko, wewnątrz ilustracje, które oddają charakter nowych wódek i butelki o pojemności 100 ml. Nowa rodzina Żubrówek powstaje na bazie naturalnych ekstraktów z drzew, wszystkie mają po 37,5%.
Żubrówka Złota Kora Dębu to tak naprawdę stara receptura Żubrówki Złotej, ekstrakt kory polskich dębów oraz leśnych ziół. Ciekawe, że w aromacie w pierwszym nosie dominuje cynamon. Głębiej poziomki, wanilia. Alkohol właściwie nie wyczuwalny, mam wrażenie, że jest łagodniejsza w aromacie niż wersja dotychczasowa. W ustach bardzo smaczna, lekko korzenna, rozgrzewająca, tu można wyczuć dębinę, ale bynajmniej nie gorzką, jest dość słodko, wydaje mi się, że bardziej słodko niż w dotychczasowej Złotej. Nabrała kobiecej delikatności, sporo wanilii, smak cukru pudru. Głębiej jest jednak także sosna, igliwie, a i żurawina – te leśne nuty są dużo bardziej wyczuwalne w smaku niż w aromacie. Jednocześnie to receptura bardzo oryginalna, nie podobna do innych polskich likierów czy balsamów ziołowych.
Żubrówka Liście Klonu z ekstraktem z liści klonu właśnie, ma aromat jesienny, wilgotnych liści, z lekką nutą cytrusową, czy może bergamotki. W smaku bardzo cytrusowa – cytryna, limonka, nawet mandarynka, ale i pigwa. Szczerze mówiąc nie czuję w smaku klonu. Widzę jej zastosowanie w miksologii, fajnie może smakować z tonikiem czy np. z sokiem grejpfrutowym, albo z miętą i limonką. Sama w sobie jest dość nijaka, producent określa jej profil jako słodko-gorzki, według mnie jest słodko-kwaśna, czyli bardziej do chińskiej niż polskiej kuchni. Nie pasuje mi do profilu kolekcji.
Żubrówka Pędy Sosny z ekstraktami sosny i przyprawami korzennymi. Aromat korzenny, ale delikatny, to ciemny, świeżo wypieczony piernik, ale też: polne kwiaty, czarne jagody, igliwie. Z całej trójki ma najciekawszy, a i najdelikatniejszy aromat, bardzo harmonijny. Konsekwentna w ustach – nadal leśno-ziołowa, z akcentem świątecznym (gałka muszkatołowa, liście laurowe). Czuć też alkohol bazowy, wyrazisty, przyjemnie zbożowy (ziarnisty). Finisz bardziej ziołowy niż korzenny, cały czas konsekwentnie leśny, tu też pojawia się posmak szarlotki, trawy żubrowej. Podoba mi się ta receptura, najbliżej jej do oryginalnej Żubrówki.