Moja ostatnia prywatna degustacja to cztery roczniki kalwadosów Christian Drouin, Vintage: 1991, 1981, 1971, 1961… Podróż w przeszłość, krok po kroku co dziesięć lat wstecz… Najstarszy ich kalwados jaki miałem okazję próbować, to Vintage 1939, ale to było dawno temu, podczas wizyty u rodziny Drouin w ich pięknym domu w Normandii. Natomiast te cztery piękne butelki są jak najbardziej do kupienia w Polsce, w ofercie M&P.
Oto moje wrażenia z tej degustacji:
Christian Drouin Calvados Pays d’Auge 1991 (40%)
Destylacja w alembiku. Aromat tytoniu, sadzy, słodkich pieczony jabłek, dojrzałych śliwek, lekko octanowy, ale przyjemnie, naftowy, rumowy… Do tego wiśnie w czarnej czekoladzie. W ustach mieszanka słodyczy i cierpkich tanin, a nawet goryczki – jest tytoń, skóra, są jabłka, jest pieprz, jest też lukier. Finisz cierpki, przesuszający, lekko słony, utlenienie, które przywodzi skojarzenia z maderą. Trochę brakuje w finiszu jabłek.
27,5/27,5/26,5/8=89,5
Christian Drouin Calvados Pays d’Auge 1981 (40%)
Destylacja w alembiku. Wytrawny, cierpki, skórzasty aromat, nuty pestki, migdałów, bardzo delikatnie octany. I dużo jabłek, wydają się słodsze w zapachu niż w wersji 1991. Jest też nuta cynamonu, ziół, może marakuja. W ustach trunek delikatny, od razu czuć słoność i bardzo intensywnie jabłka – cierpkie i gorzkie, do tego żółte owoce – dojrzałe mirabelki i brzoskwinie, owocowy tytoń. W potężnym, bardzo długim finiszu więcej tytoniu, jeszcze więcej soli, liście owoców, cierpko, wytrawnie, ale czuć jabłkowy charakter destylatu, wręcz jabłka rozpychają się, żeby pozostać jako dominanta trunku. Jabłka cierpkie, dość rześkie, do tego nuta dzikiej mięty.
28/28/28/9=93
Christian Drouin Calvados ACC 1971 (40%)
Destylacja w obwoźnej małej kolumnie. Zapach ostrzejszy niż w wersji 1981, dużo więcej octanów, wręcz nuty acetonowe. W tle – śliwki, gruszki, jabłka… ale to są owoce w occie. Po długim napowietrzeniu pojawia się słodycz, słodsze jabłka, morele. Na pewno trudniejszy, niż młodsze roczniki. W ustach także ostrzejszy, bardziej wyrazisty, wydaje się być mocniejszy, ale też głębszy, bardziej jabłkowy, do tego zioła, zwłaszcza rozmaryn. Finisz cierpki, ale i słodki. Jest tu gruszka, jest jabłko, jest nieco tytoniu, wciąż są octany, ale ładnie one tu grają ze skórzastą, taniczną strukturą alkoholu. Finisz jest bardzo długi, z czasem idzie w kierunku zielonym, kojarzyć się może z długo starzonym rumem agricole. Pomimo trudnego zapachu, calvados bardzo bogaty w ustach, o finiszu dużo dłuższym niż w młodszych edycjach. W pustym kieliszku jest sama słodycz dojrzałych owoców, octany ulotniły się całkowicie, doszedł natomiast zapach runa leśnego.
27/27,5/28,5/8,5=91,5
Christian Drouin Calvados ACC 1961 (40%)
Destylacja w obwoźnej małej kolumnie. Zapach słodkim delikatny, jabłek pieczonych z lukrem, w tle: zioła, żółte czereśnie, renklody, mirabelki. Jest bardzo owocowy, pachnie sadem końca lata, choć można też znaleźć tropikalne owoce – kiwi, marakuja. A i trochę migdałów w tym zapachu można znaleźć. W ustach niezwykle delikatny, dystyngowany, elegancki. Mimo upływu lat – bardzo, bardzo jabłkowy. Słodycz pomieszana z wytrawnością, nieco soli, nieco pieprzu, nieco lukru, delikatny owocowy tytoń jak te palona w krajach arabskich. Finisz zaskakuje ziołowością, lukrecją. Nie jest tak długi jak w przypadku Vintage 1971, ale jest bardziej elegancki. Jest w tym finiszu coś kruchego, coś co przywodzi skojarzenia ze starością. Nie ma nic rześkiego, cały smak zmierza ku jesieni, suche liście, suche owoce, orzechy włoskie, bakalie… ale rozgrzewająca nuta imbiru to jakby głos sprzeciwu – nie jestem zramolały, ja jeszcze walczę! I faktycznie, w pustym kieliszku czuć wciąż słodycz bardzo dojrzałych jabłek, choć przeplatana rodzynkami, figami, suszonymi morelami, pojawia się też niespodzianie nuta warzywna, pietruszki. A może to jest kandyzowana pietruszka…? Kontemplacyjny trunek.
28,5/29,5/28/9,5=95,5