Tylko cztery przedwojenne ulice w centrum Warszawy – Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat, Marszałkowska i Plac Teatralny. Cztery ulice, a jakby cały przedwojenny świat z bogactwem smaków, z dźwiękiem sztućców i kieliszków staje przed oczami. Bartosz Paluszkiewicz przedstawia około 50 miejsc – wykwintnych restauracji i zwykłych szynków, składów win, kawiarni, paszteciarni, cukierni. Wszędzie gwarno, wszędzie tętni życie, 50 miejsc, ale przecież nie setki, a tysiące ludzi pojawia się na kartach tej książki. Często tylko z imienia zapamiętanych – kelnerów i kucharzy, pomocników kuchennych i szatniarzy. Są tu miejsca wpisane na stałe w obraz kulturalny miasta, jak słynny Hotel Rzymski, ale już restauracja hotelowa to prawdziwa karuzela właścicieli, dań i pomysłów na reklamę. Przedwojenne restauracje są otwierane, zamykane, znów otwierane. Nie jest łatwo, bo najpierw inflacja, potem stale rosnące koszty życia gospodarczego. Dania i trunki w kartach zmieniają się rzadziej, króluje kuchnia polska i CK Monarchii. Szanujące się lokale same pieką chleb, wędzą szynki i kręcą kiełbasy. Rybka taka czy inna stanowi w menu równie obowiązkową pozycję jak czysta wódka i piwo, z któregoś z warszawskich browarów, przy czym Haberbush i Schiele reklamują się dobrych lokalach najwięcej.
Paluszkiewicz podaje, że w okresie międzywojennym w Warszawie było według spisów oficjalnych 800-900 lokali gastronomicznych, ale w praktyce było ich więcej, bo były nie rejestrowane jadłodajnie wydające obiady domowe.
Jaki to był świat? Niezwykle barwny, tak towarzysko, jak i artystycznie. Tak, kuchnia warszawska urastała do rangi sztuki i przecież z życiem artystycznym była za pan brat, przy kieliszku i zakąsce tworzyli Konstanty Ildefons Gałczyński, Marian Hemar czy Władysław Broniewski. Przy w opisywanych w książce lokalach kieliszku spotykali się oficerowie i ludzie teatru, muzycy, pisarze, politycy i zwykli szpicle, a nie rzadko też kryminaliści, co dokumentuje świetnie wpleciona w narrację książki „kronika policyjna” – wyimki ze starych gazet.
Bartosz Paluszkiewicz wskrzesza tamten świat, niezwykle umiejętnie łączy własną narrację z materiałami źródłowymi, tak, że czytając, mamy poczucie uczestniczenia, a nie lektury historycznych relacji. Świetny materiał ilustracyjny, stare ogłoszenia, reklamy, które też są częścią tej opowieści, czytelnik skacze od tekstu reprodukowanego w ramce ze starą reklamą, do historii ludzi i miejsca, historii epoki. Brakuje mi w tej książce kwartału obejmującego ulicę Mazowiecką , ale na pewno autor będzie kontynuował przygodę, którą opasłe tom „Przedwojenne restauracje, bary i kawiarnie” zdaje się dopiero rozpoczynać.
Łukasz Gołębiewski
BookEdit, Warszawa 2022, s. 400, 159 zł, ISBN 978-83-67539-02-9