Rum Love Festiwal 2018, czyli trzcina cukrowa w roli głównej

Rum. Często jest kojarzony z piractwem, Karaibami i Jack’iem Sparrow’em. Nie każdy jednak wie, z czego rum powstaje, skąd dokładnie pochodzi, jakie są jego style, i że to niesamowicie ciekawy gatunek alkoholu. Na każde z tych, oraz wiele innych pytań można było uzyskać odpowiedź w trakcie trwania drugiej edycji „Najbardziej aromatycznego festiwalu w Polsce”, który odbywał się w dniach 22-23 czerwca we Wrocławiu.

Localización
Rum Love Festiwal został zorganizowany na terenie Hali Stulecia, a dokładnie w jej części z bezpośrednim wyjściem w stronę fontanny. Część wewnętrzną stanowiła dobrze zagospodarowana powierzchnia wystawiennicza z bardzo ciekawymi stanowiskami przedstawicieli marek rumowych, sklepem festiwalowym i Barber Shopem, który oferował usługi barberskie na miejscu, i w którego ofercie było specjalnie przygotowane na tą okazję mydło do brody z kokosem i rumem. Zewnętrzna strefa zaś nastawiona była, jak w ubiegłej edycji, na gastronomię w formie food tracków, cygara, muzykę miksowaną na żywo oraz koktajle tworzone przez Kiti Bar oraz RumBar. Na potrzeby festiwalu przygotowano sztuczną plażę, dziesiątki leżaczków, stoły w formie skrzynek lub zaadaptowanych palet. Nowością były stanowiska Harley-Davidson, Mercedes Benz i Redbull.
Osoby chcące odpocząć od niezwykłych atrakcji festiwalu, intensywnych aromatów rumu, cygar, kawy czy jedzenia, wszechobecnej muzyki i zgiełku rozmów, mogli wybrać jedną z kilku innych form relaksu: spacer urokliwą pergolą, odwiedziny w Ogrodzie Japońskim, zoologicznym, lub mecz w strefie kibica.

Preparación
Festiwal wystartował bez opóźnień, wystawcy byli przygotowani, teren ograniczający imprezę wyraźnie oznaczony i odgrodzony. Przy wejściu każdy gość dostawał opaskę dostosowaną do jego typu biletu i uprawniającą do wejścia na teren imprezy, kieliszek degustacyjny z logiem, książeczkę festiwalową, w której znajdowała się mapa stoisk, atrakcji, oraz miejsce do notowania. W trakcie trwania imprezy, w osobnych salach odbywały się ciekawe sesje masterclass, na które można było się zapisać bezpłatnie, z odpowiednim wyprzedzeniem. Na wyróżnienie zasługuje bardzo czytelna i na bieżąco aktualizowana strona internetowa wydarzenia: www.rumlovefestiwal.com oraz bardzo pomocna i kompetentna obsługa sklepu festiwalowego BlackBeard, który był organizatorem eventu, a który niezmiennie przeżywał oblężenie.

El ron del Mundo
Wszystkie stanowiska rumowe tworzyły trzy szerokie aleje, którymi bez przeszkód można było się przemieszczać w ruchu dwukierunkowym. Mnogość edycji na nawet pojedynczym stoisku niemalże uniemożliwiał skosztowanie wszystkich ciekawych rumów dostępnych podczas imprezy. Na prawdziwe wyróżnienie zasługują stanowiska: Grays (Lazy Dodo, New Grove), The Last Port (Kill Devil, S.B.S, Velier), Pinot (Botucal, Plantation, Negrita, Don Papa i wiele innych), Agricole Tour (Maison La Mauny) czy Spiribam (rumy z Martyniki i St. Lucia – m.in.: Rhum J.M., Clément, Admiral Rodney czy Chairman’s Reserve). Również ciekawe rumy można było znaleźć przy stoisku: MV (Angostura), Diageo (Zacapa), United Beverages (Brugal), Fancy Food (Chamarel), Dictador (także limitowane wersje vintage oraz likiery na bazie rumów) czy CEDC (Appleton Estate). Dla zainteresowanych były także świetne brazylijskie cachaçy, m.in. z destylarni Weber Haus. Cachaça w wydaniu typowym do koktajlu caipirinha oferowana była na stoisku Torrank – marka 51, tu też można było spróbować rumu Matusalem. Czeski importer, firma Rumalco, po raz drugi zachęcała do poznawania nowych, nieobecnych u nas marek.
Patrząc na oblężenie stoisk, w trakcie trwania eventu niezwykłą popularność zdobyły rumy: Don Papa, Lazy Dodo, BumBu Rum, Ron de Jeremy Spiced, ale też koktajle na bazie rumów Angostura czy skręcane na miejscu cygara marki Davidoff przy stoisku Premium Cigars.
Za najciekawsze stanowisko na całym festiwalu należy bezsprzecznie uznać The Last Port. Jest to importer prawdziwie niezwykłych, bardzo trudno dostępnych, limitowanych i po prostu genialnych rumów (i innych alkoholi) takich jak te z serii Kill Devil, Velier czy S.B.S. Prowadzą ją osoby nietuzinkowe, które z tak dużym zaangażowaniem opowiadają o swojej pasji, że godzinami można słuchać np. o niezwykłym clairin, alkoholu wytwarzanym jedynie na Haiti, do produkcji którego używa się pracy jedynie ludzkich rąk oraz naturalnych składników, a zbiory trzciny cukrowej transportuje z odległych pól osiołkami… Z podobna pasją można było spotkać się na stoisku z brazylijską cachaçą, na którym jej importer i europejski promotor, Leszek Wedzicha, z cierpliwością prowadził kolejne sesje masterclass, pokazując różnice beczek i trunków z różnych rodzajów brazylijskiego drewna.
Poziom prezentowanych na stoiskach rumów w ogóle był bardzo wysoki. Prawie nie było rzeczy przeciętnych, nawet darmowe sample trzymały wysoki poziom. I o to chodzi, jaki jest bowiem sens w promocji, gdy pokazuje się to, co tanie i słabe? Dobrze, że świadomość naszych dystrybutorów w tym zakresie bardzo się zmieniła.

Finalmente…
Każdego dnia, na koniec, gdy brzdęk kieliszków, głośny gwar rozmów, śmiechu i muzyki roznosiły się w powietrzu nasyconym słodko-przyprawowymi aromatami rumu, pojedyncze uderzenie w bęben zwiastowało ostatnią atrakcję wieczoru: Sambacatum. W intensywnych, transowych rytmach bębnów brazylijskich, można było się przenieść w sam środek Rio Carnival…
– Savvy?

Najlepsze na festiwalu