Chaotycznie napisany niby poradnik, ale bardziej jakby dziennik pracy bimbrownika, połączony z przemyśleniami i rozmaitymi recepturami, typu jak oszczędzać na energii, wodzie, surowcach itd. Widać, że autor ma bardzo duże doświadczenie, zwłaszcza w destylacji żyta, któremu poświęca najwięcej uwagi (choć np. zachwala też destylację ziemniaków), ale nie ma umiejętności pisania. Pisze językiem prostym, miejscami slangowym, jest tu dużo powtórzeń i równie dużo skrótów myślowych. Receptury niektóre przedziwne w swojej prostocie. Przykładowo – jak zrobić żytnią whiskey, która będzie smakowała jak francuska brandy. Otóż wystarczy wlać 1/3 francuskiej brandy do amerykańskiej żytniej i porządnie zamieszać. Zdaniem autora nie będzie smakować gorzej, niż francuski oryginał, a w wariancie dla oszczędnych można wlać 1/4 brandy do żytniej. Gdyby natomiast taki specyfik na kilka lat odstawić w beczce, to autor gwarantuje, że smak będzie nawet dużo lepszy, niż francuski oryginał. To samo można robić z jamajskim rumem i żytnią… Itd, itp. Co ciekawe, ta książka miała niezliczoną liczbę wydań (naliczyłem 22 różne edycje, ale być może to nie wszystko), choć brakuje jej elementarnej choćby redakcji! Niestety, książki bez fachowej redakcji nie nadają się do tego, by edukować, a taki był cel autora.
Samuel McHarry „The Practical Distiller”
Lektury / new make, recenzje, rye whiskey, whiskey amerykańska / 17 stycznia, 2025 / 1 minut czytania