23 marca w Bar & Books na warszawskim Podwalu odbyło się spotkanie prezentujące irlandzką whiskey Teeling. Teeling to fenomen w branży whisky, w ciągu dwóch lat zdobyli wszystkie możliwe tytuły, łącznie 65 medali. W wielu miejscach świata, przy różnych sędziach, uznawana jest za najlepszą irlandzką whiskey. Wśród degustowanych trunków była perełka, edycja single cask 2016, nie dostępna praktycznie prawie nigdzie poza Dublinem, pochodząca z beczek po sherry oloroso.
– Irlandzka jest najszybciej rosnącą kategorią whisky, powstaje wiele nowych destylarni. Dodajmy do tego, że to Irlandia uchodzi za kolebkę tego trunku, podobno tutaj po raz pierwszy powstała uisge beatha, czyli woda życia, choć w przeciwieństwie do Szkotów Irlandczycy nie mogą wykazać się żadnymi dokumentami historycznymi, poza legendą o świętym Patryku – mówił prowadzący spotkanie Jarosław Buss, prezes Tudor House Ltd, wyłączny importer Teeling na Polskę. – Jeszcze w XVIII wieku działało w Irlandii 1400 destylarni, jednak początek XX wieku przyniósł ogromne spustoszenia w branży. Teraz, po stu latach zapaści, rynek irlandzkiej whiskey bardzo szybko się odradza – mówił Jarosław Buss.
Zaczęliśmy od najłagodniejszej whiskey – mieszanej, następnie single grain, single malt i crème de la crème, czyli edycja single cask. Oczywiście wszystkie te whiskey pochodzą ze sprzedanej przez rodzinę Teeling destylarni Cooley. Nowa destylarnia w Dublinie dopiero od roku destyluje whiskey i czekają w beczkach na swój czas.
Teeling Small Batch 2016 Rum Cask (46%) – beczki po bourbonie oraz po rumie Flor de Caña, whisky mieszana, z przewagą single malt nad grain, najmłodsza w kupażu ma sześć lat, najstarsza ponad dwadzieścia lat, nie filtrowana na zimno. Aromat bardzo słodki – wanilia, czekolada mleczna z orzechami laskowymi, toffi, bardzo wyraźnie czuć słodycz rumu, ale i kukurydzy. W ustach nie jest tak zdecydowani słodka, oprócz butterscotch pojawiają się tony słonych paluszków, słodu, wiśnie w likierze. Finisz krótki, a w nim żurawina, solony karmel.
Teeling Single Grain 2016 Wine Cask (46%) – przez cały okres, tj. ok. 17 lat, leżakuje w beczkach po kalifornijskim cabernet sauvignon, nie filtrowana na zimno, nagrodzona w marcu 2016 roku na World Whisky Awards jako najlepsza irlandzka whisky single grain. Aromat słodki, likierowy, z nutą różaną i śliwek, poza tym toffi. W ustach w pierwszej chwili słodka, po chwili wytrawna, czuć bardzo wyraźnie wpływ beczki, posmak jest pleśniowy. Dla mnie wpływ beczki w smaku jest za mocny. Finisz rozgrzewający, wiśnie w likierze, trochę ziemistości.
Teeling Single Malt 2015 (46%) – bez określenia wieku (ok. 7-8 lat), destylat leżakował w pięciu beczkach po winach: sherry, porto, maderze, cabernet sauvignon i burgundzie, nie filtrowana na zimno. Potem z poszczególnych beczek zlewają to do jednej kadzi by się zmieszało przed rozlaniem do butelek. Aromat bakalii, rodzynek, ale też świeżych deserowych białych winogron. Poza tym melon i dojrzałe słodkie jabłka. Rewelacyjne połączenie nut owoców suszonych z rześkością świeżych. W ustach zdecydowanie owocowo – jabłka, gruszki, nie tylko świeże, bo także pieczone. Do tego banany, brzoskwinie. Finisz długi, w nim pojawia się ziarno, słód, odrobinka soli.
Teeling Single Cask 2016 (57,7%) – destylacja w 2002 roku, beczka hogshead po sherry oloroso. Aromat jest bardzo owocowy, tu: melon, jabłko, morela, wiśnie, ale i zielony ogórek. W ustach właściwie nie czuć mocy, dopiero finisz bardzo rozgrzewa. Pierwsze wrażenie, to rzeczywiście dobrze odleżakowana sherry, ale zaraz pojawia się słód, a nawet ziarno. Potem znów przyjemna słodycz likieru, a zaraz pikantność czerwonego pieprzu. Zaskakująca. W finiszu – ciasto drożdżowe, słone paluszki, trochę wilgotnego drewna, kasztany jadalne. Na koniec pozostaje uczucie oczyszczenia kubków smakowych, jakby się przegryzło zielony ogórek.
Teeling, jak i Connemara, to absolutne odrodzenie irlandzkiej whiskey, ale też nowe spojrzenie, śmiałe, odrzucający tradycję pot still – nudnej, grzecznej whiskey do podawania z kostkami lodu. Nowa irlandzka whiskey zdobywa świat, ale też jest bardziej szkocka niż ktokolwiek chciałby się do tego na Zielonej Wyspie przyznać. Coraz bardziej whisky, coraz mniej whiskey.