Jak podaje „The Spirits Business”, po tym jak w listopadzie ubiegłego roku zmarła w Australii nastolatka, wskutek wypicia trzech kieliszków spirytusu rektyfikowanego podczas swoich 18. urodzin, w Wielkiej Brytanii i Australii rozgorzała debata publiczna na temat niewystarczającego oznakowania butelek zawierających alkohol o mocy 95%. Funkcjonariusze norm handlowych w Lancashire wydali ostrzeżenie, że konsumenci nie powinni spożywać tego destylatu jako samodzielnego, ale jako dodatek do koktajli, nalewek czy jako baza do likierów. Zwrócono też uwagę, że należy na etykiecie umieścić powyższą informację (a nawet instrukcję użytkowania) w języku angielskim, aby konsument wiedział jak obchodzić się z produktem i że inne spożycie od zalecanego może zagrażać zdrowiu i życiu. Dan Murphys and Woolworth’s Liquor Group apelują o wycofanie z półek sklepowych spirytusu rektyfikowanego, który nie posiada stosownych adnotacji. Polska jest praktycznie jedynym krajem na świecie produkującym i sprzedającym tego typu alkohol w sklepach i eksportującym go, m.in. do Australii i Wielkiej Brytanii.