Położone wśród stawów, starych trzystuletnich dębów i winnic Château de Lacquy jest jednym z najstarszych producentów armaniaku w regionie Bas. Obecne piwnice przy farmie są z 1876 roku, obok jest rodzinny pałac z 1777 roku. Rodzina Boisséson robi armaniaki w tym miejscu od 1711 roku, a marka jest teraz w rękach jedenastego pokolenia, majątkiem zarządza hrabia Jean-Vianney de Boisséson z żoną i dziećmi. Mają 25 ha winnic ok. 60 km od oceanu z przeznaczeniem tylko na armaniak, na piaszczystej ziemi, jest tu biały piasek. Ta gleba daje lekkie, mocno kwasowe i mocno aromatyczne wina, świetne na armaniak. Mają nasadzenia: baco, colombard i ugni blanc, tylko te trzy dają na tej glebie dobre efekty. Robią wina z pierwszego tłoczenia, bardzo delikatnego, a resztę sprzedają producentom brandy w Bordeaux. Mają własny alembik, destylują tylko w listopadzie. Alembik jest z 1939 roku. Wewnątrz kolumny jest pięć półek, opalany jest węglem, destylacja jest bardzo powolna, wino okrąża każdą płytę zanim opary zaczną się skraplać.
Łącznie rodzina Boisséson ma 400 ha ziemi, głównie uprawiane są fasolka i kukurydza. Wszystko organicznie prowadzone, nawożone końskimi odchodami. 100 ha zajmuje las, wykorzystują swoje dęby, bednarz przyjeżdża i wybiera odpowiednie drzewa. – Rodzina Bartholomeu robi beczki dla nas od ponad stu lat. W niewielkim stopniu używamy także dębu z lasów Tronçais, kiedy potrzebujemy słodszego smaku w armaniaki – mówi Sandra Lemaréchal, dyrektor sprzedaży w Château de Lacquy.
Beczki z dziewiczego to ok. 50% napełnianych każdego roku. Dają strukturę armaniakom. Połowa trafia na 1,5 roku do nowych beczek, potem następuje zamiana i te, które były wlane do starych beczek trafiają na 18 miesięcy do nowych.
Dolna piwnica jest kamienna i jest tam duża wilgoć, nad nią jest drewniana podłoga i drugie piętro leżakowani, tym razem przewiewne, suche. Temperatury są naturalne, zależą od pory roku. Napełniają rocznie po 60 beczek, każdy szczep jest destylowany i dojrzewa osobno, wyjątkiem są te lata, kiedy wcześnie zbierane folle blanche nie daje win o mocy minimum 7,5%. Beczki mają po 400-420 l, są średnio i mocno wypalone. Wszystkie eau-de-vie dojrzewają w takich beczkach, także kupaże, nie używa się tu dużych kadzi. Butelkują armaniaki tylko na zamówienie. Rocznikowe butelkują zawsze jako single cask i z mocą beczki. Nigdy nie dodają karmelu do swoich armaniaków.
Opalanie ogniem alembików nie pozwala kontrolować temperatury, ale to zaleta, bo daje bardziej zróżnicowane destylaty. Z rodzinnych kronik wynika, że na terenie château zawsze był prywatny alembik. Poprzedni z 1836 roku został zastąpiony obecnym z 1939 roku. Destylują do mocy 53%, od razu po zakończeniu procesu fermentacji. Fermentują wyłącznie z dzikimi drożdżami, nie używają siarczynów.
Najstarsze butelkowane armaniaki pochodzą z 1972 roku. Bardzo nieliczne stare roczniki czekają na swój czas w bonbonnes. W czasie II wojny właściciel zginął na froncie i wdowa sprzedała całe zapasy armaniaków żeby utrzymać posiadłość. Po wojnie musieli odbudować zapasy. W 2014 roku wypuścili specjalną edycję, nazwaną Carafe des Siècles, w której zmieszali swoje najstarsze armaniaki, różne roczniki zaczynając od 1800 roku.