zanim ujrzy światło finalna wersja tego ginu, Wolf będzie musiał podnieść moc z 35% do co najmniej 37,5%, żeby obronić „gin” na etykiecie. Do ginu, który był destylowany m.in. z szyszkami chmielowymi, dodano odleżakowane nalewy na czarną porzeczkę. I porzeczka całkowicie zapanowała nad aromatem, nawet przykryła alkohol, mamy lekki i przyjemny zapach soku z czarnej porzeczki. Bardzo głęboko schowany (ale jest) jałowiec i nuty ziołowego pieprzu. W smaku już nie tak prosto, jest porzeczka, jest jałowiec, igliwie, żywica, chciałoby się więcej soczystości, ale jej tu nie może być, bo przecież to gin, nie nalewka. Finisz bardzo przyjemny, rześki – chinina, goryczka, cytrusy, głóg, chmiel, igliwie. Zaskakująco dobry z tonikiem, rześki, eksponowany jest chmiel, a chowa się porzeczka.