kolor i zapach tego eliksiru jednoznacznie kojarzą się z boonekampem. Jest to bitters, ziołowy likier, jakich w Polsce bardzo brakuje. Co ciekawe, wykorzystano dzikie zioła i owoce, co sprawia, że bardzo trudno wychwycić nuty aromatyczne. Tym przyjemniejsza zabawa. Jest coś słodko jagodowego i słodko jabłkowego, jest też zapach szałwii, może lekko mięty, werbeny oraz nuta korzenna, która najbardziej kojarzy się z chininą. Jest też lekka nuta cynamonu, gałki muszkatołowej i cytrusów, nawet jeśli tego wszystkiego nie ma w nastawie, to czuć to w nosie. Czuć też głóg. W smaku w pierwszej chwili wydaje się być lekkie. Bardzo dużo goryczy, bardzo gorzkie skórki pomarańczy, chmiel, skórka grejpfruta, skórka limonki i werbena. Finisz nico piernikowy, ale jest też i ziołowość, i trawiastość, i igliwie. Ziele angielskie, gałka muszkatołowa, jabłka, morele, śliwki. Do tego pieprz i głóg, jarząb, ale i jagodowa słodycz. Moc – 44%.