Trunek dużo mniej popularny niż szkocka, mimo że relatywnie tańszy i ciekawszy jeśli chodzi o smak. Mający nazwę silnie związaną z Francją, choć daleki od koniaku. Niegdyś nielegalny, ale jednak nie absynt. O tym wszystkim jest właśnie kolejna książka Łukasza Gołębiewskiego, a chodzi po prostu o whiskey amerykańską, zwłaszcza zaś bourbon.
W podobnej szacie graficznej oraz w takiej samej ilości stron jak w przypadku „Koniaku”, dawkujemy wiedzę o najsłynniejszych kukurydziankach, dowiadując się, że poza Jackiem Danielsem i Jimem Beamem są też inne. Prawie jak „Sagę rodu Forsythów” z wypiekami na twarzy śledzimy swoistą sagę rodu Beamów, którzy po dziś dzień „maczają palce” w prawie każdym zacierze z Kentucky.
Poza aspektem historycznym, mamy kwestie techniczne, czyli jak smakują konkretne marki, na co warto zwrócić uwagę podczas degustacji i wreszcie – które warto nabyć.
Pozycja, choć tak niezobowiązująca jak sam bourbon, ma także drugie dno i skłania do refleksji.
Ameryka prostą, wiejską kukurydziankę podniosła do rangi sztuki. A co my zrobiliśmy dla starki?