Wspaniała książka, nie tylko najlepsza jaka powstała o kalwadosie, ale to jedna z najlepszych książek o alkoholach jakie napisano. I jest to opus magnum poświęcone trunkom z Normandii napisane przez Amerykanina! Charles Neal wcześniej napisał mniejszą książkę o armaniaku, ale ten tom ma prawie 800 stron i waży chyba z 10 kg.
Jest tu wszystko – od historii i klimatu, przez odmiany jabłek, proces produkcji, a przede wszystkim opisani są niemal wszyscy producenci (ponad 200), łącznie z tymi, którzy produkują niemal wyłącznie dla siebie. Świetnie zrobione, autor wszędzie był, rozmawiał z ludźmi, zebrał potężne archiwum (także unikatowych zdjęć). Lektura jest jak podróż po sadach Normandii, bo jabłka są głównym bohaterem tej książki, bez dobrych jabłek – przekonuje Charles Neal – nie ma dobrego kalwadosu, są jego najważniejszym elementem. Ludzie – jak pisze Neal – zwykle pytają o wiek trunku, jak długo leżakował w beczkach, jakby to miało uzasadniać jego wysoką cenę i gwarantować jakość. Nic bardziej mylnego. Nie brakuje trunków, które po latach leżakowania mają przykry aromat starej, butwiejącej beczki. Degustując kalwados, powinniśmy myśleć przede wszystkim o jabłkach (i gruszkach, bo one też są elementem alkoholu), o regionie, o technologii produkcji, o ludziach, którzy trunek robili, no i rzecz jasna także o beczkach, ale nie koniecznie o liczbie lat w nich spędzonych. Bo dobry kalwados zawsze musi mieć smak i zapach świeżych owoców, a nie dębiny. Lektura tej znakomitej książki pozwala lepiej rozumieć kalwados, trunek, o którym pisał Erich Maria Remarque: „Tego się nie pije, to się po prostu wdycha”.