Glen Scotia to obecnie własność Loch Lomond Group, Glen Scotia Distillery jest jedną z dwóch (obok Spingbank) oryginalnych gorzelni whisky jakie przetrwały w regionie Campbeltown. Powstała w 1832 roku, założona przez rodziną Galbraithów (trzy lata później samodzielnym właścicielem stał się Stewart Galbraith). W 1919 roku kupiła ją West Highland Malt Distilleries Ltd., a w 1924 roku znów zmieniła właściciela, tym razem przechodząc w ręce Duncana MacCallum. W latach 1928-1933 destylarnia była nieczynna, jej właściciel popełnił samobójstwo, a zakład przejęli bracia Bloch, właściciele gorzelni Scapa. W 1954 roku obydwie destylarnie zakupił koncern Hiram Walker & Sons by już rok później sprzedać ją spółce A. Gillies & Co. W 1970 roku, w wyniku zmian kapitałowych, stała się częścią Amalgamated Distilled Products Ltd, która rozbudowała gorzelnię, by następnie zbankrutować. W 1984 Glen Scotia została ponownie zamknięta. W 1989 roku kupiła ją spółka Gibson International, nie na długo, bo w 1994 roku kolejnym właścicielem została spółka Glen Catrine Warehouse Ltd. z grupy Loch Lomond Distillery. W latach 1994-1999 znów zamknięta. Dziś pracuje tu jedna para alembików, roczne możliwości produkcyjne wynoszą 750 tys. l. Produkowane są tu whisky single malt: 10-, 12-, 14-, 16-, 18-, 21-letnia, a także: Glen Scotia 1973 (26 YO) i Glen Scotia Heavily Peated Single Malt. Dostępna jest też w ofercie niezależnych pośredników, np. Glen Scotia 1991 Signatory Vintage. Styl whisky Glen Scotia to oleistość i dużo owocowych aromatów. Używa się tu torfowanego słodu, od 15 do 55 ppm, co łatwo wyczuć np. w wersji 16-letniej.
Usiadłem do degustowania nowych edycji: 10-, 16- i 21-letnich, pakowanych w wyjątkowo niegustowne butelki, bardziej kojarzące się z ginem niż z single malt whisky.
Glen Scotia 10 YO (46%) starzona jest w wielokrotnie napełnianych beczkach po bourbonie. Bardzo jasna barwa, delikatny słodowy aromat z nutą polnych kwiatów i trawy, smak oleisty, różane konfitury, maliny, biszkopt. Finisz słodki. To bardzo deserowa whisky, raczej nie nadaje się jako aperitif.
Glen Scotia 16 YO (46%) starzona w beczkach po bourbonie, w nosie trochę smolista, nuty gencjany, zupełnie niepodobna do dziesięcioletniej. Przy dłuższej uwadze wyczuć można jednak też orzeźwiającą nutę melonową. Smak wyborny, o ile ktoś lubi ostre tony, ja lubię. Jest tu gencjana i imbir, ale też miód. W finiszu igliwie i gorycz, przywodząca na myśl głóg, oraz powracająca smolistość. Bardzo przyzwoita, złożona whisky.
Glen Scotia 21 YO (46%), jak poprzednie starzona w beczkach po bourbonie, w nosie czuć głownie słód i ciężkie ciemne piwo, syrop na gardło i aromat przypominający oranżadę w proszku, w ustach morska, dużo jodyny, trochę soli, imbir, w finiszu tak bardzo apteczna, że przypomina płyn Lugola, co nieco psuje całokształt, nie mniej docenić warto konsekwencję i odwagę mistrza destylacji, który stworzył tak nietypową dla regionu Campbeltown whisky, której prędzej lokowalibyśmy gdzieś na Orkadach.
Ogólne wrażenie – więcej niż przyzwoite. Nie jest to jednak whisky najtańsza, 10 YO kosztuje ok. 200 zł za 0,7 l, 21 YO ponad 400 zł. Ale szesnastolatka kosztuje ok. 260 zł i jeśli miałbym kupować, to właśnie ją.