Nowa linia wódek czystych i smakowych produkowanych przez Stocka. Wódki Saska to warianty: Czysta, Dębowa, Czarny Bez, Śliwka Węgierka i Dzika Róża.
Saska Czysta (40%) delikatny zbożowy aromat. Smak klasyczny, zbyt wyraźnie czuć spirytus, finisz lekko pieprzny. Raczej należy podawać mocno schłodzoną lub do drinków.
Saska Dębowa (40%) aromat przyjemny, słodkawy, nutka toffi. W ustach też słodko, jest delikatna, ale jednocześnie bezpłciowa, brakuje jej wyrazistości, finisz waniliowy, nieco mineralny. Nie pasuje mi.
Saska Dzika Róża (32%) aromat różany, rosolisowy, pudrowy, delikatny. W ustach nadal delikatna, kwiatowa, dobry balans między słodyczą a kwasowością, do deserów. Ogólne wrażenie jednak bez zachwytu.
Saska Śliwka Węgierka (32%) aromat kompotu śliwkowego. Smak nalewkowy, powideł, smażonych, skarmelizowanych śliwek. Poza śliwką ma posmak lukrecji. Ciekawa, delikatna, nie za słodka. Pasuje do obiadu, do schabowego, mielonego… Tradycyjnej prostej polskiej kuchni.
Saska Czarny Bez (32%) aromat trochę za słodki jak na czarny bez, idzie w stronę czarnej porzeczki a nie czarnego bzu. Gęste, zawiesiste, w ustach trochę za słodkie, ale największy problem, to zbytnia rozbieżność smakowa i aromatyczna w stosunku do podstawowego składnika. Nie smakuje czarnym bzem.
Niestety, zupełnie niepotrzebna edycja, lepiej było wprowadzić do serii Lubelskich Dziką Różę, Śliwkę Węgierkę i Czarny Bez. Nowa marka pozwala oczekiwać nowej jakości, a to są wódki (likiery) z ekonomicznej półki, przy czym Czysta i Dębowa są zwyczajnie jakościowo słabe. Dla mnie Śliwka Węgierka wygrywa w tej skromnej sztafecie.