13 maja, w Coctail Bar Max & Dom Whisky w Warszawie przy ul. Kruczej, odbyła się uroczystość przekazania Andrzejowi Kubisiowi, właścicielowi Domu Whisky, limitowanej butelki Glenfiddich 40YO. Ukazało się ich 600 butelek, z czego sto pozostanie w rodzinnych archiwach producenta. Nie ujawniono jaka była cena butelki. Spotkanie prowadził Marcin Meller, a poza Andrzejem Kubisiem wzięli w nim udział Mateusz Zabiegaj, brand ambasador Glefiddicha i Colin Hampden-White ze Stilnovisti oraz zaproszeni dziennikarze.
– Pierwszą whisky próbowałem jako dziecko, po gościach złapałem piękną butelkę Passport Schotch. Na tle tamtej szarzyzny kolorowa butelka była nie tyle kontaktem z whisky, co z luksusem. Potem podziwiałem whisky na półkach Pewexu – opowiadał o swoich początkach przygody z whisky Andrzej Kubiś:
Swój pierwszy coctail bar Max założył w Jastrzębiej Górze ponad 18 lat temu, jednocześnie tworząc zręby kolekcji unikatowych trunków. Dziś ma ok. 2800 butelek whisky, które w domu zajmują ok. 270 mkw. W tym ponad 200 Glenfiddichów!
– Z kupionej whisky cieszę się jak dziecko – przyznał Andrzej Kubiś. – Butelki są niezwykłe, a pieniądze są zwykłe. Zresztą cieszy może nawet bardziej ich zdobywanie, niż samo posiadanie.
Bohater spotkania odpowiadał, że rzadko kupuje whisky na aukcjach, które uważa za formę hazardu, za to zdarza mu się kupować całe kolekcje np. po spadkobiercach jakiegoś kolekcjonera. Zbiera głównie whisky ze Szkocji.
– Najdroższa butelka? To trudne pytanie, niektóre jeszcze nie są wycenione, ale warte ponad 100 tys. zł – mówił Andrzej Kubiś. – Najstarsza jest whisky z 1954 roku, ale prawdopodobnie niedługo będę miał whisky z lat 40. – dodał.
Mateusz Zabiegaj mówił o marce: – Glenfiddich był pionierską whisky, przecierał szlak dla single maltów. W 1968 roku był pierwszą whisky single malt sprzedawaną globalnie.
Dyskutowano także o sytuacji na rynku whisky i o inwestowaniu w rzadkie trunki.
– Wiele osób kolekcjonuje whisky, nie mając wiedzy na jej temat, traktują to jako lokatę kapitału. Ludzie, którzy zbierają butelki robią to z pasji, ale jest też grupa inwestorów, których interesuje zarobek, a nie konkretna butelka. Dla nich najłatwiej jest inwestować w beczki. Inwestowanie w whisky nie jest obarczone ryzykiem typowym dla rynków lokalnych, jeśli powiedzmy spadnie sprzedaż w Chinach, to spadek wyrównają wzrosty w Brazylii, Indiach czy Afryce – mówił Colin Hampden-White ze Stilnovisti.
– Whisky jest najszybciej rosnącą kategorią alkoholi. Rośnie też średnia kwota wydana na butelkę whisky. Polska staje się jednym z najważniejszych rynków w Europie, per capita wypijamy już więcej whisky niż Niemcy – mówił Mateusz Zabiegaj.
Andrzej Kubiś wyznał, że w swoich Domach Whisky w Jastrzębiej Górze i w Warszawie przez ostatnie trzy lata miał wzrosty sprzedaży po 100% rok do roku. Wkrótce otworzy kolejny cocktail bar we Wrocławiu.
Po konferencji Mateusz Zabiegaj i Colin Hampden-White poprowadzili degustację w towarzystwie dźwięków szkockich dud. Niestety, nie polewano Glenfiddicha 40YO, ale wśród degustowanych trunków był m.in. znakomity Glenfiddich 26YO, którego butelka kosztuje ok. 2500 zł. Cały okres leżakowania spędził wyłącznie w beczkach po bourbonie. I mimo tylu lat w dębie zachował nie tylko jasną barwę, ale przede wszystkim tak typową dla profilu tej whisky owocową świeżość.

„ponad sto butelek pozostaje w archiwach producenta” … zaiste urocze 🙂