We wsi Radzicz, około 45 km od Bydgoszczy, znajduje się sprawnie działająca gorzelnia rolnicza, prowadzona przez Jacka i Łukasza Karmowskich. Zakład pracuje na trzy zmiany, przez 24 godziny, dziesięć miesięcy w roku i produkuje ok. 1,2 mln l spirytusu.
Gorzelnia powstała w 1902 roku, założyło ją pięciu lokalnych rolników, czterech Niemców i jeden Polak. Miejscowość nazywała się wówczas Hermansdorff, leżała już w obrębie Rzeszy. Od początku produkowała spirytus rolniczy, głównie z ziemniaka. Po wojnie dobra zostały znacjonalizowane – powstał PGR Radzicz, kombinat Mrocza. Było ok. 600 ha użytków rolnych, obora mleczna, owczarnia.
– Tato był prezesem spółdzielni rolniczej w Sadkach. Kupił zrestrukturyzowany PGR w 1994 roku. Wszystko było wygaszone, pola puste, gorzelnia stojąca – opowiada Łukasz Karmowski. – Obecnie mamy trzy gospodarstwa – rodziców, moje i żony oraz siostry, razem gospodarujemy na 500 ha. Uprawiamy pszenicę, pszenżyto, żyto, buraki cukrowe kukurydzę i trawy pastewne. Dzierżawimy kompleks łąk nadnoteckich. Poza gospodarstwem rolnym i gorzelnią mamy hodowlę bydła rasy limousin. Zaczęło się od trzydziestu krów, teraz jest 450 sztuk.
Gorzelnia ma zdolność produkcyjną 1,5 mln l roczne, robi ok. 1,2 mln l. Zatrudnia dziewięć osób – sześć w produkcji, dwóch mechaników oraz kierownik. Aparat odpędowy z 1984 roku wyprodukowany w Toruniu, 16 półek roboczych i dziesięć spirytusowych. Kadź zacierna ma 6000 l, osiem kadzi fermentacyjnych, które zostały zrobione z cystern kolejowych, są o pojemności 60 m3 każda, wyposażone we własny system chłodzenia i mieszania. Są też trzy propagatory drożdżowe po 10 tys. l. – Drożdże są sercem gorzelni, utrzymujemy kulturę drożdży w czystości i wiemy, kiedy je na czas odnowić – mówi Łukasz Karmowski. Fermentacja trwa 48-72 h.
Większość urządzeń jest własnej konstrukcji, budowane od podstaw według własnych projektów. Sami zbudowali kadź zacierną, przerobili cysterny na kadzie fermentacyjne (poziome), skonstruowali czyszczalnię do zboża, układ deflegmacji spirytusu, system obiegu ciepła. W 2012 roku postawili nową kotłownię i węzeł dekantacji wywaru.
Firma cały czas inwestuje, nie narzekając na brak rynków zbytu. Planujemy zamontować jeszcze dwie nowe kolumny odpędowe i aparat do destylacji okresowej. W planie są też własna słodownia i leżakownia oraz produkcja wyrobów alkoholowych. W przyszłości uruchomimy salę degustacyjną, cały zakład będzie można zwiedzać podczas pracy. – Chcemy żeby ludzie mogli zobaczyć i dotknąć, jak prowadzone jest polskie gospodarstwo rolne w połączeniu z gorzelnią i hodowlą bydła. Ziarno zbóż uprawianych w naszym gospodarstwie przerabiane jest w gorzelni na alkohol, który przeznaczony jest do produkcji wódek. Produkt uboczny z tej produkcji – wywar – dzielony jest na dwie frakcje. Jedna z nich wykorzystywana jest w żywieniu bydła, druga natomiast do polepszania właściwości gleby. Słoma zużywana jest jako pasza i ściółka, która wraca na pola w formie przefermentowanego nawozu naturalnego. Dzięki temu tworzy się obieg zamknięty materii organicznej. Pozwala to na ograniczenie nawożenia mineralnego i optymalizację zużycia pasz.
Dodatkowo kupujemy zboża i słomę od okolicznych rolników, co jeszcze bardziej podnosi poziom materii organicznej znajdującej się w obiegu naszego gospodarstwa.
Obecnie gorzelnia przerabia zarówno zboże, jak i ziemniaki. Odbiorcą jest m.in. Wyborowa. Przetwarzają – jako jedna z dwóch gorzelni w Polsce – pszenicę z Bieszczad na wódkę Ostoya.