We wsi Nowe Przybojewo na Mazowszu, niedaleko zjazdu z autostrady na Płock, znajduje się duża, zabytkowa i wciąż działająca gorzelnia rolnicza. Należy do firmy Agro Plon, a kieruje nią Adam Taczalski.
Gorzelnia powstała w 1908 roku. Była częścią włości rodu Moszczyńskich. Teodor Moszczyński, starosta zakroczymski, miał dwór w Kucharach Skotnikach stał dwór, obecnie ładnie wyremontowany. Ostatnimi właścicielami przed II wojną była rodzina Rosińskich, a potem należała do PGR. Przerabiała zboże od okolicznych rolników i tak jest do dzisiaj, choć sam region jest zagłębiem truskawkowym. W Nowym Przybojewie działa największa w Polsce giełda tych owoców. W 1995 roku od PGR gorzelnię odkupił Bogdan Szpakowski, który jednak wkrótce potem zmarł. Od 1998 roku właścicielem zakładu jest Agro Plon.
Przy gorzelni są 3 ha gruntu. Przerabiają zboże, głównie żyto. Piec jest stary, węglowy, nad masywną bryłą gorzelni wysoki komin. Mają pięć kadzi po 15 tys. l. Ciekawostką jest dwukolumnowy system destylacji, zainstalowany w połowie lat 90. XX wieku, jeden z nielicznych w Polsce. Druga kolumna może chodzić razem z pierwszą lub odpęd może się odbywać tylko w jednej. Druga jest kolumną wzmacniającą, bez trudu można wyciągnąć spirytus o mocy 95% czy bezpirydynowy. Technologia otrzymywania w gorzelniach spirytusu bezpirydynowego została opatentowana w 1993 roku z myślą o produkcji octu, wtedy też zainstalowano kilka takich podwójnych systemów, m.in. także w Międzyrzecu Podlaskim.
– Kupując gorzelnię nie wysondowałem rynku, wydawało mi się, że to może być opłacalny biznes, okazało się inaczej. Nie ma środków na inwestycje, przez co trudno myśleć o zwiększeniu produkcji. Początkowo chciałem tu robić wódkę, bo technologicznie jest tu taka możliwość. Problemem są przepisy i koszty zabezpieczeń celnych – mówi Adam Taczalski.
Gorzelnia ma głębinowe ujęcie wody. Roczna produkcja to 180-200 tys. zł. Praca jest na jedną zmianę, pracują trzy osoby. Odbiorcy spirytusu to m.in. Destylacje Polskie i Surwin. Wywar z gorzelni trafia do lokalnych hodowców bydła.
Ostatnia inwestycja to skażalnia spirytusu. – Covid nam trochę pomógł, bo spirytus teraz jest nie tylko do picia. Na moment wzrosły ceny w skupie, wzrosła sprzedaż. To była jednak tylko chwila, na co dzień gorzelnia nie ma możliwości sprzedać destylatu nigdzie poza dużymi producentami wódki, a ci dyktują ceny – mówi Adam Taczalski.
Kiedyś PGR Nacpolsk miał pięć gorzelni. Zostały dwie, ta w Nowym Przybojewie i jeszcze mała w Grodkowie. Pozostałe dawno zostały zamknięte.
Witam
Niech Pan to jak najszybciej zamknie i na pewno nie będzie Pan tego żałował.
Parę lat temu też miałem gorzelnię mocno dofinansowaną i już miałem dość tego poniżania człowieka przez podmioty którym to sprzedawałem i różne instytucje które mnie kontrolowały a zwłaszcza przez brak opłacalności.
Pozdrawiam i wytrwałości jak zdecyduje się Pan dalej w to bagno brnąć.